Miałem ochotę coś rozpierdolić, gniew palił każdą część mego ciała. Wpadłem do samochodu i wyjechałem z piskiem opon z garażu, we wstecznym lusterku dostrzegłem postać matki na podjeździe. Chciała mnie zatrzymać, prawdą jednak jest fakt, że nie mogła tego zrobić. Nie miała już nade mną żadnej władzy. I nie pozwolę na to żadnej innej kobiecie.
Jestem już prawie pod swoim apartamentem, ale w ostatniej chwili zmieniam zdanie, wrzucam wsteczny i zakręcam. Muszę jakoś te złość z siebie wyrzucić, a najlepszym na to sposobem jest wysiłek fizyczny. Zajeżdżam pod małą siłownię w centrum dzielnicy. Zabieram sportową torbę, którą zawsze wożę w bagażniku i wchodzę do środka siłowni. Nie mam nastroju na kurwa pogaduszki z Flavio, więc nawet nie powiadamiam go o tym, że tutaj jestem. Właścicielem tego przybytku jest Carllo, który uczył mnie sztuk walki oraz był moim osobistym trenerem. Mógłbym wybrać bardziej prestiżowy club fitness, z najnowocześniejszym sprzętem, ale to miejsce było moją małą odskocznią od życia. Carllo mimo upływu lat nic nie stracił na swojej rzeźbie. Wciąż pozostawał ode mnie masywniejszy. Siwe włosy miał zaczesane do tyłu i zebrane w krótki kucyk. Ubrany w czarną koszulkę, która opinała ciasno jego mięśnie oraz czarne dresy. Gdy mnie zobaczył od razu wyszedł za recepcji.
-Kogoż to moje oczy widzą – Rzucił na wstępie – Miałem przeczucie, że nie wytrzymasz dłużej na wolnym niż dzień – Zaśmiałem się na to stwierdzenie.
-Cały ja – Odpowiedziałem. Carllo był dla mnie kimś więcej niż trenerem, był moim mentorem, a przede wszystkim nie oceniał mnie tak jak większość członków przez pryzmat mojego pochodzenia. Miał on mój bezwzględny szacunek i podziw. To miejsce było dla niego bardzo ważne, równie ważne, co jego dwie córki, które wychowywał sam, bo jego żona zmarła parę lat temu.
-Masz ochotę na sparing? – Zaproponował z ochotą.
-Nie dziś– Odparłem i pokręciłem głową. Carllo przyjrzał mi się uważnie, nietrudno było dostrzec moją wymiętą koszulę, jaki i stan garnituru. Nie ciągnął mnie za język. Bowiem wiedział, że świat, w którym żyjemy dostarcza nam mnóstwa emocji, a najczęściej tych najskrajniejszych.
Szybko przebrałem się w szatni w strój do ćwiczeń, składała się na niego koszulka bokserka oraz szare spodnie dresowe. Bez rozgrzewki, bez rozciągania od razu podchodzę do worka treningowego zawieszonego w najdalszym koncie sali. Dziś nie potrzebowałem widowni. Uderzyłem ze wściekłością dosłownie parę razy a łańcuch, na którym zawieszony był worek pęk.
-Serio? - Rzuciłem z rozczarowaniem. Głęboko westchnąłem zirytowany szajsowatym sprzętem.
-Kogoś tu dzisiaj nosi - Obróciłem głowę w kierunku skąd padły te słowa. Stała za mną oparta o jeden z filarów podtrzymujących strop starsza córka Carllo. Saveria miała dwadzieścia trzy lata. Zmierzyłem jej smukłe ciało wzrokiem. Miała na sobie obcisłe fioletowe leginsy, które podkreślały umięśnione nogi. A góra stroju stanowił tylko sportowy stanik. Carllo nie miał oczu!? Jak mógł pozwolić córce paradować w takim stroju? Kolejny raz przypomniałem sobie o świętach. I nikt oprócz takich napaleńców, jak ja tutaj nie zagląda, a że Carllo traktuje to miejsce, jak swój drugi dom, to mam na wszystko odpowiedź. Dziewczyna przejechała jakby od niechcenia po swoich długich brązowych włosach, które zebrane były w wysoki kucyk. W zielonych oczach mignął błysk rozbawienia. Olałem ją i przeszedłem do następnego worka z nadzieją, że ten okaże się wytrzymalszy niż poprzedni. Bo inaczej będę musiał znaleźć nową siłownie na, co wcale nie miałem ochoty.
-I ktoś tu ma podły nastrój – Rzuciła idąc w moim kierunku, stanęła za workiem, przytrzymała go. Ależ miło z jej strony, zakpiłem w myślach. Wcale nie potrzebowałem niczyjej pomocy. Dziewczyna patrzyła prosto w moje oczy z nutką prowokacji. Saveria była charakterna, a pieprzyk, który był umiejscowiony tuż nad ustami po prawej stronie miałem wrażenie, że tylko to podkreślał. Wąskie usta dziewczyny układały się w zarozumiały uśmieszek.
CZYTASZ
Mafia: Naznaczony Tom 3
RomanceJestem, jak feniks. Wpierw musiałem spłonąć, by móc odrodzić się na nowo. Mimo wszystko to i tak nie zmyło ze mnie całkowicie grzechów mojego ojca. Jego zdrada naznaczyła mnie już na zawsze.... Arrigo po latach prób, wypracowuje sobie szacunek i odd...