Rozdział trzydziesty piąty

593 27 0
                                    

Ivy

- Wyglądasz jak siedem nieszczęść - ocenił Lucas, który wszedł do mojego pokoju. On wcale nie wyglądał lepiej. Musiał wrócić dopiero z treningu, ponieważ jego włosy były sklejone, a sam był ubrany w zwykły dres i przetartą koszulkę.

- Dzięki tak czuję się, nie potrzebuje niczego - odezwałam się zachrypniętym głosem.

- Mama kazała zmierzyć ci temperaturę - mruknął i podał mi termometr, który trzymał w ręce. Przyjęłam przedmiot i włożyłam go pod pachę. Chciałam zaczerpnąć trochę powietrza, ale poczułam dość nieprzyjemny zapach.

- Śmierdzisz oblechu - burknęłam zła, zakrywając nos dłonią.

- Dopiero wróciłem z treningu - odparł uśmiechając się złośliwie. - Cornel też był, ale zaraz przyjdzie. Powiedział, że się umyje i wpadnie.

Właśnie, Cornel. Codziennie przychodzi do mnie z notatkami i opiekuje się mną. Podaje mi leki, daje koce jak mi zimno i po prostu ze mną jest. Leży ze mną przez kilka godzin i znosi moje humorki, co jest cholernie urocze.

- Już jestem - nagle w moim pokoju pojawił się Cornel. Chciałam się odezwać ale przerwało mi pikanie termometru. Wyjęłam i od razu zauważyłam, że znów mam gorączkę. - I jak?

Pokazałam mu termometr, a ten pokręcił głową.

- Zdecydowanie za duża - odparł zamyślony. - Idź namocz ręcznik zimną wodą, a ja idę po leki.

- Dobrze mamo - odpowiedział Luke i udał się do łazienki.

- Idę do twojej mamy po jakieś leki. Chcesz coś do jedzenia? Umiem robić dobry wywar warzywny - pogłaskał mnie po głowie.

- Nie chce nic do jedzenia, chce spać - odparłam, a ten pokręcił głową.

- Najpierw leki, Ivy - odpowiedział, a ja zrobiłam naburmuszoną minę.

- Jak wyzdrowieje to też będziesz taki miły? - zapytałam, a na jego twarz wrócił ten sarkastyczny uśmieszek.

- Nie wtedy wracamy do normalności - powiedział, a ja pokazałam mu środkowego palca.

- To możesz się już do mnie nie odzywać - mruknęłam i zakryłam się kołdrą.

- Dobrze, leż tak to się trochę wypocisz, zaraz do ciebie dołączę - odparł i wyszedł z pokoju.  W tym samym czasie wrócił już mój kochany brat.

- Wstań smrodzie - zdjął ze mnie kołdrę, a ja poczułam uderzenie zimnego powietrza.

- Zakryj mnie idioto - zaczęłam szarpać kołdrę z powrotem.

- Rusz dupę - Lucas również coraz mocniej zaczął szarpać. 

- Możesz mnie zostawić - podniosłam głos zdenerwowana, ciągnąć kołdrę w swoją stronę.

- Nie, nie mogę - pociągnął, ale za mocno. Nie wiem skąd mój brat miał tyle siły, ale poleciałam w jego stronę wraz z kołdrą. Obydwoje upadliśmy z hukiem na podłogę. Na moje szczęście Lucas poleciał na mnie.

- Chyba złamałeś mi żebra - jęknęłam cicho.

- Nic ci nie złamałem - zaśmiał się, ale mi nie było do śmiechu, żebra naprawdę mocno mnie bolały.

- Japierdole, ja nie żartuję - na te słowa Lucas zerwał się jak poparzony ze mnie. Zobaczyłam, że był przerażony.

- Mama mnie zabije - wyszeptał. Podjął się próby podniesienia mnie, jednak ból na to nie pozwolił.

Po chwili do pokoju wszedł Cornel z jakąś miską. Kiedy zobaczył mnie za podłodze, zmarszczył brwi.

- Co ci? - zapytał, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Luke zgniótł mi żebra - wyjąkałam. Ból coraz bardziej mnie osłabiał, żebra nie dawały o sobie zapomnieć i to chyba jedyne co trzymało mnie przytomną.

- Spokojnie, możesz oddychać? - przytaknęłam, a Cornel odetchnął z ulgą. - Raczej nie złamałaś, mogę zobaczyć?

Po raz kolejny przytaknęłam, a Cornel podwinął moją koszulkę do góry. Sama zauważyłam, że mam już delikatnego siniaka.

- Najprawdopodobniej to tylko stłuczenie, ale nie wiem. Trzeba zabrać cię do lekarza na jakieś prześwietlenie - oznajmił, a ja odetchnęłam z ulgą, chociaż nawet przy tym bolały mnie żebra.

- Skąd ty to wiesz? - zadał pytanie mój brat.

- Kiedyś dużo interesowałem się medycyną - odparł brunet co bardzo mnie zszokowało, tak samo jak mojego brata. Z wrażenia podniosłam się, ale znów poczułam przeszywający ból żeber.

- Leż, idiotko - mój brat jak zawsze słodzi.

- To ty mnie tak załatwiłeś - wyrzuciłam, a on wzruszył ramionami.

- Możesz mi oddać, ale nie mów nic mamie - zaśmiałam się na jego słowa.

- Dowie się pierwsza - zapewniłam go, a on przewrócił oczami.

- Masz dość dobry humor jak na to, że bolą cię żebra - stwierdził Cornel.

- Lucas działa na mnie pobudzająco - brunet wybuchł głośnym śmiechem, ale po chwili się opanował.

- Twoja mama wyszła już do pracy, muszę po nią zadzwonić - oznajmił, a moja mina momentalnie zrzedła.

- Zadzwoń po tatę, proszę - spojrzałam błagająco, a on westchnął.

-----

- Jesteście po prostu nieodpowiedzialni?! A jakby Ivy uderzyła głową. Przecież jest chora i osłabiona, doszłoby do tragedii - krzyczała moja matka.

Cornel miał zadzwonić po tatę i tak zrobił. Tylko, że nasz wielce zaradny tata stwierdził, że sam nie da rady jechać do szpitala i zadzwonił po mamę. Mama była przerażona, jakby mi co najmniej żebra wyrwało. 

Nie chciałam brać Cornela do szpitala bo wiem, że się ich boi, jednak on uparł się, że jedzie z nami. Podczas badań trzymał mnie za rękę, co było naprawdę słodkie. Co raz częściej przyłapuje się na tym, że o nim myślę i łaknę jego dotyku. Dziwne uczucie ciepła za każdym razem gdy go dotykam, lub on mnie nie ustaje, a pojawia się coraz częściej.

- W ogóle mnie nie słuchacie! - wyrwałam się ze swoich myśli, gdy usłyszałam oburzony głos mamy.

- Chelsey, uspokój się - mruknął w końcu mój ojciec.

- Zaraz będziesz szedł do domu na nogach - zwróciła się do niego.

- Przepraszam - jak zawsze mój tata potulny jak baranek.

- Wszystko w porządku? - zapytał mnie Cornel, łapiąc za moją dłoń. Znów czuję to ciepło...

- Na razie tak.

Na razie...

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz