17

252 20 1
                                    


Arrigo

Miałem nieodparte wrażenie, że Julia dziś świetnie bawiła się moim kosztem. Tylko szkoda kurwa, że Elisa obrywała przy tym rykoszetem. Nie jestem debilem wiedziałem, kiedy kobieta chciała przebywać w moim towarzystwie, a kiedy nie. Przepuściłem przodem dziewczynę i podążyłem za nią. Pokojówka przyniosła jej kurtkę, ale zamiast pozwolić sobie pomóc, dziewczyna wręczyła mi kulę, a sama ubrała sobie okrycie.  Przeszliśmy bocznym wejściem od kuchni od razu do garażu.

Pomogłem Elisie w zajęciu miejsca pasażera, kulę położyłem na tylnym siedzeniu. Obchodząc samochód przypomniałem sobie, że w bagażniku wciąż mam jeszcze rzeczy, które znalazłem w parku. Wyjąłem je więc z niego i wręczyłem dziewczynie.

- Moja torebka, zupełnie o niej zapomniałam, myślałam, że przepadła – Powiedziała zaskoczona. Spojrzała na mnie z wdzięcznością. Wzięła do dłoni telefon odblokowała go kciukiem.

- Jak to możliwe, że nic mu się nie stało? – Powiedziała patrząc na mnie tymi wielkimi zielonymi oczami.

- Szybka była pęknięta przy okazji szukania odcisków została wymieniona na nową.

- Dziękuję –Odpowiedziała szczerze. Zwróciłem się do niej twarzą, zmniejszając dystans między nami.

- Żeby była jasność, obiecałem ci odnaleźć sprawcę i traktuję ten temat bardzo poważnie. Na twojej torbie były odciski palców, dlatego w tym miejscu – Wskazałem tam, gdzie brakuje skrawka materiały na pasku.

- Musieliśmy wyciąć tkaninę – Doprecyzowałem.

- Rozumiem, macie już coś? – Zapytała z nadzieją w głosie. Mieliśmy trop, ale na razie wstrzymywałem się z wygłaszaniem swoich podejrzeń. Bo sprawa była skomplikowana.

- Jeszcze nie, ale moi ludzie szukają – Wrzuciłem wsteczny i wyjechaliśmy z garażu.

- Jak mam cię do siebie przekonać – Rzuciłem wprost. Miałem też dosyć ciążącej między nami ciszy.

-To nie z tobą jest problem tylko ze mną – Wytłumaczyła.

- Nie musimy konsumować tego małżeństwa – Stwierdziłem.

-Arrigo nie wymagam od ciebie takich poświęceń – Odrzekła.

- Leż mi na sercu twoje dobro – Rzuciłem nieco głośniej.

- Martwię się o ciebie i tak być może jestem głupi jak but, że dopiero to do mnie dotarło – Elisa westchnęła głęboko.

- Zatanowię się dobrze?

- No, taka odpowiedź jest bardziej satysfakcjonująca – Stwierdziłem.

Odwiozłem ją pod siłownie, pomogłem wysiąść z samochodu.

- Dasz sobie radę sama po schodach? – Zapytałem z powątpiewaniem.

- Nie mam wyjścia – Odpowiedziała, spoglądając na kręte metalowe schody, które prowadziły do mieszkania na pierwszym piętrze budynku.

- Masz – Odparłem, pokazując palcem na siebie.

- Nawet o tym nie myśl, nie musisz mnie nosić ani rozwijać przede mną czerwonego dywanu – Odparowała nagle wkurzona. Zmarszczyłem czoło, zdusiłem przekleństwo. Skapitulowałem nie miałem innego wyjścia.

- Jestem samodzielna, trochę pokiereszowana, ale dam radę. Jedź już i szukaj tego...- Przy ostatnim słowie zamilkła. Ale oboje widzieliśmy kogo miała na myśli. Byłem rozdarty wejście po tych stromych metalowych schodach będzie stanowić dla niej wyzwanie. Mimo wszystko nie naciskałem, widziałem, jak reaguje na mój dotyk, przy każdym nawet najmniejszym muśnięciu dłonią wzdrygała się jakbym sprawiał jej niewyobrażalny ból. Nawet jeśli czekało nas w przyszłości dużo pracy, to wiedziałem, że damy sobie z tym radę, bo Elisa była warta takiego poświęcenia.

Mafia: Naznaczony Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz