Rozdział dwunasty

1.6K 52 6
                                    

Tydzień później

Ivy

– Zdajecie sobie sprawę, że dzisiaj kartkówka z biologii? – zapytał Brandon.

– Zdaje sobie z tego sprawę, kułam to cały weekend – odpowiedziałam, a na samo wspomnienie książki od biologii chce mi się wymiotować.

– Aż taka z ciebie kujonka, Brown? – wyśmiał mnie Cornel.

– Wiesz niektórym zależy na dobrych ocenach w przeciwieństwie do ciebie – mrugnęłam do niego. W odpowiedzi pokazał mi środkowego.

– Widzę, że humorki dopisują – zaśmiała się Rose i przytuliła mnie na powitanie.

– Rose, błagam cię nie mów już nic – ostrzegł Brandon. – Oni są w stanie rozpętać wojnę tutaj.

– Zamknij się Brandon. Ivy powiedz mi co ty robiłaś przez cały weekend, że nie było z tobą kontaktu? – Rose dźgnęła mnie palcem w żebro.

– Uczyła się na biologię, kujonka – zaśmiał się Roy.

– Jeszcze słowo – pogoroziłam mu palcem.

– Zamknąć się nareszcie. Po pierwsze: pytałam Ivy nie ciebie Cornel. Po drugie: jaka kartkówka z biologii? – zapytała wkurzona.

– Normalna jak co każdą lekcje. Co cię dziwi? – spytał Brandon. – Ja się nawet przyzwyczaiłem, że jedyne ma co mogę liczyć z biologii to zagrożenie.

– Jak nie zdasz to cię zabije – wskazałam na Brandona.

– Czemu?

– Rose ma z nami mało lekcji, a z Cornelem nie wytrzymam – brunet na moje słowa przewrócił oczami.

– Co ty tam piep– – nie dokończył bo dołączyła do nas pewna osoba.

– Co tam u was? Tęskniłam Cornel – Emily wbiła się między mnie, a Cornela.

No tak, nadal się nie pogodziliśmy, a ona zachowuje się zupełnie inaczej. Cierpi na tym również Rose, która nic jej nie powiedziała, a ta wiedźma ją wyzywa. Do Brandona też się nie odzywa, ale on nie ubolewa z tego powodu. Nie wiem co się z nią stało, ale pokazała chyba swoją prawdziwą stronę i to tą złą.

– Możesz się w końcu od nas odwalić? – zapytał ją Brandon, chociaż wcale nie brzmiało to jak pytanie, a bardziej rozkaz.

– Jak ci coś nie pasuje to ty możesz iść – spojrzała wrogo na niego.

– W takim razie do zobaczenia – Brandon pomachał nam i odszedł.

– Jesteś okropna – powiedziała do niej Rose i również odeszła.

– Narazie, suko – pomachałam jej i odeszłam.

Zobaczyłam, że Brandon i Rose stoją na końcu korytarza i rozmawiają z Masonem.

– Jestem i ja – podeszłam do nich.

– Nie wiem co jest z nią nie tak, ale ta dziewczyna jest wstrętna – powiedziała pod nosem Rose, ale każdy ją usłyszał.

– Zgadzam się.

——–

Podeszłam z Rose do naszych szafek po czym otworzyłam swoją. Rozejrzałam się za podręcznikiem od literatury, ale moją uwagę przykuło coś innego. Koperta.

Na samym wierzchu leżała koperta, kolor miała taki sam jak ta w domu.

– Ivy? Dobrze się czujesz? – przypomniałam sobie o obecności Rose, muszę to schować.

– Tak, tak – potaknęłam i wzięłam podręcznik do literatury oraz kopertę.

Wszystko wpakowałam do plecaka i oznajmiłam Rose, że możemy już iść pod klasę. Pod salą stał Cornel na szczęście bez tej wiedźmy, z tego co pamiętam powinna mieć teraz rozszerzoną chemię.

– Wiecie co mi powiedziała Emily? – zaczął od razu kiedy do niego podeszłyśmy.

– Nie wiem i szczerze nie chce wiedzieć – odparłam, a Rose się zaśmiała.

– No dawaj, zaskocz nas – powiedziała, a on uśmiechał się kpiąco, po czym przeniósł spojrzenie na mnie.

– Ivy jest taka okropna, ciągle mnie wyzywa, naprawdę nie rozumiem o co jej chodzi. Zrób coś Cornelku – powiedział przesłodzonym głosem, starając się imitować głos Emily.

– Cornelku? – prychnęłam. – Ktoś tak ma ciebie w ogóle mówi?

– Moja babcia, ale to nieważne.

——–

Usiadłam na łóżku z kopertą i otworzyłam ją. Znajdowało się tam zdjęcie małej dziewczynki. Z tyłu był napis.

Piąte urodziny naszej córeczki
12-15-2001

Do tego była jeszcze karteczka.

Dwa lata później zaginęła.
Nikt do tej pory jej nie znalazł...

Oprócz ciebie niedługo ją odnajdziesz.

L.L

Te listy są podejrzane, nie mam pojęcia o kogo może chodzić. L.L?

To nie jest normalne.

– Ivy kolejne kwiaty dla ciebie! – mama wbiegła po schodach, a ja szybko schowałam list pod kocem.

– Jakie znów?

Weszła do pokoju z kolejnym bukietem czerwonych róż. Co ja mam z tym zrobić? Ogród botaniczny założyć? Czy może kwiaciarnię otworzyć?

– Twój nowy wielbiciel jest wspaniały, naprawdę chciałbym dostawać co tydzień kwiaty – zaśmiała się. – Graham ostatni raz kupił mi kwiaty na urodziny dwa lata temu.

– Tak tak – potaknęłam, nie wspominając o tym, że nie wiem od kogo to jest.

– Wyrzuć te stare róże, a nowe sobie włóż to tego wazonu – powiedziała, zostawiła kwiatki i wyszła. – Oczywiście wodę wymień!

Oczywiście mamo nie zapomnę.

Schowałam list do szuflady, tam gdzie poprzedni. Wywaliłam stare kwiatki, napełniłam wazon świeżą wodą i wstawiłam kolejne kwiaty. Oczywiście postawiłam je w tym samym miejscu.

Ona jeszcze nie wie kogo odnajdzie...

JLQalive

Twitter: jlqalivewatt

następny będzie maraton między świętami ;)

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz