Rozdział 10.

162 3 0
                                    

Pada mocny deszcz, wycieraczki samochodowe powolnie zbierają krople, które schodzą powoli w dół szyby... Dokładnie tak jak łzy po moich policzkach... Żegnaj maluszku.. Na te słowa w mojej głowie zaczęłam krzyczeć, ryczeć i uderzać rękami o kierownice.

Ból, który właśnie czułam był nie do opisania. Jakaś cząstka mnie w tej chwili wyparowała. Zatrzymałam się na poboczu i ryczałam, nie płakałam.. Zanosiłam się od płaczu.

Albo sobie odpuścisz, albo będziesz o nas walczyć. Powtarzałam sobie w głowie, żeby wziąć się w garść.

Dojazd do domu przez nieoczekiwany stop potrwał długo. Robiło się już jasno, kiedy wjeżdżałam do garażu.

Przebrałam się w piżamę i padłam do łóżka.. Kochałem cię.. Zależało mi na tobie.. Żegnaj maluszku.. Powtarzałam sobie wkoło te same słowa, aż usnęłam.

                                         ***

Spędziłam w łóżku tydzień.. Siedem długich dni.. Nie mogłam się pozbierać, ale wiedziałam, że muszę zawalczyć i bez walki się nie poddam. Był tego wart!

Próbowałam się z nim skontaktować, niestety nieskutecznie. Odrzucał mnie.. Za każdym razem łamał mi serce. Ty złamałaś mu raz a porządnie.

  Cześć Oskar,

Być może nie masz czasu, być może jesteś bardzo zajęty i nie odbierasz ode mnie.

Rozumiem :)

Czy mógłbyś poświecić mi 5 minut swojego czasu i spotkać się ze mną? Nie możemy tego wszystkiego w taki sposób zakończyć. Należą Ci się wyjaśnienia.

Jutro o 17 będę czekała na ciebie w parku, w którym spacerowaliśmy. Na naszej ławce.

Proszę Cię.

Nie oczekiwałam, ze mi odpisze. Oczekiwałam, że zjawi się w umówionym miejscu.

Dziś było trochę chłodno, wiec miałam nadzieje, że nie będę musiała na niego długo czekać. Jakoś 20 minut po 17 zauważyłam postać, która szła w moją stronę.

Serce mi zamarzło, ale nie chciałam dać po sobie nic poznać. Patrzyłam przed siebie, na piękne zielone drzewa i dzieci, które niedaleko mnie bawiły się na placu zabaw.

- Cześć, chciałaś się zobaczyć.. - Mówił siadając obok mnie na ławce w taki sposób, że nasze ramiona się stykały.

- Chciałbyś mieć w przyszłości dzieci? - Pytałam dalej zapatrzona w ludzi przede mną. Nawet nie wiem dlaczego o to zapytałam.

- No.. Pewnie.. W przyszłości tak - Mówił ewidentnie zdezorientowany - Ale chyba nie chciałaś się spotkać, żeby rozmawiać o dzieciach. - Odwrócił głowę w moja stronę czekając, aż na niego popatrzę.

- Nie - Odpowiedziałam, dalej nie patrząc na niego. Nie byłam w stanie, nie potrafiłam popatrzeć mu w oczy. - Chciałam się z tobą zobaczyć, żeby wszystko ci wyjaśnić. Chce żebyś wiedział dokładnie wszystko. - Spuściłam głowę w dół.

- Natalka, wybacz mi, ale nie mam ochoty słuchać o tym jak to się z nim dobrze bawiłaś. - Wstał z ławki i odszedł kawałek ode mnie stając do mnie plecami.

- Oskar proszę cię tylko mnie wysłuchaj.. Nie przerywaj mi - Odwrócił się do mnie, patrząc mi w oczy, ale szybko przeniosłam swój wzrok na buty. - Daj mi to wszystko powiedzieć. Proszę

Przysiadł ponownie koło mnie, złapał mnie za brodę i odwrócił głowę w swoją stronę. - Dlaczego na mnie nie patrzysz i unikasz mojego wzroku?

W oczach zebrały mi się łzy. Szybko odwróciłam głowę z powrotem na swoje nogi. Nie płacz, nie ośmieszaj się.

BraciaWhere stories live. Discover now