Elisa
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, to pewnie Saveria wróciła z akcji. Wróciła, a więc to już? Było po wszystkim? A może nie udało im się go złapać? Mieszanka niepewności z podekscytowaniem dobijały mnie, miałam już dość siedzenia samej w pokoju. Nie chciałam czekać, aż do mnie przyjedzie. Wstałam z łóżka ręce mi drżały z emocji, zdenerwowana przewróciłam kulę na ziemię. Och, trudno poradzę sobie bez niej, powlekłam się do salonu, który był połączony z małym aneksem kuchennym. Saveria stała po środku pokoju i omawiała coś z papą. Szurania mojej nogi po po podzłodzę nie dało się zignorować. Cała dwójka obróciła się w moim kierunku, papa marszczył swoje przyprószone siwizną brwi. Saveria głęboko oddychała wciąż pewnie była jeszcze pod wpływem adrenaliny, jej zielone oczy były czerwone i zaszklone, a policzki zaróżowione.
- Złapaliście go? – Zapytałam z nadzieją, ale i obawą. Bo, co jeśli nie?
- Tak – Odpowiedziała szeroko się do mnie uśmiechając, kolana się pode mną ugięły, upadłam na podłogę. Poczułam naraz tyle emocji, napięcie, które było we mnie od dłuższego czasu, zaczęło ustępować uldze. Przymknęłam na chwilę oczy, a pod powiekami poczułam łzy. A więc to już, już po wszystkim, nie mam się czym martwić. Poczułam ulgę, tak ogromną ulgę. W końcu przestaną mnie dręczyć koszmary w nocy i ustanie ból w klatce piersiowej na myśl, że mogłabym go gdzieś spotkać. Rodziła się we mnie jeszcze nieśmiała nadzieja, że może to życie które mnie czeka nie będzie takie złe. Poczułam przyjemne ciepło, to były ramiona mojej siostry, którymi zostałam okryta.
- Ciii – Uspokajała mnie, tuląc do siebie.
- Już nic ci nie grozi, jesteś bezpieczna – Powtarzała. To co trzymałam w sobie tyle czasu, wszystkie emocje wybuchły. I miałam gdzieś czy ojciec zobaczy mnie taką słabą. Tylko osoby doświadczające czegoś takiego jak ja, wiedzą co to strach, tak głęboko osadzony w podświadomości, który paraliżuje tak mocno, iż z trudem przychodzi ci samo życie.
- Ten bydlak już nikogo nie skrzywdzi – Zapewniła, ocierając łzy z moich policzków. Słowa mojego oprawcy przestały mieć nade mną jakąkolwiek władzę. Wiedziałam, że tylko w ten jeden sposób mogę się wyzwolić z pod ich kontroli. Tylko jego śmierć mogła mnie ocalić i tak właśnie się stało. Potem nastąpiło coś czego zupełnie nie spodziewałabym się po moim ojcu. Ukląkł przy nas i obie nas przytulił. I trwaliśmy tak w zupełniej ciszy kilka minut, a mnie zamurowało. Ojciec nigdy nie był wylewny, jego reakcje ograniczał się jedynie do klepnięcia po ramieniu i słowa „Świetna robota" Traktował nas jak swoich podopiecznych a nie córki. Po śmierci mamy, ciężko było mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości, każde z nas musiało zmierzyć się ze stratą. On dodatkowo musiał przejąć wszystkie domowe obowiązki. To było dla niego spore wyzwanie, ponieważ był wychowywany tak jak większość mężczyzn w naszym środowisku. Ojca nie nauczono okazywania uczuć, bo to było odbierane jako słabość. Nie potrafił też z nami rozmawiać, nie nauczono go jak obchodzić się z dwiema nastolatkami, to życie go nauczyło, że podpaski bez skrzydełek są złe albo, że czerwona bluzka plus białe rzeczy razem w praniu równa się różowe bokserki, ale traktował nas dobrze i kochał na swój sposób.
- Już dobrze, możecie mnie puścić – Powiedziałam, otarłam twarz z łez, tato podał mi dłoń i pomógł mi wstać, a potem tak po prostu mnie przytulił, zostałam zmiażdżona w jego potężnych ramionach.
- Tak ciężko było mi trzymać się od tego wszystkiego z daleka. Byłem tak bardzo wściekły za to, co ci zrobił ten.... – Urwał ostatnie słowo, zduszając przekleństwo.
- Jesteście moimi córkami, czasem wciąż mam wrażenie, jesteście jeszcze dziećmi. Całe życie próbowałem was nauczyć, jak macie same się bronić, a to ja powinienem was chronić. Poległem jako rodzic, przepraszam Eliso – Znowu zaczęłam płakać, ale tym razem ze wzruszenia. Robił to, co potrafił, wytrenował tyle dzieciaków nas również trenował. To mnie nie było po doradzę ze sportem. Dziś wiem, że mogłam bardziej się przykładać, może nie byłabym tak biegła w walce, jak moja siostra, ale potrafiłabym się obronić.
Usiadłam na kanapie obok siostry, a papa zajął miejsce w fotelu ustawionym naprzeciwko nas.
- Arrigo prosił mnie o twoją rękę -Rzekł widocznie podenerwowany, co chwilę okręcał swój sygnet na palcu u prawej dłoni. Te sygnety były czymś w rodzaju odznaczenia za zasłużenia dla mafii.
- Powiedz, chcesz tego? – Zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- Bo jeśli nie, to na pewno wymyślimy coś innego, nie chcę byś czuła się przymuszana przez wzgląd na to co się stał.
- Możemy - Chciał kontynuować, ale ja mu przerwałam.
- Stop! – Powiedziałam w końcu, nawet nie dał mi dojść do słowa. Potarłam dłonią czoło zakłopotana jego słowami. Wiem, że na początku wszyscy zasłanialiśmy się dumą. Tak naprawdę to jałmużna wykierowana w moją osobę, bo żaden inny członek nie wybierze mnie przez wzgląd na to, że nie byłam już dziewicą, nawet w drodze wyjątku bo przecież te dziewictwo zostało mi odebrane wbrew mojej woli. Nawet jeśli to jałmużna to i tak bardzo sowita. Nie godząc się na to byłabym totalną ignorantką. Moja sytuacja nie ulegnie polepszeniu od tak, to nie bajka w której za sprawą czarów wszystko jest piękne i idealne. Nie wrócę już na studia, więc chciałabym się skupić na siłowni, tylko to mamy jako rodzina i to nas tak naprawdę łączy w mniejszym lub większym stopniu. Godząc się na ślub z Arrigo sprawię, że nie tylko ja będę mieć zapewnioną godną przyszłość, ale także i moi bliscy na których mi zależy.
- Chcę tego, wyjdę za Arrigo za mąż – Po moich słowach nastała cisza, nie było gratulacji ani zachwytów z ich strony, za to był jakby smutek wyczuwalny w powietrzu. To jest coś co muszę zrobić, znaleźć siłę na to by tchnąć siłę w swoje życie być może nie będzie to wcale takie proste, mimo to jednak jest we mnie nadzieja i tej nadziei będę się trzymać, jakby była moim kołem ratunkowym.

CZYTASZ
Mafia: Naznaczony Tom 3
RomanceJestem, jak feniks. Wpierw musiałem spłonąć, by móc odrodzić się na nowo. Mimo wszystko to i tak nie zmyło ze mnie całkowicie grzechów mojego ojca. Jego zdrada naznaczyła mnie już na zawsze.... Arrigo po latach prób, wypracowuje sobie szacunek i odd...