MOJE HEADCANONY O WILLIAMIE PONIEWAZ TAK
1. Jedną z rzeczy, których najbardziej żałował w byciu lord of crime (poza oczywistymi rzeczamj jak bycie jebanym mordercą) było to, że nie mógł się w całości oddać temu, co kochał najbardziej: swoim braciom, relacji z Sherlockiem i nauczaniu.
2. Jak już mówimy o nauczaniu: William absolutnie to kocha, gdyby mógł to spędzałby cały czas na zarażaniu ludzi pasją do matematyki. Uważa za wielki wstyd, że kobiety nie mają możliwości nauki na uniwersytecie.
3. Skoro już mówimy o kobietach: William z pewnością ma większy szacunek do nich niż przeciętny meżczyzna z epoki wiktoriańskiej, ale romantycznie nie jest nimi zainteresowany choćby w najmniejszym stopniu. Zdecydowanie jest gejem.
4. Traktował ludzi z MI6 nieludzko, bardziej jak przedmioty niż osoby ((nigdy nie zapomnę mu tego co mówił o Moranie w the man with the golden army, sorki)), a jedynymi ciepłymi uczuciami darzył swoich braci. Teraz tego żałuje, a ta przemiana nastąpiła w nim po tym, gdy istnienie Sherlocka uświadomiło mu, że ludzie potrafią być dobrzy.
5. Źle zaparzona herbata jest dla niego jak zbrodnia. Jednak nigdy się nie uskarża gdy dostaje herbatę od Sherlocka, nawet biorąc pod uwagę, że gość robi najobrzydliwszą herbatę na świecie.
6. List, który napisał do Sherlocka był listem miłosnym. Chciał to wyraźniej zaznaczyć i po prostu napisać "kocham cię", ale z perspektywą śmierci przed oczami, wolał zabrać uczucie ze sobą do grobu.
7. Imieniem, ktore nosił przed zostaniemy Williamem było Adam. Więcej o tym dlaczego myślę ze tak jest, opisze w rozdziale 13.