9

270 21 0
                                    


- Chodź ze mną – Rzucił Leo, jeśli w ogóle był podenerwowany całą tą sytuacją, nie było po nim tego widać. Podążyłem za nim do salonu, przystanąłem w wejściu a on stanął pośrodku pokoju. Ojciec zjeżył się, gdy tylko go zobaczył. Obserwowanie ich spotkania był dla mnie fascynujące. Teraz, kiedy miałem ich dwóch przed oczami zdałem sobie sprawę, że ci dwaj bliźniacy byli wciąż bardzo do siebie podobni pomimo upływu lat i różnic ich dzielących. Antonio był chudszy, prawie sama skóra i kości. Jego twarz była szczupła miał zapadnięte policzki. Przez, co zmarszczki na jego twarzy były bardziej podkreślone. Mój ojciec wyglądał, jak zabiedzona czy chorowita wersja Leonarda. To był bardzo wyraźny kontrast. Obaj mężczyźni uważnie się sobie przyglądali minęło trochę czasu nim któryś z nich się odezwał.

- Pewnie jesteś z siebie zadowolony dymając moją żonę – Autentycznie wstrzymałem dech. Ja pierdolę, zamiast kajać się na kolanach i błagać o wybaczenie on prosi się od razu o kulkę wyskakując z takim tekstem. Leonardo wykonał kilka kroków w jego stronę, zanim zdążyłem zamrugać, twarz ojca była już czerwona. Potem otrzymał następnego strzała i tak aż cztery razy. Trudno się dziwić Leonardowi gniew, który mu towarzyszył, odkąd dowiedział się o tym co robił jego brat bliźniak stale rósł, a teraz pewnie osiągnął stan krytyczny. Twarz mojego ojca była pokiereszowana, lewa powieka niuchnęła mu tak, że ledwo było widać oko. Z nosa płynęła krew. A ten zamiast przestać zgrywać chojraka uśmiechnął się do nas szyderczo i spluną krwią wprost pod nogi wuja. Mój ojciec musiał być niezrównoważony psychicznie.

- I co ulżyło ci!? – Krzyknął.

- Ulży mi, gdy zobaczę cię martwego tak, jak powinno być wiele lat temu.

- Myślisz, że wasze problemy się skończą z moją śmiercią? Nie macie pojęcia, one dopiero się zaczną – Po tych słowach zaczął się śmiać.

- Już i tak nie mam nic do stracenia, moja własna rodzina wyrzekła się mnie, a w szczególności moja żona.

- Twoja żona pochowała cię, była kurwa na skraju załamania, bo tak bardzo cię kochała. To ty sam i twoje kłamstwa sprawiły, że wyrzekła się ciebie. Ty jesteś sam sobie winny – Leonardo mówiąc to wycelował palcem w swojego brata.

- Więc nie rób z siebie męczennika, bo nim nigdy kurwa nie byłeś, a jesteś pokrętnym chujem, który zawsze myśli o sobie. I nie mam tu na myśli historii z twoją rodziną, już wcześniej byłeś egoistą pamiętasz czas, kiedy dorastaliśmy? Kiedy jako mój własny brat bliźniak pomiatałeś mną? – Złapał go za twarz i mocną ścisnął jego kości policzkowe. Teraz byłem szczerze zaintrygowany.

- Bo ja kurwa pamiętam! Robiłeś zawsze wokół siebie tyle zamieszania, a prawda jest taka, że byłeś kurwa słaby. A dziś jesteś tylko śmieciem, po którym nikt nie będzie płakał. Nikt nie uroni łzy nawet twoja żona. Twoje groźby nie robią na mnie wrażenia wiem, że współpracowałeś z federalnymi – Leo puścił jego twarz. Antonio spojrzał po mnie, potem po bracie. Wyglądało na to jakby oceniał czy Leonardo mówił poważnie.

- Koneksje –Wytłumaczył Leo. No nie wierzę! Mój ojczulek współpracuje z FBI? Do reszty mu odbiło!? Chciał nas wszystkich pogrążyć kurwa!? Co za jebany cwel, aż zagotowało się we mnie. Jego kurwa bajeczki o nawróceniu i odnalezieniu Boga to była tylko ściema. Zaswędziały mnie knykcie, musiałem odjeść od ściany.

- Chciałeś się wyzwolić z pod kontroli mafii udało ci się to. Wiedziałem, że jesteś draniem, ale żeby wbijać w plecy noż własnej matce!? Myślisz, dlaczego nie ma tutaj dzisiaj jej ze mną, dlaczego nie chciała się z tobą spotkać, w końcu tyle lat ciebie kryła? – Leo tetralinie rozłożył ręce.

Mafia: Naznaczony Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz