Rozdział czternasty

1.2K 44 3
                                    

Pamiętajcie o gwiazdce!

Cornel

Ivy nie wracała długo z toalety. Po chwili telefon jej mamy zadzwonił. Odeszła od stolika, a po chwili wróciła.

– Ivy nie wróci, źle się poczuła – powiedziała i powróciła do jedzenia. Nie wyglądała na do końca przekonaną, ale nie wiem.

– Oh, to pewnie przez tłok w restauracji – moja mama się uśmiechnęła.

Super, czyli już nie wróci. Aż tak boli ją porównywanie? To co powiedziałem to była prawda.

Kłamał.

Ivy

Nie wróciłam do restauracji, zadzwoniłam do mamy, że źle się czuje i poszłam się przejść. Wróciłam do domu i poszłam spać.

Obróciłam się na drugi bok, ale poczułam ból w okolicy żeber. Podniosłam się z łóżka i zapaliłam lampkę nocną. Podwinęłam koszulkę do góry i spojrzałam na swoje ciało. Żebra, brzuch i nogi całe w siniakach. Przy okazji wielki siniak na szyi. Na razie tego nie zakrywałam bo nikt do mnie nie przychodził ale jutro nie będę miała wyjścia. Może nie mam jakieś traumy po zajściu w toalecie, ale mimo wszystko do tej pory jestem przestraszona.

Cztery tygodnie później

Ivy

– Dzisiaj jest mecz! – krzyknęła uradowana Rose, wieszając mi się na szyi.

– Świetnie, kocham oglądać spoconych koszykarzy. Nigdzie nie idę – zapewniłam ją od razu.

– Chyba żartujesz, razem tam idziemy. Ja muszę zrobić zdjęcia do gazetki – no tak, Rose ostatnio zapisała się do gazetki szkolnej. Niestety każdego z klasy przycisnęli i ja aktualnie muszę chodzić na treningi z siatkówki. Siatkówka nie jest zła, ale nie pragnęłam w nią grać.

– Tak, tak. Było pójść ze mną na siatkówkę – fuknęłam pod nosem, a ta się zaśmiała.

– To nie ja w tamtym roku prawie miałam zagrożenie ze sportu.

– Dobra, zamknij się już! O której?

– O szesnastej się zaczyna, ale my będziemy wcześniej i wiesz co?! Dostałam koszulki naszej drużyny, więc musisz założyć. Cornel będzie się cieszył – poruszyła dziwnie brwiami.

– On będzie się cieszył, jak Emily założy taką koszulkę – zaśmiałam się. Od ostatniego czasu unikam Emily, tak samo jak ona nas. Postanowiłam nic już nie komentować. To nie moja sprawa z kim się zadaje Cornel.

To czemu się złoszczę przez to?

– Zazdrosna? – usłyszałam znajomy głos zza pleców, a nagle przede mną znalazł się Cornel z moim bratem.

– Co?! Wy razem? Przecież to niemożliwe – złapałam się za głowę i zaczęłam nią potrząsać. Może wyglądam jak wariatka, ale tego bym się nie spodziewała.

– Zluzuj, siostra. No ja sam niedowierzam, że dogadałem się z tym pacanem – zaśmiał się Lucas, a Cornel przewrócił oczami.

– Kiedy? – zapytałam się, ale chyba nie zrozumieli o co mi chodzi. – Kiedy się zaprzyjaźniliście?

– Po ostatniej kolacji – odpowiedział Cornel, a mnie przeszły ciarki na wspomnienie o tej pamiętnej kolacji.

– Wspaniale, nawet własny brat mnie wychu- – nie dokończyłam bo Rose mi przerwała.

– Dobra chłopaki, my będziemy się zbierać. Do zobaczenia na meczu!

15:30

– Wsiadaj – krzyknęła do mnie Rose przez otwartą szybę swego samochodu.

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz