Jak zajmowalyby sie dziećmi postacie z Moriarty'ego?
William - chciałby nauczyć dzieciaka wszystko, co sam wie. Od małego czytałby dziecku Szekspira bądź robił matematyczne wywody.
Albert - wujek od wina. Absolutnie nie oddawać dziecka w opiekę, jeśli ma wrócić żywe.
Louis - surowy, ale kochający opiekun. Zawsze dba o to, by w pokoju był porządek i musztruje za nie wykonywanie obowiązków, ale wspiera swoje dziecko.
Sherlock - wyluzowany rodzic, który pozwala na większość rzeczy, praktykował takie podejście na Wigginsie i innych dzieciakach z ulicy. Chciałby zabierać dziecko od maleńkości na miejsca zbrodni (nie zrobił tego bo Hudson na niego nakrzyczała, a John był zawiedziony)(Will zdążył w tym czasie wziąć dziecko i przeczytać mu Makbeta krwawszego w gruncie rzeczy od samej zbrodni)
John - chyba najlepszy rodzic z nich wszystkich. Trochę nie wie co robi, ale się stara jak najlepiej wspierać Mary i dziecko. Myśli najpierw o rodzinie i przyjaciołach, potem o sobie.
Moran - stary, który wyszedł po mleko.
Fred - wujek kawaler z mnóstwem kotów, który siedzi cicho na spotkaniach rodzinnych, rzadko rzucając sarkastycznym komentarzem, ale w sumie wszyscy to lubią, bo jest miły, jest kocią mamą i hoduje fajne kwiatki.
Bond - wspierający rodzic, który stara nie wtrącać się w życie dziecka, szanując jego prywatność, ale gdy tylko przyjdzie do niego z problemami, zawsze postara się je rozwiązać.
Hudson - ma dużo doświadczenia jeśli chodzi o wychowywanie dzieci (Sherlock jest DOSLOWNIE jak dziecko), więc wiele już widziała i mało jest wybryków, którymi można ją zaskoczyć. Wymagająca, ale ostatecznie bardzo kochająca.
Jack - fajny dziadek, którego trudno zrozumieć, ale co najwyżej pokaże ci jak zabić człowieka.
Moneypenny - schludna i zorganizowana, jej dzieci są wychowane by mówić "proszę", "dziękuję" i bić seksistów.
Mycroft - "nie zajmę się tym skoro nie ma instrukcji obsługi!" wujek.
Herder - w sumie to wydaje się mieć okej kontakt z dziećmi, ale nikt jeszcze nie zaryzykował oddaniem mi dziecka w opiekę.
Patterson - "to chyba powinno być proste...", 5 sekund po wzięciu dziecka na ręce: "CZY DOBRZE JE TRZYMAM CHYBA NIE I COS MU POLAMIE ZABIERZCIE JE ODE MNIE."
Billy - "ALE JAK TO NIE MOGE UCZYC DZIECKA STRZELAC?" w duchu sam jest dzieciakiem wiec dawanie mu dzieciaka do zajęcia się to zły pomysł
Lestrade - wiecie co, jeśli ktoś z nich actually ma dziecko to to chyba jest on