Rozdział 21.

98 2 0
                                    

Minęło już kilka dni od chwili w której dowiedziałam się o ciąży Marty. Myślałam, że wpłynie to na relacje moją i Oskara, ale myliłam się. To nas tylko w sobie umocniło, spędza więcej czasu u mnie w mieszkaniu niż u siebie, a nie był to mój pomysł.

Zdaje sobie sprawę, że cała ta sytuacja jest dla niego niewygodna. Z jednej strony ja, a z drugiej ona i jego nienarodzone dziecko.

Musi być mu z tym źle...

Coraz bliżej było godziny 16 i spotkania z Wojtkiem. Bardzo długo go ignorowałam i unikałam spotkań, ale nie mogę tak robić. Zwyczajnie go lubię i chce od czasu do czasu spędzić z nim czas.

Wiem, że Oskarowi to się nie spodoba, ale co mam zrobić? Musi mi zaufać.

Nie wspominałam mu o tym spotkaniu, jednak nie mam zamiaru nic ukrywać, dlatego tez dosłownie chwilę przed spotkaniem napisze mu sms.

Ubrałam na szybko jakieś szmaty, żeby nie wyglądać za ładnie tak w razie w, ale też znowu nie jak lump.

Możliwe, że będę w domu troszkę później od ciebie. Będę w kawiarni z Wojtkiem. W lodówce zostawiłam Ci twoje ulubione danie. Do później xx

Mam cichą nadzieje, że przeczyta to dopiero po pracy i ja już będę w domu. Jednak się myliłam i odpowiedź przyszła niemal natychmiast.

Nigdzie nie idziesz.

No chyba mu się coś pomyliło.

Oskar nie pytam o pozwolenie, tylko Cię informuje o tym, żeby nie było żadnych niedomówień.

Rozumiem, że może się z tym źle czuć, ale przecież nie idę na seks tylko na kawę, żeby miło spędzić czas z kolegą.

- Cześć czubku - Przytula i całuje mnie w policzek na przywitanie Wojtek - Wybacz, ale po drodze były korki - Otworzył nam drzwi i kierował się w stronę wolnego stolika.

- Ok, tez dopiero co przyjechałam. - Mówiłam siadając na przeciwko chłopaka. Na tyłku czułam nieustające wibracje telefonu.

Wyciągnęłam go z kieszeni, aby zobaczyć kto to, na wyświetlaczu oczywiście ukazała mi się twarz Oskara, który nieustępliwie próbował się do mnie dodzwonić.

- Poczekaj, muszę to odebrać. - Nie wstałam jednak od stołu, liczyłam na krótką rozmowę z uwagi na to, że jednak jest w pracy i nie będzie mieć czasu na dłuższą rozmowę.

- Mała.. Dlaczego ty mi to robisz? - Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. Jego głos nie wskazywał na złość, a raczej na rozczarowanie i przykrość, przez co poczułam okropne ukłucie w sercu.

- Będę nim wrócisz - Obiecywałam

- Obiecywałaś, że nie zobaczysz się z nim sam na sam. Bardzo długo udawało ci się to. Do czego on jest ci w ogóle potrzebny?

- Porozmawiamy później, dobrze? - Nie chciałam się z nim kłócić, a tym bardziej pokazywać to Wojtkowi.

- Wróć do domu, teraz. - Syczał

- Nie. Do później.. Kocham cię - Dodałam na szybko i rozłączyłam się. Wiem, że gdyby role się odwróciły wpadłabym w szał, ale wiem, że on sobie z tym poradzi. To tylko kawa.

Przez całą moją rozmowę z Oskarem, Wojtek przyglądał mi się uważnie. - Co tam? Kłopoty w raju? - Skomentował, na co ja tylko przewróciłam oczami.

- Lepiej opowiadaj co u ciebie słychać. - Próbowałam na szybko zmienić temat.

Zaczął opowiadać, jak to sypie mu się związek z dziewczyną, na co chciało mi się zwyczajnie śmiać. Nie widziałam w nich miłości, a na pewno nie z jego strony. Jestem pewna, że przygoda podobna do naszej nie była jednorazowa, ale nigdy go o to nie zapytałam.

- Ostatnio w ogóle spotkałem Martę Oskara - Już chciałam skomentować, ale nie pozwolił mi na to mówiąc dalej - Jeszcze raz cię przepraszam za tą sytuację w barze, naprawdę jej wtedy nie poznałem.

- Jasne, nie ma problemu - Mówiłam szczerzę - Sama chciałam dać ci coś podobnego, ale trafiło na mnie. Przynajmniej ją poznałam i można powiedzieć, że dzięki niej jestem z powrotem z Oskarem.

- Jak to dzięki niej? - Pytał z wielkimi oczami.

- A długa historia, ale tak w skrócie spotkałam ją całą zapłakaną w parku i zwyczajnie podeszłam gdyby potrzebowała pomocy. Wtedy powiedziała mi, że Oskar z nią zerwał, bo kocha inną. Domyśliłam się, że to chodzi o mnie. Tak, więc napisałam do niego z prośbą o spotkanie, potem ten powiedzmy napad, szpital, próba ratowania związku, ciąża, aż w końcu chyba nam się udaje - Trejkotałam jak katarynka nie zważając na słowa.

- Czekaj.. Jaka ciąża? - Kurwa.. Musiałam wypaplać.. Jak zwykle.. Przecież Oskar mnie zabije

Złapałam się za czoło głowa na znak swojej głupoty, na co on tylko się zaśmiał. - Nie, nic. Nie ważne - Uśmiechnęłam się słodko sięgając za łyżkę, aby napchać do buzi szybko ciasta, które dla nas zamówił.

- No teraz to ci nie odpuszczę, jesteś w ciąży? - Mówił trochę przerażony.

Przeżuwałam ciasto celowo znacznie dłużej niż by tego oczekiwał licząc, że jakimś cudem zmieni temat, jednak nie dawał za wygrana i drążył temat.

- Nie, nie jestem w ciąży. Marta jest - Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy, szukając jego zaskoczenia, ale go nie było. Dziwne..

- Marta? O kurde - Widziałam, że udawał. Musiał to wiedzieć, ale dlaczego teraz kłamie i udaje?

- Nie wiedziałeś? - Zapytałam podejrzliwie.

- Nie, a skąd? Oskar nie chce dalej ze mną rozmawiać. Tobie wybaczył łatwo, ale mi nie. - Mówił jakby z żalem do mnie, ale wiem, że na pewno nie był na mnie zły za to, że mi wybaczył a jemu nie.

- Długo się znacie z Martą?

- No, znam ją dłużej od Oskara.

- Poznałeś ich? - Pytałam dalej jedząc to zajebiście pyszne ciasto.

- Można tak powiedzieć. Ja się z nią pierwszy spotykałam, potem Oskar mi ją odbił. - Powiedział szybko, bez zdradzenia na twarzy żadnych uczuć.

- C-co? - Prawie zadławiłam się kawałkiem ciasta na jego słowa... - Jak to?

- Nie ważne, nie chce do tego wracać. Dziwne, że jeszcze ci tego nie powiedział.

- Nie miał okazji najwyraźniej - Tłumaczyłam go

- I jak się z tym wszystkich czujesz? No wiesz.. Dziecko z byłą. Kiepsko

Poczułam znowu wibracje w tylnej kieszeni, szybko wyjęłam telefon, a na nim ponownie ujrzałam twarz Oskara.

- Gdzie jesteś? Miałaś już tu być.- Pytał ewidentnie zdenerwowany

- O kurde! Która to godzina? - Spanikowałam jakby nie wiadomo co się wydarzyło - Wybacz

- Już po 17 - Syczał - Masz tu być do 20 minut, albo ja po ciebie tam przyjadę, gdziekolwiek jesteś.

- Jezu.. Dobra, zaraz będę. - Na moje słowa tym razem on bez żadnego pożegnania, rozłączył się.

Wstałam szybko od stolika sięgając po torebkę - Słuchaj Wojtek, ja muszę już lecieć. Przepraszam, ale jestem już spóźniona. Nie zauważyłam nawet, że jest tak późno. - Mówiłam.

- Zazdrosny jest o nas? - Pytał, również wstając od stolika i machając do kelnerki, żeby przyniosła rachunek.

- Nie, po prostu miałam być o 17 w domu i martwi sie.

- Mhm.. Poczekaj, zapłacę i odprowadzę cię do auta.

- Dzięki, miło było. - Przytuliłam sie do niego na pożegnanie.

- Mam nadzieje, że szybko sie znowu zobaczymy.

Do domu miałam kawałek, jakies 10-15 minut drogi autem, jechałam spokojnie i myślami wracałam do rozmowy z Wojtkiem o Marcie i Oskarze.

Czy to właśnie Oskar ukrywa?

BraciaWhere stories live. Discover now