Rozdział 27

102 2 0
                                    

Jest zbyt dobrze, żeby mogło to być prawdziwe. Tylko czekałam, aż coś się zawali, aż znowu wyjdzie jakieś gówno. Optymistka ze mnie żadna..

Spotkajmy się. To ważne.

No i jakbym przeczuwała, ta wiadomość na pewno nie wróży nic dobrego.

Pilne.

No to teraz zaczynam się denerwować.. Odpisałam szybko, że wyjdę z pracy na przerwę obiadową.

- Hej, co jest takiego pilnego? - Zapytałam znajomą twarz, przy okazji zajadając się pyszną sałatka - Chcesz tez?

- Nie, dzięki. Przejdę do rzeczy - Mówił nerwowo

Kiwnęłam tylko głową, żeby zaczął mówić i jak tylko dostał pozwolenie z jego ust leciało słowo za słowem

- Pamiętasz tą feralną noc, w której o mało nie straciłaś życia? Ten chuj, on celowo od ciebie nie odbierał telefonu, widział że dzwonisz i rozłączył cię żeby posiedzieć dłużej z Martą.

- Trochę to głupie, skąd mógł przypuszczać, że coś mi się wtedy stanie? Z tego co wiem to był w drodze kiedy mnie napadnięto.

- Widzę, że zawzięcie chcesz go chronić. On na ciebie nie zasługuje. Wystawił cię i przez to o mało, a bym teraz nie mógł z tobą rozmawiać. - Mówił podniesionym głosem

- Wojtek przepraszam cię bardzo, ale czy to naprawdę jest, aż tak pilne?

- No przepraszam bardzo, ale uznałem, że musisz to wiedzieć.

- Doceniam to, że się martwisz i jesteś za mną, ale czy ty naprawdę chcesz żebym była nieszczęśliwa? Kocham twojego brata i nic nie zmieni moich uczuć względem niego. - Mówiłam prawie ze łzami w oczach.

Posiedzieliśmy razem jeszcze 10 minut i ruszyliśmy w drogę biura mojej pracy, nie dawał za wygraną i chciał mnie odprowadzić.

- Przemyśl to wszystko, on naprawdę nie jest tak niewinny jak ci się wydaje - Próbował mnie dalej przekonać.

- Cześć Wojtek - Uśmiechnęłam się łagodnie próbując wejść już przez drzwi.

Pociągnął mnie za dłoń na tyle mocno, że zatrzymałam się na jego torsie. Przytrzymał mnie i w tej samej chwili jego usta odnalazły moje, zostawiając delikatny pocałunek.

Na chwile straciłam rozum, nie wiedziałam gdzie jestem, co robię i z kim. Nagle jakbym otrzeźwiała, odsunęłam się od chłopaka, jakby jego dotyk palił.

Zrobiłam wkurzoną minę i syknęłam - Nigdy więcej, nigdy więcej tego nie rób. - Tylko ze względu na szacunek nie uderzyłam go.

                                          ***

Przez cały dzień w pracy zastanawiałam się co mam
zrobić, czy powiedzieć o wszystkim Oskarowi. Czy w ogóle jest sens mu o tym wspominać? Bez potrzeby bym go tylko zdenerwowała. Jest teraz między nami zbyt dobrze, żeby zepsuć to jednym zdaniem.

- Cześć mała, jak minął ci dzień? - Witał się chłopak wchodząc do mojego mieszkania - Mam dla ciebie dobrą wiadomość i pytanie. - Mówił ucieszony stając przede mnie i łapiąc za moje dłonie.

- Okej, słucham? - Mówiłam zdziwiona jego ekscytacją.

- Wtedy co mnie widziałaś w restauracji z Martą. - Na te słowa od razy przewróciłam oczami - Daj mi skończyć. - Warknął - Tego wieczora powiedziałem jej, że ma się wyprowadzić, miała czas do piątku, do dzisiejszego dnia. Mówiłem ci to już.- Mówił z uśmiechem od ucha do ucha

Aż sama uśmiechnęłam się wesoło - Wyprowadziła się?

- Tak, ta kolacja z nią to było tylko pożegnanie. To był jej warunek. - Przewrócił delikatnie oczami.

- A pytanie? - Zaczęłam dopytywać coraz bardziej ciekawska.

- Chce żebyś ze mną zamieszkała. Czy chcesz ze mną zamieszkać? - Popatrzył na mnie swoimi wielkimi czarnymi oczami szukając w moich nadziei.

W głowie zaczęłam na szybko liczyć plusy i minusy, aż w końcu uznałam, że to przecież bez sensu - Tak, zróbmy to - Odpowiedziałam ucieszona, tuląc się do chłopaka od razu. - Zaoszczędzimy trochę na wynajmie

- To jedyny powód, dlaczego ze mną zamieszkasz? - Śmiał się, robiąc przy okazji minę obrażonego chłopaka.

- Zbliża się lato, może zaplanujemy jakieś wakacje?

- Mała.. Zbliża się termin porodu.

Od razu po jego odpowiedzi zrobiło mi się zwyczajnie w świecie smutno. Teraz wszystko będzie się kręcić wokół tego dziecka. Ja już nigdy nie będę najważniejsza. Zaczęłam sobie w głowie powtarzać żeby po chwili strzelić sobie samej w twarz. Dziecko zawsze jest na pierwszym miejscu.

- Ale po porodzie będziesz cała moja - Dodał szybko - Oczywiście będziemy wspierać Martę po ciąży, ale nie cała wieczność i uciekniemy gdzieś, co ty na to?

- W sumie masz racje, bez sensu jest jechać do jakiś ciepłych krajów, gdzie akurat mamy lato. Moze jakoś wrzesień-październik?

- Mi pasuje jak najbardziej. To kiedy się do mnie wprowadzasz?

- Za kilka miesięcy kończy mi się umowa, po prostu jej nie przedłużę.

- W porządku.

                                        Oskar

Nie mogłem doczekać się terminu porodu, a z drugiej strony byłem tym wszystkiem przerażony. Miałem obok siebie Natalię, która mnie we wszystkim wpierała, nie wiem jak bez niej bym sobie z tym wszystkim poradził.

Dni uciekały przez palce wprawiając mnie w coraz to większy stres, nie miałem pojęcia jak to wszystko się skończy.

Tak naprawdę pojawienie się dziecka może zmienić wszystko. Najbardziej boje się o relację z Natalką, ma duże serce i na pewno zmieści w nim moje dziecko, ale
wszystko ma swój umiar.

Boje się, że w końcu od nadmiaru uczuć po prostu wybuchnie i odejdzie.

Patrzę teraz na nią, jej klatka unosi się delikatnie w górę i w dół, ma usta delikatnie otwarte, a oczy zamknięte. Patrzę na nią i widzę kogoś idealnego, kogoś o wspaniałej osobowości, o sercu większym niż u kogoś innego.

Wiem, że kocham ją i szaleje za nią.

- Dobranoc kochanie - Całuje ją w czoło i mówię cicho, choć wiem, że już jest w krainie snów.

BraciaWhere stories live. Discover now