Rozdział szósty

1.6K 59 11
                                    

Pamiętajcie o gwiazdce :)
Ps. wstawiam wcześniej :)

– Nareszcie koniec – jęknęła Rose.

– Nienawidzę tego zasranego sportu – powiedziałam.

Właśnie skończyłam poniedziałek wychowaniem fizycznym. Nie może być gorzej, graliśmy w koszykówkę, a ja tego sportu nienawidzę mimo, że jestem wysoka. Rose tak samo jak ja miała WF, ale niestety byliśmy podzieleni na grupy i byłyśmy oddzielnie. Ja grałam w koszykówkę na dworze na boisku w październiku. Kto wymyślił granie w koszykówkę na dworze w październiku. Na pewno będę chora jestem tego pewna. Ale wracając Rose miała siatkówkę na hali sportowej więc może nie skończy chora w podobieństwie do mnie. Moja odporność naprawdę jest słaba. Przysięgam na następny WF będę mieć zwolnienie.

– Ty jeszcze narzekasz? Grałaś na hali, a nie tak jak na boisku w taki ziąb – burknęłam zirytowana.

– Dostałam piłką w nos od Cornela – powiedziała, a ja zaśmiałam się.

– To jest jego sposób na podryw? Później zabrał cię na romantyczną randkę do pielęgniarki? – prychnęłam.

– Nie, to jest po prostu jego zez. Nie przeprosił mnie nawet tylko się śmiał, a trenerka powiedziała, że nic mi nie będzie. Ivy, ja tam walczyłam o życie. Nie jestem pewna, ale chyba złamałam nos – załamana Rose to śmieszny widok.

– Czyli ma zeza? – zapytałam i otworzyłam swoją szafkę.

– Ma – odpowiedziała i również otworzyła swoją szafkę, która jest obok mojej. Coś mi tu nie pasuje.

– Czujesz ten smród? – zapytałam jej.

– Tak i to nie moja szafka – odparła. – Wiesz gdzie Cornel ma szafkę?

– Nie mam pojęcia, ale na pewno nie tu – odpowiedziałam i zaczęłam iść za smrodem.

Nieprzyjemny zapach powiódł aż do szafki z numerem 78, czyli szafki Emily.

– Czuję zgniłe jajo – stwierdziła Rose. – Czy to nie jest przypadkiem szafka Emily?

– To jest szafka Emily – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

– Wiesz jak pachnie siarkowodór? – spytała mnie.

– Nie wiem – odpowiedziałam niepewnie.

– Zgniłymi jajkami.

– I co w związku z tym? – podniosłam brew.

– Może jest tam siarkowodór?

– Tak, ścieki jej tam wlali – zaśmiałam się.

– Fuj, co tu tak wali? – Cornel pojawił się przy szafkach.

Jeszcze jego tu brakowało. Na sam jego widok chce mi się wymiotować. A patrząc na jego sarkastyczną mordę mam ochotę przewrócić oczami.

– Szafka Emily.

– Nieźle, a ona już poszła? – zaśmiał się.

– Tak.

– No to ma mały przypał – powiedział i poszedł.

——–

– Do zobaczenia – pożegnałam się z Rose i rozstałam się z nią.

Oczywiście muszę iść na autobus bo Lucas postanowił sobie jechać z kolegami, których o dziwo miał.

Kątem oka zauważyłam, że Cornel też już wychodził. A po chwili na parking wjechało auto Aurory. Ta od razu mnie zauważyła i zaczęła do mnie krzyczeć.

Cursed WindowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz