Rozdział dwudziesty

1.2K 49 5
                                    

Tylko przypominam o gwiazdce ⭐🫶

Poniedziałek

Ivy

Niedzielę spędziliśmy o dziwo spokojnie. Lucas wrócił dopiero wieczorem, a my z Cornelem obżeraliśmy się pizzą i oglądaliśmy filmy.

Właśnie siedzimy wszyscy w naszym domu, jedząc wspólne śniadanie. Mój tata był zdziwiony, że ja i Cornel jeszcze w ogóle żyjemy.

– Byłyśmy z Aurorą na masażu i wiecie co? Nasi masażyści było tacy piekielnie przystojni,  naprawdę prawdziwi mężczyźni – rozmarzyła się mama.

– Chyba zapomniałaś o tak ważnym fakcie jakim jest posiadanie męża – dodał oburzony tata.

– Już się tak nie denerwuj staruszku – odpyskowała mu mama, a wszyscy się zaśmialiśmy.

Wszystko było pięknie do momentu.

Rozległ się dzwonek do drzwi. Nikogo nie zapraszaliśmy.

– Spodziewacie się kogoś? – mama spojrzała na mnie i Lucasa.

– Nie – odpowiedzieliśmy równo.

– Może to Maeve z nianią? Mówiła, że ją przywiezie – zasugerowała Aurora.

– W takim razie pójdę otworzyć – powiedziała mama, wstała od stołu i poszła do drzwi. Było słychać dźwięk otwieranych drzwi, ale nie widzieliśmy kogo do nas przywiało.

– Nie znam nikogo takiego, panie władzo – o kurwa.

Od razu spojrzałam przestraszona na Cornela, a on na mnie. My już wiemy co się święci.

Spodziewajcie się policji w poniedziałek! – krzyknął, ale wyszłam już ze sklepu. Cornel biegł najwidoczniej za mną bo właśnie przede mną stanął.

Zobaczyłam, jak ochroniarz biegnie do nas i szybko powiedziałam do Cornela.

Spieprzamy! – krzyknęłam, ale było już za późno. Ochroniarz szarpnął mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

– Macie mi podać natychmiastowo: imię rodziców, adres zamieszkania oraz numery kontaktowe – wydał rozkaz, a ja spojrzałam się na Cornela, pokręcił przecząco głową. Czyli chyba mam kłamać.

– Jesteśmy rodzeństwem Isabella i Bruno Jenkins. Marie Jenkins nasza mama. Mieszkamy na ulicy Westwood Street apt. 38. Biały dom, czerwony dach na podwórku jest duża huśtawka – powiedziałam na jednym wdechu. Cornel chyba zrozumiał czyj dom powiedziałam bo uśmiechnął się.

– Wiesz, że mamy przejebane? Podałaś adres Melissy i nazwałaś ją Marie. Ale ten ochroniarz musiał być głupi skoro stwierdził, że wszystko mu powiemy.

– Dzieci chodźcie tutaj na chwilę! – krzyknęła do nas mama. Lucas wstał najszybciej z nas, natomiast mnie i Cornelowi się nie spieszyło.

Podeszliśmy do drzwi, a w nich stał ten sam ochroniarz co w tym sklepie oraz dwójka policjantów.

– To oni! – krzyknął do policjantów ochroniarz.

– Zostają państwo zatrzymani za niszczenie mienia publicznego, podanie fałszywych danych kontaktowych, ucieczkę z miejsca zdarzenia, zrzucenie winy na niewinnego człowieka. Dodatkowo sąsiadka, której dane podaliście zgłosiła nękanie. Zapraszamy na komisariat – wypowiedział policjant. Zmarszczyłam brwi, o co chodzi tej pieprzonej Melissie? To była jednorazowa sytuacja, a nie nękanie.

Jednym słowem: zajebiście.

——————

– Moje dzieci w życiu nie nękały tej starej ropuchy! To jest fałszywe oskarżenie, takie również są karane! – moja mama się wykłócała, a stojąca koło niej Aurora również ją wspomagała.

Nasi tatowie zostali z w domu tak samo jak Luke i Maeve. Cornel i ja zostaliśmy przesłuchani i najprawdopodobniej będziemy musieli zapłacić grzywnę. Jednak wyrok jeszcze trwa.

Czuje się jakbym co najmniej zabiła człowieka, każdy jest tu tak poważny.

Po chwili do sali wszedł komendant główny policji.

– Z tego co widzę to nie pierwsze osądzenie o nękanie, panie Cornelu – powiedział policjant, zmarszczyłam brwi, o jakie nękanie chodzi?

– To było fałszywe oskarżenie, panie władzo – wtrąciła Aurora.

– No dobrze, dostaniecie jedynie grzywną bez punktów karnych. Upiekło się wam, wszystko przyjedzie na pocztę. Ostrzegam dzieci, nie róbcie tego więcej bo się gorzej skończy – ostrzegł policjant.

– A co z tym oskarżeniem o nękanie? – zapytała moja mama.

– Narazie za dużo nie wiemy. Pani Jenkins nie ma żadnych dowodów o nękanie. Jedyne co może być jakimkolwiek dowodem to podanie fałszywego adresu, ale nie jest wykluczone, że córka lub ochroniarz mogli się pomylić – wytłumaczył. – Jeśli pani Jenkins znajdzie sensowne dowody to możemy z tym zrobić coś więcej, jednak narazie nie mamy do tego podstaw. Możecie państwo spróbować z nią to wyjaśnić. Sam na przesłuchaniu tych urwisów pytałem o kontakty z sąsiadką, a dzieci stwierdziły, że ich nie mają.

– To prawda. Miałam kontakt z panią Jenkins, jednak nie była to jakaś głębsza relacja, jak przyjaźń. Nasze relacje były takie jak sąsiad z sąsiadem nic więcej. Czasami się spotykałyśmy na kawę, jednak od czasu kiedy Roy się wprowadzili to nie miałyśmy żadnego kontaktu, a tym bardziej moje dzieci – powiedziała moja mama. Starała się trzymać nerwy na wodzy, ale widać jak ostatkiem sił próbuje nie krzyczeć.

– A pani? – policjant zwrócił się do Aurory.

– Odkąd się wprowadziliśmy to rozmawiałam z nią raz to było jeszcze w dzień kiedy się tutaj przeprowadziliśmy. Jednak z tego co słyszałam w okolicy to pani Melissa jest wredna dla osób w swoim otoczeniu. Mówiąc szczerze to podczas naszej pierwszej i jedynej rozmowy sama się o tym przekonałam – odpowiedziała mu.

– Dobrze rozumiem, jeśli sytuacja się rozwinie na pewno państwo zostaną poinformowani. Jednak może warto z nią porozmawiać i wyjaśnić tą sytuację. Pani Jenkins bezproblemowo powiedziała, że jedynie pańskie dzieci mogą wpaść w kłopoty. Trochę to nie w porządku, cóż – przerwał. – Jesteście wolni, do widzenia, oby nie do zobaczenia.

Wyszliśmy z komisariatu w ciszy. Wróciliśmy do domu, a mama od razu rozkazała.

– Spotkanie w salonie, natychmiast.

Wraz z Cornelem posłusznie udaliśmy się na kanape. Usiedliśmy koło siebie, teraz musimy współpracować. Nasze mamy do nas dołączyły, a tatowie nawet nie musieli bo już tu siedzieli.

– Jak to się stało? – zapytała Aurora.

– Byliśmy w sklepie i Cornel chciał żebym weszła do wózka, zgodziłam się i weszłam, nagle przyszedł do nas ochroniarz i zaczął krzyczeć, że tak nie wolno – trochę skłamałam bo nie krzyczał, ale trzeba się jakoś uchronić.

– Ja chciałem się od niego odsunąć, ale nie wyrobiłem w zakręcie i walnąłem w półkę, ale to było przypadkowo, przysięgam – powiedział.

– No i kiedy wyszliśmy ze sklepu to on za nami przybiegł, złapał mnie mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Podałam mu fałszywe dane, ale co do adresu to on musiał się pomylić, bo nie pisałam adresu Melissy – dokończyłam.

– A ta ruda pizda zgłosiła nękanie. Za chwilę jej przypieprze i nie zobaczy już tego swojego rudego gównianego syna i tego wspaniałego wnuczka – moja mama ma już nastrój bojowy.

To się nie może dobrze skończyć.

JLQalive

miałam aż tak w tej książce nie przeklinać ale na melisske się nie da :))

najmniej lubiany bohater? --------->

tik tok: jlqalive

o 20 prolog nowej powieści

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz