Rozdział 45

520 43 3
                                    

Luke spakował ubrania i bieliznę Michaela do niewielkiej torby nie zapominając o jego ulubionej przytulance i kocyku. Nie chciał by Mike wszedł przy Ashtonie w przestrzeń dlatego nie pakował nic związanego z ageplay

- Mike! Którą piżamkę bierzesz? - krzyknął wiedząc że ten je na dole deser

- Onesie pszczółki! - pisnął i szybko posprzątał po jedzeniu. Wbiegł na górę gdzie wpakował do torby trochę zabawek i kolorowanki

- Okej skarbie, idź ubierz czyste rzeczy i zaraz jedziemy

Po godzinie byli już u Ashtona i Caluma. Ulegli od razu pobiegli się bawić a Luke rozmawiał z nim o zakończeniu roku i spotkaniu z braćmi. Ashton od razu zapewnił że obecność chłopca mu nie przeszkadza bo i tak spędzają wieczór w domu a on jest aniołkiem.

- Odbiorę go jutro przedpołudniem, w porządku?

- Pewnie, nie śpiesz się bo i tak będą długo spać a potem pewnie w coś się pobawią

- Super, dzięki wielkie Ash. Jak będziesz potrzebował opieki nad Calumem pisz śmiało

- Zapamiętam - uśmiechnął się delikatnie - Mike! Calum! Chodźcie się pożegnać

- Idziemy Sir - Calum krzyknął i oboje zbiegli na parter. Przytulili Luke'a a następnie pobiegli do salonu gdzie Calum miał dużo planszówek

Od razu cała trójka zaczęła grać w monopoly mocno się w to angażując a po prawie trzy godzinnej rozgrywce wygrał Calum który w nagrodę dostał od Michaela mocnego przytulasa

- Chcecie coś słodkiego chłopcy? - zaczął Ash wchodząc do salonu - jesteście bardzo grzeczni

- Tak proszę - Michael od razu wstał i zaczął zadowolony skakać - a obejrzymy wieczorem jakiś film?

- Pewnie, możemy zrobić sobie maraton Disney'a albo jakiś innych produkcji. Myślę że możemy też zjeść pizzę na kolację

- Pizza! - pisnął Calum i razem z Michaelem zaczął podskakiwać a gdy dominat przyniósł miskę słodyczy od razu zaczęli wybierać swoje ulubione

W tym samym czasie Luke szykował się na spotkanie z swoimi braćmi. Wziął prysznic i ubrał się wygodnie pamiętając że to wyjście do baru. O wyznaczonej godzinie zadzwonił po taksówkę a ta zawiozła go pod drzwi lokalu

- Luke! - usłyszał swoje imię i odwrócił się. Od razu ujrzał swojego brata który mocno go przytulił - Cieszę się że wpadłeś, zaraz przyjedzie Ben

- Ja też się cieszę, nasze ostatnie spotkanie nie zakończyło się zbyt dobrze

- Byłeś pod wpływem emocji, gdyby ktoś zaatakował moich uległych pewnie zrobiłbym to samo

- Michael jest dla mnie bardzo wyjątkowy, dużo przeszedł a to że nie dostał wsparcia mojej rodziny mocno go zdołowało

- Rozumiem cię Luke - poklepał go po ramieniu i zaprowadził do zarezerwowanego stolika. Chwilę później przysiadł się do nich Ben więc zamówili pierwszą kolejkę alkoholu

Zaczęli dyskutować o wigilii i analizować zachowanie mamy blondyna jednak szybko przeszli do tematu swoich uległych jak i pracy. Spędzali bardzo miło czas jak za dawnych czasów

- Luke? Wybierasz się do Sydney na urodziny mamy?

- Jakie urodziny? Organizuje coś?

- No tak, jakoś w środę dostałem list z zaproszeniem no i dzwoniła do mnie. Wiesz to okrągłe urodziny i urządza je w restauracji

- Nic o tym nie wiem - zaczął i spróbował sobie przypomnieć czy przyszła do niego poczta w ostatnim czasie

- Może utkneła w sortowni albo nie zdąrzył jej jeszcze dostarczyć

- Albo go nie wysłała - wymruczał blondyn bardziej do siebie niż do braci i wypił parę łyków zamówionego piwa

- Będę się powoli zbierał - zaczął Ben i wstał - już późno a chce spędzić trochę czasu z Gregiem póki jesteśmy w Los Angeles

- Kiedy wracacie?

- Pod koniec tygodnia, ma szkołę a ja nie dostałem więcej wolnego w pracy

- W takim razie dobranoc - zaczął Luke i również zabrał swoje rzeczy. Uregulował rachunek i zadzwonił po taksówkę którą bardzo szybko dostał się do domu. Od razu po wejściu do domu sprawdził dokładnie ostatnią pocztę jednak tak jak zapamiętał. Nie dostał żadnego listu od swojej matki

Następnego dnia po śniadaniu przyjechał do Ashtona odebrać Michaela. Już od progu było słychać głośne krzyki uległych i włączony telewizor

- Tatuś! - Michael wpadł w jego ramiona a ten od razy go podniósł i pocałował w czoło - Tęskniłem!

- Ja też skarbie, byłeś grzeczny?

- Byli bardzo grzeczni oboje, nawet sami poszli spać - mruknął Ashton

- W takim razie bardzo się cieszę, dostaniesz w domu nagrodę. A teraz leć po swoje rzeczy i wracamy do naszego domku

- Dobrze - pokiwał głową i wbiegł na piętro. Tam zaczął pakować ubrania i kosmetyki których używał wczoraj. Zbiegł na dół i ubrał buty - jestem gotowy tatusiu

- Pożegnaj się Mike - zwrócił mu uwagę a najmłodszy od razu wyściskał Caluma i Ashtona. Podziękował za cudowne nocowanie i obiecał że teraz mulat może przyjechać do niego

__________________________________________

Hej!

Z okazji urodzin Michaela postaram się wam coś jeszcze dzisiaj wrzucić tylko wy zdecydujcie na które ff ❤

Silent Boy  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz