Mam wenę, więc trzymajcie kolejny rozdział. Wiem, że się powtarzam, ale bardzo zachęcam do komentowania. Jutro poprawie jeszcze błędy, jeśli się pojawią. Mam nadzieję, że spodoba się rozdział i miłego czytania <3
- Co to miało być!?
Chuknąłem kiedy weszliśmy do mojego pokoju. Chciałem się śmiać, jednak byłem tak zażenowany, że po prostu nie mogłem. Zirytowany usiadłem na łóżko, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego od razu nie powiedziałem Uzumakiemu, że moja rodzicielka jest w domu? Dlaczego w ogóle przyprowadziłem go tu? A no tak. Byłem mu to dłużny. Pokręciłem głową na boki. Nigdy nie zapomnę tego, jak wpadłem do wanny i zasnąłem w niej pijany. Później Naruto mnie z niej wyciągnął i wziął mnie do siebie do domu. Podniosłem głowę do góry, odnajdując postać blondyna siedzącego na moim biurku. W dłoni trzymał szklankę z wodą, którą wczoraj postawiłem na szafce nocnej.
- Stało się to stało - wzruszył ramionami, lecz wyłapałem jego zmieszany wzrok. - To była twoja mama?
- Tak. Powinienem ci powiedzieć, że nie jesteśmy sami w domu. Albo mogłeś ruszyć mózgownicą i mnie obudzić.
- Myślisz, że po wczorajszym dniu jestem w stanie logicznie myśleć? - pyta retorycznie i zszedł z mojego biurka.
- Było trzeba tyle nie chlać.
- A ty mogłeś sam wczoraj pomyśleć to uniknęlibyśmy dzisiejszej konfrontacji z twoją matką.
- Mówisz mi o myśleniu, a przypomnę ci, że to ty mnie wczoraj pocałowałeś.
- Ale ty mnie tu sprowadziłeś - blondyn uśmiechnął się z satysfakcją. - A mogłeś mnie zostawić tam, gdzie się spotkaliśmy.
- Miałem dług. Nie pamiętasz? - zapytałem, nawiązując do tamtej imprezy u Kiby.
- Niech ci będzie - powiedział z aprobatą i uniósł dłonie w geście obronnym.
Moje kąciki ust delikatnie uniosły się ku górze. Po paru sekundach obaj parsknęliśmy śmiechem. Ta wymiana zdań była tak absurdalna, że doprowadziła mnie do rozbawienia. Nie tylko mnie. Pokręciłem głową zrezygnowany, nie zwracając uwagi na powiadomienia, które przychodziły mi na telefon.
Chyba mi tego brakowało.
- Zaraz wracam - zasygnalizowałem blondynowi, wstając z łóżka. - Lepiej zaczekaj tu na mnie, bo moja matka kolejnego zawału nie przeżyje.
- Nawet nie mam takiego zamiaru, ale z chęcią poszedłbym wziąć prysznic.
Nic już nie mówiąc wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wziąłem głębszy wdech i skierowałem się na parter, z którego dochodził zapach jedzenia. Schodząc po schodach rozpoznałem zapach naleśników, a kiedy wszedłem do kuchni zastałem w niej brata. Nadal miał na sobie piżamę, a do talii przywiązany fartuszek. Włosy odziwo były rozpuszczone, ale schowane w tył koszulki.
- Nie gniewaj się, że wczoraj nie wysłałem ci żadnej wiadomości - zacząłem, podchodząc do niego i patrząc, jak podrzuca naleśnika na patelni.
- Nic się nie stało. Przynajmniej wiem, że nie byłeś sam - stwierdził patrząc na mnie, przy czym głupio uśmiechając się. Zmarszczyłem brwi.
- Nawet o tym nie myśl - zagroziłem.
- Zorientowałem się rano, kiedy zauważyłem inne parę butów na korytarzu, a krzyk matki potwierdził moje myśli.
- Cokolwiek siedzi w twojej głowie to wiedz, że nie jest tak jak myślisz.
Itachi ostatniego naleśnika wyłożył na stos reszte placków, które znajdowały się na obszernym talerzu.
- Mama zaraz zejdzie na śniadanie - wyłączył palnik. Od samego początku Itachi wydawał się być w dobrym nastroju. Pewnie dlatego, że nie musiał targać byłej do swojego domu i rano zastawać widok jej i swojej matki, która wzięła ją za intruza. - Zawołaj Naruto. Niech zje z nami. Pewnie jest na gastro i torturuje go kac.
CZYTASZ
Kolor Tęsknoty - NaruSasu
FanfictionDruga część "To Zbyt Skomplikowane". Zalecam przeczytać pierwszą część, żeby nie pogubić się w trakcie czytania. Ludzie różnie przechodzą gwałtowne zmiany oraz inaczej załatwiają problemy. Gdyby wszyscy bylibyśmy tacy sami, świat stałby się nudny i...