Rozdział siedemnasty

1.1K 51 7
                                    

Tydzień później
(piątek)

Ivy

- Czuje się wspaniale - mruknęłam do Rose, na lekcji filozofii.

- Czyżby było to spowodowane twoim przystojnym sąsiadem? - zaśmiała się cicho.

- Sąsiadem ale nie przystojnym. Rodzice wyjeżdżają na weekend i zachowują się jakby wyjeżdżali na jakiś miesiąc i chyba mamy razem zamieszkać - przewróciłam oczami. - Aurora nie ufa chyba Cornelowi pod względem Maeve.

- Ciekawi mnie jak on wygląda z dzieckiem - zaśmiała się.

- On rzadko co się nią opiekuje.

- No trudno, ale i tak mnie to ciekawi.

- To chyba się nie dowiesz.

- Dowiem.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Oh, zamknij się już.

----

- Nie chce was zostawiać - jęknęła mama po czym dała na stół wielkiego kurczaka.

- A ja bardzo chcę - dopowiedział tata.

- Jesteś stary, a taki głupi - mruknęła mama.

- Czterdzieści sześć lat to bardzo ładny wiek, a ty jesteś tylko dwa lata młodsza - przewrócił oczami.

- Ale zawsze młodsza i mądrzejsza - mama chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek.

Przyszło wariatkowo.

Pierwsza wbiegła Maeve wprost w moje ramiona, za nią Cornel, a za nim jeszcze Aurora i Patrick.

- Jak ja się cieszę, że uwolnie się od tej bandy małych - zaczęła Aurora, a Cornel spojrzał na nią wymownie.

- Bandy czego? - zapytał ją.

- No właśnie - potwierdziła Maeve.

- Bananowców - odpowiedziała na szybko, a Maeve zmarszczyła swoje małe brwi.

- Co to jest?

- Bananowiec to takie drzewko, kochanie - wytłumaczył Patrick, a Cornel prychnął.

- Z czego się śmiejesz? - tym razem zapytała Cornela.

- Z tego jak takie dzieci jak ty są nawine - zaśmiał się, a dziewczynka się oburzyła. Wyrwała się z moich ramion i pobiegła do mamy.

- To było nie miłe - stwierdziłam. - Z resztą jak wszystko co opuści twoje usta.

- To również było nie miłe.

- Ale ty masz siedemnaście lat, a nie cztery - wytłumaczyłam mu, jak małemu dziecku. Nawet Maeve by zrozumiała

- Nadal mogę poczuć się urażony - przewrócił oczami.

- No to się czuj, masz problem ze sobą ewidentnie - odpowiedziałam mu i poszłam do swojego pokoju.

Słyszę jak Cornel idzie za mną, a po chwili wszedł do mojego pokoju.

- Mama powiedziała, że powinniśmy zacząć od nowa - zaczął, a ja zmarszczyłam brwi.

- Co mamy zacząć od nowa? - zapytałam, a ten spojrzał na mnie jak na debila.

- No wiesz przyjaźń i te sprawy - wytłumaczył, a ja zakrztusiłam się powietrzem.

- Przecież to niemożliwe. Przyjaźń i my? Cornel to się nie łączy - uświadomiłam go.

- Wiem, ale może warto spróbować. Jeszcze długo będziemy się ze sobą męczyć.

- Przemyśle to.

----

- No dobrze kochani. Kiedy was nie było, dogadaliśmy się w sprawie tego weekendu - powiedział mój tata, a ja już wiem, że to nie świadczy nieczęsto dobrego.

- Wiemy, że nie jesteście już małymi dziećmi, no może oprócz Maeve, ale chcemy żebyście te dwa dni spędzili tutaj. Maeve ma wynajętą nianie, także o nią nie musicie się martwić.

- Niania? - zapytała Maeve. - Ja nie jestem za młoda. Chce z Ivy!

- Nie - odpowiedziała jej Aurora.

- Tak - przekomarzała się.

- Nie Maeve, zdania nie zmienię - powiedziała, a dziewczynka się oburzyła.

- Ja chcę z Ivy!

- Koniec tego! Maeve zostajesz z nianią czy ci się to podoba czy nie - przerwał Patrick, a dziewczynka się popłakała i pobiegła do mnie.

Odsunęłam krzesełko i pozwoliłam dziewczynce by wdrapała się na mnie i wtuliła we mnie.

- Maeve zostaniesz sobie z nianią. Będę cię odwiedzać - zapewniłam ją, chociaż skłamałam. Bo w 50% jestem pewna, że nie.

- Dobrze.

- Kontynuując, zostaniecie tutaj. My tak naprawdę jedziemy na prawie trzy dni. Wrócimy dopiero w poniedziałek wieczorem. Dlatego Cornel będzie spał w pokoju gościnnym. Na łóżku są rzeczy i ty Ivy masz zadanie bojowe przygotować mu to wszystko - mama wskazała na mnie. - Pieniądze na jedzienie wyślemy wam na konta. Będziemy dzwonić codziennie i macie odbierać. Możecie iść na imprezę, ale nie robić jej w domu. To tyle, wyjeżdżamy dzisiaj późnym wieczorem, a w tym czasie Cornel musisz się spakować.

- Nie ma problemu - odpowiedział Cornel. Prychnęłam jak zawsze taki milutki.

- No więc teraz zjemy, a po kolacji się pójdziesz i spakujesz - powiedziała Aurora, a wszyscy wzięli się za jedzenie.

Zapowiada się wspaniała dwudniowa przygoda z debilami.

- Jutro będziesz sama z Cornelem bo ja idę z kolegami - szepnął do mnie Lucas.

- Co? Ty masz kolegów? Luke nie jesteś śmieszny - odpowiedziałam mu.

– Mam nie powinno cię to obchodzić – odpowiedział.

Super, sama z debilem.

JLQalive

Krótki rozdział, ale następne będą dłuższe.

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz