Elisa
Zanim zaczęłam się szykować do ślubu, zrobiłam sobie małą rundkę po ogrodzie. Nie było jeszcze gości po terenie posesji krzątała się jedynie wynajętą na ten dzień obsługa, a wśród nich konsultantka ślubna. Chciałam mieć pewność, że wszystko jest tak, jak być powinno. Byłam zachwycona wystrojem, doborem dodatków i tym, jak wszystko ze sobą współgrało. Styl boho wywodzi się z Francji, gdzie słowo boho pochodzi od wyrazu bohema, która nawiązuje do artystycznej bohemy. Nonszalancka swoboda, lekkość oraz idealizowanie romantyzmu. Ten ślub będzie totalnym przeciwieństwem dotychczasowych ceremonii ślubnych urządzanych w gronie mafijnego półświatka. Przede wszystkim mniej pompy i przepychu. Prostota w naturalnej odsłonie, gdzie żywe dekoracje składające się ze świeżych kwiatów grają pierwsze skrzypce. Dla mnie to było spełnienie dziewczęcych marzeń. Naturalne odcienie, w tym dominująca zieleń, drewniane dodatki. Jedynie dywan prowadzący do łuku weselnego był barwy ciemno czerwonej, ale akurat nawet on tu pasował. Krzesła były poustawiane w siedmiu rzędach po obu stronach. Drewniane oparcia krzeseł były poprzeplatane szarfą wykonaną z syfonu w kolorze butelkowej zielonej, w kokardy doczepione były piwonie, bratki, goździki oraz frezje. Po obu stronach gzymsu rezydencji wsiały zawieszone lampki. Podeszłam do łuku, chciałam przyjrzeć mu się z bliska. Kwadratowa drewniana konstrukcja była przyozdobiona białą zwiewną tkaniną, która zakrywała jedn bok, u góry zamocowana była wiązanka składająca się z kwiatów oraz liści, kolejna zdobiła prawy bok. Wyglądało to zwiewnie skromnie i elegancko. Już miała wracać, ale dostrzegłam coś za łukiem, więc wychyliłam nico głowę. Ależ było moje zaskoczenie, gdy odkryłam wielki biały namiot na tyłach rezydencji. Zakryłam usta rękami, a więc i wesele udało się przenieść na świeże powietrze!? Jak tylko spotkam Julię muszę cholernie mocno ją uściskać. Wracając dostrzegałam Saverię, stała ona w progu wyjścia na ogród, ręce miała założone na biodra, a po krzywej minie wiedziałam już co się kroi. Pewnie szukała mnie, ale ja nie mogłam usiedzieć na miejscu nie sprawdziwszy wszystkiego. Pragnęłam aby nasz ślub, oraz wesele były idealne. Jeżeli odkryłabym coś niepokojącego podczas trwania ceremonii nie mogłabym się skupić, a tak wszystko mam teraz sprawdzone no i jestem spokojniejsza. Siostra odtransportowała mnie zaraz pod same drzwi pokoju, w którym miałam zostać uszykowana do ślubu, jak tylko siadłam na krześle podeszła do mnie stylistka Rachel i w ruch poszły pędzle.
Gdy Rachel skończyła swoją pracę, poszłam się przebrać w komplet bielizny, który stanowił piękny biały biustonosz, który były wyszywany delikatną koronką. Był on bez ramiączek, świetnie przylegał do mojego ciała, więc moje początkowe obawy jeśli chodzi o pewien dyskomfort pod czas noszenia go, okazały się zupełnie bezpodstawne. Do kompletu były również białe koronkowe majtki. Suknię pomagała mi ubrać siostra, tylko przy niej mój wstyd nie był na tyle paraliżujący. Gdy wyszłam z łazienki odziana w swoją suknię ślubną wszystkie znajdujące się kobiety w pokoju wydały okrzyki zachwytu. Moje policzki zaczerwieniły się, bo poczułam się taka zawstydzona. Zajęłam swoje miejsce na krześle i do pracy przystąpiła fryzjerka Luisa. Przez pierwsze piętnaście minut było wszystko w porządku, ale po tym czasie, gdy kobieta zaczęła używać lakieru do włosów, nachodziły mnie pewne wątpliwości. Moja fryzura miała być lekka i tworzyć artystyczny nieład, krótko mówiąc woły miały zostać zebrane z przodu w coś na kształt kłosa a tył miał zostać spięty, tak aby nie był ciasno ułożone. Więc przy dziesiątym pryknięciu lakieru byłam już nieźle wkurzona, przy kolejnym w końcu postanowiłam się odezwać.
- Wystarczy - Powiedziałam. Fryzjerka opuściła rękę w której trzymała pojemnik lakieru. A ja szybko wstałam z miejsca, byle tylko znaleźć się jak najdalej od niej.
- Tej pani już podziękujemy – Rzuciłam, fryzjera popatrzyła się na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
- To ma być ślub BOHO – Tłumaczę, podkreślając ostatnie słowo tak, aby cokolwiek trafiło do tej baby.
- Czyli luźno i stylowo – Dodaję, zaraz mnie za przeproszeniem coś strzeli. Fryzjerka dalej stoi na swoim miejscu i wygląda tak jakby nic, co przed chwilą powiedziałem do niej nie trafiło. Oddając się w ręce profesjonalistów wychodzisz z założenia, że znają się na swojej pracy. Najwidoczniej ta pani nie zna przysłowia " Co za dużo, to nie zdrowo", albo "Mniej znaczy więcej" Nie ważne, zaraz chyba wybuchnę. Sandra widząc moją minę pochodzi do fryzjerki i coś do niej mówi, po czym kobieta wychodzi z pokoju. Podchodzę do stojącego w rogu lustra i przyglądam się swojej fryzurze, dotykam włosów. Nie jest tak źle, jak to wyglądało, ale po prostu bałam się, że coś zaraz nie wyjdzie. Wzięłam głęboki wdech, opadły mi na chwilę ramiona. Saveria podeszła do mnie zaniepokojona moim wybuchem.
CZYTASZ
Mafia: Naznaczony Tom 3
RomansaJestem, jak feniks. Wpierw musiałem spłonąć, by móc odrodzić się na nowo. Mimo wszystko to i tak nie zmyło ze mnie całkowicie grzechów mojego ojca. Jego zdrada naznaczyła mnie już na zawsze.... Arrigo po latach prób, wypracowuje sobie szacunek i odd...