Rozdział dwudziesty trzeci

1K 42 7
                                    

Przypominam o gwiazdce ⭐

Piątek

Odnaleźć drogę do siebie to jak odnaleźć drogę do skarbu.

Jesteście coraz bliżej, możesz osiągnąć wiele, ale razem jeszcze więcej.

L.L

Patrzyłam na kartkę w mojej dłoni. Cornel pewnie też ją dostał. Nie rozumiem tych listów i nigdy pewnie nie zrozumiem, chyba że tajemnicza osoba postanowi ukazać swoją osobowość.

Ja:
Dostałeś list?

Cornel:
Tak.

Ja:
Odnaleźć drogę do siebie to jak odnaleźć drogę do skarbu.
Jesteście coraz bliżej, możesz osiągnąć wiele, ale razem jeszcze więcej.

Ja:
Co to może znaczyć?

Cornel:
Wie, że złączyliśmy siły.

Ja:
Jesteśmy coraz bliżej, niedługo odnajdziemy nieznajomą.

Cornel:
Wiem, cieszę się.

Tak naprawdę może ktoś z nas żartuje? Co jeśli okaże się, że nieznajoma to osoba, która próbuje nas przestraszyć i wyśmiać. Jesteśmy w tylko nastolatkami.

Naiwnymi nastolatkami.

—————

– Kiedyś naprawdę myślałam, że jestem dobra z biologii – mruknęła Rose.

Po napisaniu sprawdzianu z biologii odechciało mi się żyć. Naprawdę to jest znęcanie się nad nastolatkami.

– Ja też – dopowiedział Brandon.

– Będzie co będzie – starałam się ich pocieszyć, ale średnio mi to wychodzi.

– Mówiłam wam, że Emily do mnie napisała? – zaczęła nagle Rose. Spojrzałam na nią i się zaśmiałam.

– Chciała numer do Cornela bo ją zablokował?

– Przeprosiła mnie – powiedziała.

– I wybaczyłaś jej? – zapytał ją Brandon.

– Odpisałam jej, że ma spierdalać – zaśmiała się.

– Przecież mogłaś się z nią pogodzić, może się ogarnęła – stwierdziłam.

– Na pewno, takie wytwory nie potrafią się ogarnąć – powiedziała, zaśmiałam się na jej słowa. Wierzę, że ludzie się zmieniają.

– Potwierdzam – wtrącił Brandon.

– Wyskoczymy dzisiaj na pizzę po lekcjach? – pyta Rose.

– Czy ktoś powiedział pizza? – nagle ni stąd ni z owąd pojawił się Cornel, z moim bratem. Nadal nie umiem przyzwyczaić się do tego widoku.

– Czego chcecie? – zapytałam zirytowana. Czemu wszędzie muszą wepchać swoje tyłki.

Zwróciłam uwagę na jeszcze jedną osobę, koło nas przechodziła Emily. Spojrzała się na mnie dość dziwnie, ale nie było to spojrzenie, które chciało mnie zabić, a przepraszające? Na chwilę przystanęła i otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale ocknęła się i odeszła.

– No to co z tą pizzą? – zapytała Rose.

– Ja nie wiem, dostałam karę za policję – od razu powiedziałam. Liczę, że mama mi odupści, ale nigdy nie wiadomo.

– Ja też – odpowiedział Cornel.

Nasze mamy specjalnie na następny dzień zrobiły sobie spotkanie by obgadać jaką karę dostaniemy z Cornelem. I wyszło, że jesteśmy udupieni bez telefonów ma dwa tygodnie i tydzień bez wychodzenia. Jednak wierzę, że mama okaże mi trochę litości i pozwoli mi wyjść.

Telefon dostaje tylko do szkoły na wszelki wypadek gdyby coś się działo, a kiedy wracam do domu jest specjalny koszyczek przy stojaku na kurtki, gdzie mam wrzucić swój telefon. Oczywiście, jest to sprawdzane zależy kto jest w domu. Mama kiedy jest sprawdza, tata też, ale czasami nie ma ich i jest sam Luke, który ma to totalnie w dupie.

– Po lekcjach zadzwońcie do mamy i się spytam – oznajmiłam.

Zostały nam ostatnie dwie lekcje. Po następnej lekcji, którą była okrutna matematyka, podbiegła do mnie Emily.

Chwilę się na siebie patrzyłyśmy, aż dziewczyna się odezwała.

– Przepraszam Ivy. Wiem jak się zachowałam, ale musisz wiedzieć, że to nie z mojej własnej woli – wydusiła z siebie, po chwili zdała sobie sprawę co powiedziała. – Znaczy nieważne, po prostu chce żebyś wiedziała, że nie chciałam tak się zachowywać.

Przyjrzałam jej się. Nie przypominała dawnej Emily. Była blada, a oczy miała podkrążone.

– Wybaczam ci, ale co się z tobą dzieje? – zapytałam ją. Od początku pojawienia się Cornela w szkole wiedziałam, że coś jest nie tak. – Słabo wyglądasz.

– Jestem przeziębiona – odparła. – No nic, idę już bo za chwilę lekcja. Do zobaczenia – zanim zdążyłam odpowiedzieć odeszła. Dziwne.

Wróciłam na ostatnią lekcje, a po niej zadzwoniłam do mamy, czy mogę wyjść, a ona o dziwo się zgodziła.

—————

Siedzimy w pizzeri i głośno się śmiejemy. Niestety z nami poszedł też Cornel bo skoro mieliśmy razem ustalaną karę to mamy iść razem na pizzę.

– Przymknijcie mordy, bo zaraz nas stąd wywalą – powiedziałam do roześmianej piątki. Poszedł z nami jeszcze Mason, którego spotkaliśmy na korytarzu zanim wyszliśmy ze szkoły.

Nagle wszystkim w tym samym momencie przyszło powiadomienie na telefonie.

Zaśmialiśmy się z dobrania czasowego i każdy zaczął sprawdzać.

Emily:

Jeszcze raz przepraszam. Nie robiłam tego wszystkiego z własnej woli. Kocham was i do zobaczenia w lepszym świecie. Kocham Emily.

– Od Emily – powiedziała Rose.

– Ja pierdole ona chce się zabić! – krzyknął Mason na cały lokal.

– Skąd wiesz? – zapytał Brandon, czy on jest głupi.

– Ty jesteś zjebany? Jak to brzmi? Jak pożegnanie! Jej dom jest niedaleko, chodźcie – krzyknęłam.

Wybiegliśmy jak poparzeni z pizzeri, biegłam ile sił w nogach.

– A co jeśli jej tam nie będzie? – zapytała w trakcie biegu Rose.

– Nie wiem – odparłam szczerze.

Dobiegliśmy do jej domu, kiedy weszliśmy było słychać dwa damskie głosy.

Wszystko było słychać z jej pokoju. Dlatego szybko otworzyłam drzwi i tam wbiegłam.

A ten dzień miał być taki piękny...

JLQalive

Witam was w tą piękną sobotę, mam dla was pewne ogłoszenia.

Ostatnio z moim zdrowiem nie jest najlepiej i nie jestem zbytnio na siłach by pisać rozdziały. Dlatego potrzebuje trochę przerwy żeby się zregenerować i zacząć pisać od nowa. Mam jeszcze rozdział w zapasie i niedługo wam go wstawię.

Przepraszam.



Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz