Rozdział 23

197 24 76
                                    

Hej, nie wiem od czego zacząć po tak długiej nieobecności. Nie sądziłam, że z takiej silnej weny nagle wypale się. Totalnie przez długi czas nie czułam motywacji, ani chęci do pisania. Można powiedzieć, że miałam trochę gorszy okres. Przez chwilę miałam cień myśli, czy ktokolwiek czyta moje rozdziały i czy dalej ma to sens. Nadal by tak było, gdyby co nie którzy z was pod rozdziałami pisali takie motywujące rzeczy, że czuję jak wena do mnie powraca. Może i małymi kroczkami, ale w końcu udało mi się coś dla was napisać. Rozdział nie jest długi, ale myślę, że spodoba wam się. Czeka was niezły plotwist. Już nic więcej nie mówie!!

Ps. Przepraszam za jakiekolwiek błędy

Sasuke

- Powinieneś się przespać.

- Nie chcę mi się spać - rzuciłem, siedząc przed domem na schodku. Zaciągnąłem się drugim papierosem, którego właśnie paliłem.

- Wiesz, która jest godzina? - zapytał retorycznie Neji.

- Tsunade mogłaby chociaż raz nie być taką sukowatą dyrektorką.

- Dyrektorka zawsze taka była. Naprawdę myślałeś, że zrobi dla ciebie wyjątek?

Wypuściłem wolno dym z ust, poprawiając kaptur na głowie. Dochodziła pierwsza w nocy, a ja siedziałem na schodach w samej bluzie, dresach i kapciach Itachiego. Noc dziś była bezchmurna. Wyjątkowo gwiazdy świeciły jasno, dzięki czemu śnieg ładnie błyszczał. Jakby ktoś rozsypał na nim brokat.

- Poczekaj, do póki Naruto się nie obudzi. Porozmawiacie i powie ci, jak wyglądał wypadek z jego perspektywy.

- Myślisz, że chcę tyle czekać?

- Jeśli kochasz to poczekasz - rzucił Neji, kaszląc w słuchawkę. - Odcina mnie już, stary. Odezwę się rano.

Głosno westchnąłem. Odsunąłem telefon od ucha, po czym rozłączyłem połączenie. Schowałem telefon spowrotem do kieszeni, zaciągając się papierosem. Ostatnie wydarzenia nie chciały opuścić moich myśli. Wszystkie możliwe opcje krążyły mi po głowie. Zgasiłem końcówkę papierosa o śnieg, a resztke wyrzuciłem gdzieś przed siebie. Schowałem zmarznięte dłonie do kieszeni bluzy, po czym wróciłem do domu. Pomimo tego, że wyszedłem tylko na dziesięć minut, czułem się jakby w tym czasie moje stopy cholernie zmarzły.

O poranku ubrałem na siebie czarne dresy i tego samego koloru bluzę. W takim o to wydaniu miałem wyjść do szkoły. W kuchni zjadłem śniadanie, które sam sobie przyrządziłem. Itachiego nie było, ponieważ pojechał do Izumi. W trakcie drogi do placówki mój telefon zadzwonił. Wyjąłem z kurtki telefon i zmarzniętym kciukiem nacisnąłem na słuchawkę. Widząc jaki to kontakt, przewróciłem oczami. Przyłożyłem komórkę do ucha.

- Halo?

- Będę dziś w domu z matką. Jakoś niedługo - usłyszałem ciężki głos mojego ojca.

Na same jego słowa przystanąłem na chwilę, spoglądając na znak przede mną. Przełknąłem głosno ślinę.

- Coś się stało? - zapytałem po paru sekundach.

- Nie, ale musimy o czymś porozmawiać.

- O czym?

- Na temat twoich planów po maturze.

Poczułem jak coś wewnątrz mnie się ściska. Chyba nie mogłem usłyszeć lepszych słów z samego rana. Ponowiłem ponownie kroku, nie chcąc spóźnić się na miejsce.

- Jest jeszcze dużo czasu - przypomniałem.

Przez to, że byliśmy ostatnim rocznikiem, który szedł starym programem, moje liceum trwa trzy lata. Mamy jeszcze drugą klasę, więc do matury było jeszcze daleko.

Kolor Tęsknoty - NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz