Rozdział 16.

122 3 0
                                    

                                         Natalia

Dawno tak dobrze mi się nie spało. Przespałam równo cała noc, spokojna i szczęśliwa. Wiem, że nie powinien u mnie zostać, ale wtedy potrzebowałam go jak nikogo.

Nie chciałam, żeby wczoraj Wojtek zostawał u mnie, wiec grzecznie poprosiłam, żeby poszedł. Nie protestował.. Czuł się winny całej tej sytuacji. Nie wiedział, że są razem. Może równie nie poznał dziewczyny dając mi zadanie.

Obudziłam się koło 9 Oskara już nie było, ale to dobrze. Gdyby został mogło być nam niezręcznie. Zostawił mi jednak wiadomość.

Nie chciałam podejmować pochopnych decyzji, więc dałam sobie dzień na decyzje, czy się z nim spotkać. Postanowiłam odwiedzić mamę. Śniadanie zjem już tam.

- Cześć mamuś, masz coś dobrego? - Pytałam zbyt głodna niż powinnam.

Zrobiła moje ulubione omlety z dżemem truskawkowym, zajadałam się, aż wsunęłam trzy duże.

- Ktoś tu był głodny. Jesz ty coś w ogóle dziecko drogie? - Mówiła popijając kawę

- Zdecydowanie więcej od ciebie. - Odparłam

- Opowiedz mi co się dzieje. Widzę, że coś jest nie tak. - Zrobiła smutna minę, chciałam z nią porozmawiać. Zawsze miałam w niej wsparcie, dlatego tez długo się nie opierałam i opowiedziałam jej wszystko. Od momentu w którym Wojtek pojawił się w moich drzwiach.

Zagadałyśmy się tak bardzo, że prawie nie zdążyła zrobić obiadu. Pomogłam rzecz jasna i koło godziny 16 znowu się zajadałam.

Cały dzień zleciał mi jak za pstryknięciem palca. Zbliżała się już 21, wiec postanowiłam jeszcze przejść się na spacer do pobliskiego parku.

Spacerowałam dłuższa chwilkę i już miałam nawet wracać, ale na drodze stanęła mi znajoma twarz. Marta? Siedziała zapłakana na.. Na nieszczęsnej ławce, która najwyraźniej nikomu nie służy.

Moja dobroć wzięła górę i usiadłam koło niej pytając, czy potrzebuje pomocy. Zdając sobie sprawę, że to ja zaczęła jeszcze głośniej szlochać.

- Co się dzieje? - Pogłaskałam ją po plecach.

- O-Oskar mnie zo-zostawił.. - Na wspomnienie o jego imieniu zaczęła, aż się zanosić. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale współczułam jej.. Nie była niczemu winna.. Tak samo jak ja kochała go.

- Kochanie spokojnie, będzie wszystko dobrze. Porozmawiacie i dojdziecie do ładu - Zapewniałam

- Nie e.. On kocha in-inną - Złapała się za policzki i oparła głowę o moje ramie. Przykro mi było z jej powodu, chciałam jej pomoc, ale sama sobie nie byłam w stanie pomoc.

Zastanawiałam się, czy wie, że Oskar został u mnie, ale skoro jeszcze nie wyrywa mi włosów nie powiedział jej o tym. Szybko wzbudziła we mnie wyrzuty sumienia i samej chciało mi się płakać.

- Czy mam po kogoś zadzwonić, żeby cię zabrał?

- Niee, poradzę sobie. Dziękuje.. Powiedz mi tylko jedno - Popatrzyła mi prosto w oczy przyprawiając o mały zawał - Znasz Oskara, czy wiesz kim ona może być? Nigdy nie widziałam go takiego.. On za nią szaleje..

- Nie, nie wiem kto to - Odparłam bez żadnych uczuć. Nie byłam jednak w stanie patrzeć jej w oczy, wiec szybko wlepiłam swój wzrok w dłonie.

Posiedziałyśmy  tak jeszcze 5 minut i napisałam do Oskara, żeby był o 22:30 na naszej ławce. Byłam gotowa, wiedziałam, że damy radę. Było mi szkoda strasznie dziewczyny, ale miłość jest samolubna i postanowiłam zawalczyć o siebie i o nas.

Zegar wskazuje 22:55 a Oskara dalej nie ma.. W brzuchu łapał mnie nieprzyjemny skurcz. Było już ciemno.. Bałam się, ale postanowiłam jeszcze poczekać. Napisałam mu kolejnego sms, ale nie dostałam odpowiedzi.

Sam zaproponował spotkanie, a do tego zgodził się na ustalona godzinę, jednak spóźnia się już pół godziny. Wystawił cię głupia, a ty dalej się łudzisz! Moje wewnętrzna dziewczynka próbowała mnie ustawić do pionu jednak ja łatwo nie odpuszczam i postanowiłam poczekać jeszcze pół godziny.

- Cześć piękna, nie boisz się tak sama tu siedzieć? - Powiedział jakiś facet, obrzydliwy facet. Było czuć od niego alkohol, do tego śmierdział nieprzyjemnie potem.. Wystraszyłam się jednak nie chciałam mu tego pokazywać.

Wstałam na nogi nie spuszczając go z oczu i odparłam odważnie - A ty się nie boisz sam? Możesz przypadkiem trafić na mordercę lub psychopatę. - Zaciskałam pięści.

- Nie takich ludzi się spotyka kochanie.. - Oblizał wstrętnie usta podchodząc do mnie bliżej, aż zebrało mi się na wymioty.

- Lepiej do mnie nie podchodź. - Cofnęłam się do tylu o jeden krok.. I to był moj błąd. Spanikowałam.. Widziałam w jego oczach, że chce mnie skrzywdzić. Moje serce biło jak nigdy przedtem.

Wiedziałam co muszę zrobić. Kopnęłam go mocno w kroczę, a gdy się skulił z bólu uderzyłam jego głową o kolano, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać.

Na szczęście biegałam szybko, wiedziałam, że mnie nie dogoni. Widziałam go za sobą, jednak zdecydowanie dalej ode mnie. W biegu wyciągnęłam telefon i wybrałam numer telefonu Oskara. Nie odbierał..

Moje szczęście mnie opuściło..

Sprawdzając jak daleko jest ode mnie potknęłam się o wystający korzeń drzewa i poleciałam na wyprostowane ręce. Spodnie podarłam o piach, brodą zaryłam po ziemi. Wszystko mnie piekło.. Telefon przez upadek wyleciał mi z ręki, próbowałam po niego sięgnąć, aż w końcu poczułam dłoń na kostce, która mnie pociągnęła do siebie.

W uszach zaczęło mi dudnić, słyszałam głośny oddech, który mnie przerażał.

- Zostaw mnie! - Krzyczałam i kopiąc go w co się da. Nie mogłam wstać, byłam na przegranej pozycji, ale nie dawałam za wygraną, aż zdenerwowałam go jeszcze bardziej.. 

Stojąc nade mną kopnął mnie w brzuch, usiadł na mnie okrakiem i zaczął obmacywać moje piersi.. Krzyczałam, rękami próbowałam go podrapać i odsunąć od siebie, ale był silniejszy.. - Zamknij się dziwko mała! Zaraz będziesz jęczeć z rozkoszy - Ponownie oblizał swoje usta przybliżając się do moich..

Uderzyłam go mocno głowa w nos, aż odskoczył ode mnie jak oparzony - Ty mała szmato! Zabije cię! - Dosiadł mnie na nowo uderzając pięściami o moją twarz, z jego nosa leciała krew jak pewnie już teraz z mojego.

Zamknęłam oczy, już nie byłam w stanie się bronic.. Liczyłam na cud..

BraciaWhere stories live. Discover now