Rozdział trzynasty

1.5K 54 12
                                    

Cornel

– Wróciłem! – krzyknąłem, stojąc u progu domu.

Nikt mi nie odpowiedział. No to wspaniale.

– Cornel – dobiegł mnie głos matki.

– Już idę! – krzyknąłem i zdjąłem buty.

Przeszłam do kuchni gdzie siedziała moja mama wraz z Maeve, która jadła jakąś dziwną papkę.

– Pamiętasz, że idziemy dzisiaj na kolację? – zapytała mnie, a ja na chwilę zamarłem. Oczywiście, że nie.

– Sami? – zapytałem.

– Czyli nie pamiętałeś – przewróciła oczami. – Idziemy z rodziną Ivy.

O nie.

– Ivy, Ivy! – Maeve zaczęła krzyczeć plując papką dookoła. To dziecko lubi bardziej Ivy niż mnie.

– Do nich? – jeśli będę musiał siedzieć z tą wariatką w jej pokoju to tego nie wytrzymam.

– Nie, do restauracji – odpowiedziała. Na szczęście.

– Muszę tam iść? – zapytałem, patrząc na mamę z nadzieją, że odpowie nie.

– Musisz – posłała mi ostrzegawcze spojrzenie, które oznaczało, że najlepiej będzie jak się zamknę. – Naprawdę zaczynasz mnie wkurzać, jesteś czasami nie do wytrzymania. Chcesz powtórki z Australii? Wiesz, nie chce przeżywać tego piekła drugi raz. To była i jest tylko i wyłącznie twoja wina, że tu jesteśmy!

Dlaczego zawsze musi mi to wypominać? Ten temat jest dla mnie bardzo wrażliwy. Nienawidzę kiedy ktokolwiek mi to wypomina. Szczególnie kiedy okazało się, że moja własna rodzina mi nie wierzy, ale muszą mi pomóc bo zniszczą sobie reputację. Tutaj nikt ma mnie nie odnaleźć. A dostaje jakieś głupie listy.

– Dobrze wiesz, że nie lubię tego tematu – odparłem wkurzony, ale mama tylko prychnęła.

– Jakbyś nic nie zrobił to ten temat by nawet nie istniał!

– Nie zrobiłem tego! Dlaczego nikt mi nie wierzy, do cholery. To była jej wina!

––––

– Dzieci co będziecie jeść? – zapytała mama Ivy.

Niestety znajdujemy się w tej nieszczęsnej restauracji. Muszę siedzieć obok Ivy, co wcale mnie nie pociesza. A z mojej drugiej strony siedzi Lucas. Jest wspaniale. Po dzisiejszej kłótni z mamą jestem bardziej zirytowany niż zwykle. Nigdy nie powiedziała mi takich słów wprost, i sam zastanawiam się czemu tak wybuchnęła.

– Mamo nie jesteśmy już dziećmi – odpowiedziała jej Ivy na co przewróciłem oczami. Ona akurat jest.

Złożyliśmy zamówienie, a rodzice zaczęli rozmawiać. Jak zwykle pozostaliśmy sami. Ja, Lucas, Ivy oraz Maeve myśląca, że jest w kosmosie. Nawet nie mam z kim porozmawiać.

– Więc, grasz w CS-a? – zapytałem Lucasa. Chociaż tak naprawdę mam to w dupie, ale nudzi mi się.

– Tak, jakiś problem? – zapytał z pretensją. Boże nie wiedziałem, że to taki drażliwy temat dla niego.

– Nie, chciałem tylko porozmawiać – powiedziałem troszkę głośniej, co najwidoczniej usłyszała Ivy.

– Było sobie z Emily przyjść – przewróciła oczami, a we mnie się zagotowało.

– O co ci chodzi? Zazdrosna jesteś bo nikt cię nie chce? – zaśmiałem się.

– Uwierz mi wiele osób mnie chce. I chyba ty też do nich należysz bo podglądasz mnie przez okno kiedy się przebieram – lepiej żeby mnie dzisiaj nie wkurzyła, a już to robi. Świetnie zapewne odbije się to na nas obydwóch.

– Można zasuwać roletę, a nie stać w oknie i świecić swoimi małymi cyckami – przewróciłem oczami.

– Ty również możesz zasunąć roletę skoro mnie widzisz, ale wolisz stać i się gapić – zaśmiała się. – Już ci się Emily znudziła?

– Odwal się od niej, co ty do niej masz? – zapytałem, zrobię wszystko żeby pokazać, że jest o mnie zazdrosna. – Jest chudsza od ciebie i ma dużo lepszą figurę. Faktycznie masz czego jej zazdrościć – zaśmiałem się, ale coś przykuło moją uwagę.

Ivy pękła.

Oczy zaszły jej łzami.

Pierwszy raz ukazała swoją słabość przede mną.

Dlaczego to zrobiłem? Nie wiem, jestem wkurzony bo rozmowie z matką i potrzebuje się na kimś wyżyć. Niestety padło na nią.

Doprowadziłem ją do płaczu.

Nigdy jeszcze nie doprowadziłem dziewczyny do płaczu. Chyba, że mojej matki w Australii, ale to inny temat.

Dziewczyna przekazała wszystkim, że idzie do toalety, po czym wstała nie oglądając się za siebie poszła. No tak rodzice, nic nie słyszeli. I dobrze nie chce znów słuchać jakim śmieciem wobec dziewczyn jestem.

Ivy

W sumie nie wiem dlaczego zaczęłam płakać.

Chociaż, jestem w stanie przetrawić inne wyzwiska, ale nie porównywanie do kogoś innego.

Ciekawe czemu?

Już nie chodzi o to, że porównał mnie do byle kogo. Porównał mnie do Emily, która była dla mnie przyjaciółką. Może nie tak ważną jak Rose, ale ważną.

Jednak dzięki tej całej naszej kłótni wyszło jak Emily jest dwulicowa i zrobi wszystko dla chłopaka na którym ma obsesję.

Odeszłam od naszego stolika i udałam się w stronę łazienek.

– Zgubilaś się, młoda damo? – jakiś starzec zatrzymał się ze mną przed łazienkami.

– Nie, chciałam iść do łazienki i jestem, ślepy jesteś czy co? – powiedziałam zirytowana, nienawidzę takich obleśnych typów.

– Może grzeczniej trochę? Jestem od ciebie dużo starszy.

– Och, nie da się nie zauważyć – zaśmiałam się i weszłam do toalety. Mężczyzna podążał za mną. – To damska toaleta, nie przypominam sobie, żeby był pan kobietą.

– Zamknij się, do kabiny. Już – wydał rozkaz, ale chyba nie myśli, że się go posłucham.

– Nie ma mowy, zostaw mnie w spokoju!

Wepchnął mnie do kabiny, gdzie zaczął dotykać mnie po twarzy, piersiach, brzuchu, biodrach i udach. To było obrzydliwe. Zaczęłam płakać ale na nic, jedyne co zarobiłam to uderzenie w policzek.

– Zamknij się! – ponowne uderzenie.

Zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam go w policzek, na co mężczyzna bardzo się wkurzył i uderzył mnie w żebra. Przez co zsunęłam się po ścianie ciasnej kabiny. Zaczął mnie podduszać i nie puszczał mnie przez dłuższą chwilę. Zaczęło mi się kręcić w głowie i traciłam powoli oddech. Kopnął mnie parę razy w brzuch i inne miejsca.

Ból był nie do zniesienia, nagle moja głowa zaczęła pulsować, a mi zrobiło się nie dobrze.

Jednak wstałam i uderzyłam go w jego przyrodzenie, nie było to jakieś mocne ale skuteczne. Mężczyzna zgiął się w pół, a ja wykorzystałam to i złapałam go za głowę, uderzając tym samym w moje kolano. Niestety lub stety oblech obrócił głowę przez co dostał w skroń i stracił przytomność. Szybko otworzyłam zamek i wyszłam. Zobaczyłam siebie w lusterku i przeraziłam się. Moje włosy były całe poszarpane, a na buzi miałam wielki czerwony ślad od dłoni tego mężczyzny. Tusz był cały rozmazany. Jak ja się teraz pokaże rodzicom?

Szybko starłam tusz i wyciągnęłam podkład wraz z korektorem z torebki i starałam się zakryć czerwony ślad. Trochę mi się udało, jednak nie do końca. Mam nadzieję, że nikt nie zauważy.

Obróciłam się w stronę kabiny gdzie nadal leżał mężczyzna i znów zachciało mi się płakać.

Cornel pieprzony Roy to potwór, który niszczy życie.

JLQalive

...

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz