Najbardziej niedoceniona scena w yuumori?
Zdecydowanie rozmowa Sherlocka i Johna na dachu
Nawet nie ten moment, gdzie Sherlock mowi "ze tym wlasnie musi byc przyjazn" (nawet jesli to i tak bylo cudowne)
ALE TEN MOMENT
Szybkie przypomnienie: Watson kanonicznie ma problemy z samoocena, pewnoscia siebie. Trauma wojenna to tez kanon, dopiero co wrocil z wojny, doświadczając psychalgi. Aha, jest takze kanonicznie queer postaciom, a to nie bylo latwe w XIX wieku. Takze jest calkiem bardzi neurodivergent-coded, zwlaszcza w tej scenie.
I slowami ktorymi slyszy od Sherlocka jest "zawsze cię akceptowałem"
Po prostu wow, ta scena tak bardzo uderza