Rozdział 46

494 52 5
                                    

Czas leciał nieubłaganie tak samo jak dni do urodzin mamy blondyna. Ten ciągle się wachał czy powinnien polecieć do Australii z tej okazji czy pozostać w domu. To ona niesprawiedliwie potraktowała jego słodkiego chłopca i Luke uważał że to ona powinna przeprosić

- Tatusiu? - Michael usiadł na jego kolanach i mocno go przytulił - kocham cię

- Ja ciebie też skarbie kocham. Jesteś moim wyjątkowym cukiereczkiem

- To znaczy że mogę spać u Caluma?

Blondyn od razu zaśmiał się na jego słowa i pokręcił głową - Cally ma sporo nauki Mike, zresztą ty też

- Ale rozmawiałem z nim i Ash się zgodził!

- Na pewno? Czy oszukujesz mnie tak jak wtedy gdy chcesz słodycze?

- Nie oszukuje - wymruczał cicho - tylko bardzo chcę znowu zrobić sobie nocowanie

- A co powiesz na zakupy? Potrzebujesz nowych ubrań bo ciągle mi rośniesz

- Też może być - westchnął - ale wolałbym pobawić się z Calumem i z Louisem!

- Zapytam Harrego czy może do nas przyjechać w porządku?

- Tak! Zadzwoń teraz! - zaczął podskakiwać na kanapie. Po chwili jednak zmęczony opadł na poduszki i patrzył na dominata czekając aż zadzwoni. Luke jednak miał w planie delikatnie okłamać chłopca i przesunąć spotkanie na sobotę ponieważ wtedy miał urodziny jego koteczek. Chciał wyprawić mu imprezę niespodziankę z dużą ilością balonów i dużym tortem

- Poczekaj tutaj - wstał i przeszedł do swojej sypialni gdzie zaczął do wszystkich dzwonić. Powiedział o swoim planie Ashtonowi oraz Harremu. Po chwili zastanowienia dał również znać swojemu bratu Jackowi. Wiedział że ten ma sporo pracy ale liczył że przyjedzie chociaż na chwilę

Po wszystkich telefonach Luke wrócił na dół i z udawanym smutkiem pwiedział że Calum ma już zajęcia a Louis jest poza miastem u babci

- A może mnie nie lubią? Oszukują mnie - w jego oczach pojawiły się łzy

- Hej hej, dlaczego mieliby cię nie lubić?

- Bo Mike gubi czasami słowa... I nie wiem co znaczą niektóre słowa - wymamrotał

- Pyśku, jesteś cudowny i oni bardzo cię lubią. Tylko mają już dzisiaj zajęcia. A to ze gubisz słowa to naprawdę nic takiego. Im też się zdarza. Nie płacz ptyśku

- Dziękuję tatusiu - mocno go przytulił

- Idź się ubierać, pojedziemy na zakupy

Uległy od razu wstał i pobiegł do swojego pokoju. Cieszył się że jego dominant ma tak duże mieszkanie i ma w nim swój własny pokój urządzony totalnie w jego stylu
Ubrał się wygodnie i ułożył swoje blond włosy. Wtedy też zauważył że są już bardzo długie i zaczynają opadać na jego czoło tworząc grzywkę. Musiał poprosić Luke'a o wizytę o fryzjera

Teraz jednak je tak zostawił i poszedł do przedpokoju by ubrać swoje buty - Jestem gotowy!

- Idę - odkrzyknął mu i po chwili pojawił się obok niego. Ubrali buty i od razu przeszli do garażu. Tam wsiedli do samochodu a Luke od razu obrał kierunek na centrum

- Jesteś wyjątkowy wiesz skarbie? Bardzo wyjątkowy

- Dziękuję, kocham cię - krzyknął i usiadł grzecznie na swoim miejscu

Po paru minutach drogi był już na miejscu. Michael jako grzeczny uległy złapał za jego rękę gdy tylko weszli do środka i zauważył mnóstwo ludzi

- Okej, poszukamy ci jakiś nowych butów,  te są już bardzo zniszczone - wskazał na trampki które miał uległy. Ten pokiwał głową i ruszyli do pierwszego sklepu

Zaczęli mierzyć różne modele i wybierać kolory aż w końcu Michael wybrał jedną parę o pięknym błękitnym odcieniu. Luke od razu je kupił widząc jak bardzk podobają się uległemu

- A zjemy potem Mcdonald'a? Proszę, będę bardzo grzeczny

- Zjemy skarbie - zaśmiał się tylko i przeszli do kolejnych sklepów. Michael tego dnia dostał bardzo dużo prezentów od swojego dominata czym ten chciał poprawić jego humor.
Potajemnie również zapisywał co spodobało się młodszemu w sklepach by wiedzieć co kupić mu jako prezent na urodziny. Miał już dość długą listę i postanowił coś z niej wybrać chociaż ciągle miał w głowie obraz jego uległego który prosi o pieska

Na zakończenie zakupów podeszli oczywiście do restauracji wybranej przez Michaela gdzie ten poprosił o zestaw z zabawką. W trakcie gdy Luke zamawiał Michael trzymał się jego kurtki ponieważ było bardzo dużo ludzi. W pewnym momencie podszedł do nich nieco starszy mężczyzna i zaczął przyglądać się nastolatkowi

- Mogę Panu jakoś pomóc? - Luke zapytał gdy tylko się odwrócił i objął młodszego asekuracyjnie

- To mój uległy, w końcu. Po tylu miesiącach poszukiwań znaleziony

- O czym Pan mówi? To mój uległy - zmarszczył brwi

- Nie, to mój kundel który uciekł ostatnio. Ale teraz go znalazłem i zapłaci za swoją ucieczkę

- To jakaś pomyłka - od razu warknął

- To nie pomyłka a on pójdzie ze mną

- Zabrałem go z ośrodka, jest mój

- Oj nie, jest mój. Prawda Michaelu?
Wracasz do domu...

Silent Boy  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz