Rozdział 14

214 23 48
                                    

Sasuke


— Skąd to masz? — zapytałem, odbierając pęk kluczy od blondyna. Byłem tego pewny, że tamtej nocy odkluczałem drzwi od domu.

— Powiedzmy, że znalazłem, chociaż nie wiem, czy zabranie kluczy z segmentu i oddanie ci ich można tak nazwać.

Mentalnie ręce mi opadły.  To był tak głupie, że wywołało u mnie uśmiech, po czym głośno parsknąłem śmiechem.

— Czy ty naprawdę zabrałeś klucze, aby później mi oddać?

Naruto znowu zrobił krok do przodu, wzrokiem wędrując wszędzie tylko nie na moje oczy oraz głupio uśmiechał się pod nosem.

— Może.

— I niby co to miało na celu? — zapytałem, krzyżując ręce przy klatce piersiowej.

Niebieskooki nachylił sie, opierajac ł się dłońmi po obu moich stronach. Inaczej mówiąc, zablokował mi wyjście awaryjne, gdyby wrazie czego miałbym ochotę stąd uciec. Znowu dzieliło nas parę centymetrów, dzięki czemu mogłem beztrosko przyglądać się z bliska twarzy chłopaka.

— Może to, że po prostu chciałem się z tobą spotkać?

— Niezły pretekst — komentuję.

— Masz czas w ten weekend?

Chwilę zastanowiłem się.

— Zależy o którym dokładnie dniu mówisz.

— Sobota. Może niedziela — prostuje się, robiąc krok w tył.

Na chwile zamilkłem, zastanawiając się. W między czasie Naruto cały czas patrzył na mnie z oczekiwaniem. Miałem dylemat, ponieważ w niedzielę mam zamiar jechać na mecz, chociaż za bardzo nie mam ochoty. Ostatnio nawet nie mam ochoty się szlajać po mieście.

— Nie chodzę na randki — stwierdziłem.

— To nie randka — wzdycha. — Chyba, że chcesz?

— Randki to nie moje klimaty. Zapytaj się Hotaru, pewnie z tobą pójdzie.

Wyobraziłem sobie te spięcie mięśni, jaki wywołałem u blondyna. W moment zamarł w miejscu, intensywnie przyglądając mi się. Droczenie się z nim to moje ulubione zajęcie. Zdecydowanie.

— Niczego między nami nie ma. I nie będzie — oświadczył wprost. — A ty najwidoczniej jesteś zazdrosny.

— Naprawdę myślisz, że jestem zazdrosny? Proszę cię — pokręciłem głową zrezygnowany. — Ty też w weekend dałeś niezły pokaz zazdrości.

Zagryzł policzek od środka, przy czym uśmiechając się pod nosem. Zadzwonił dzwonek, więc za chwilę ktoś przyjdzie do klasy.

— Czyli jesteśmy umówieni — oznajmił niebieskooki, po czym wyszedł z sali.

***

Następnego dnia po zajęciach nie miałem co robić z tego powodu, że Jonathana nie było, a zazwyczaj przychodziłem do baru. Dziś dla odmiany poszedłem do rudowłosej razem z Neji'm, która nas zaprosiła. Nie miałem temu nic przeciwko, ponieważ i tak nie miałem co do roboty. A jutrzejszego dnia wyjątkowo zaczynałem lekcje o godzinie dziesiątej. Neji wyszedł na balkon zapalić, a Karin szukała herbaty. Ja w tym czasie leżałem na jej kanapie z zamkniętymi oczami. Byłem również zmęczony i myślałem, że zaraz zasnę. W domu panowała ogółem cisza, nie biorąc pod uwagę czajnika. W pewnej chwili poczułem jak coś lub ktoś siada na mnie i coś napiera na moje wargi.

— Nie śpij, Uchiha, bo ci to wsadzę do buzi.

Otworzyłem oczy, a przed moją twarzą, a dokładnie ustami dziewczyna trzymała zgniłego pomidora. Automatycznie odsunąłem jej dłoń, a rudowłosa wstała ze mnie.

Kolor Tęsknoty - NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz