-Och proszę cię. Nie ma opcji, że Leo sie zgodzi. Dobrze cie zna, po za tym ja bałabym się zostawić z Tobą psa Vivian, psa.
-Przesadzasz Gray! Myślę, że przydałaby ci się chwila odpoczynku. Użerasz się z nim już dwa dni. Nie sądzisz że powinni ci za to płacić?- Zapytała dziewczyna, a ja mimo że nie widziałam jej twarzy, byłam pewna że właśnie przewracała oczami. Czasami faktycznie zajmowałam się Mateo dość często, ale lubiłam tego małego skrzata. Po za tym Leo też często mi pomagał w sprawach biznesowych, więc nie miałam problemu aby kilka godzin zająć się jego synem.
-Vi, proszę. Lubię Mateo, a leo też często udziela mi swojej pomocy z dobrego serca. Czasem warto robić bezinteresowne rzeczy, spróbuj kiedyś.- Odpowiedziałam z nutą sarkazmu, zerkając w stronę młodego Messiego, który grzecznie oglądał scooby doo na kanapie. Ja za to stałam w kuchni, robiąc mu jakieś kanapki.
-Jeszcze kiedyś wspomnisz moje słowa, Gray. Teraz lecę na imprezę urodzinową Nathana, chyba mu sie podobam!- Pisnęła podekscytowana brunetka, na co ja się zaśmiałam i życzyłam jej powodzenia. Gdy skończyłam robić kanapki dla chłopca, dałam je mu na talerz i zaniosłam, a on nawet nie odrywając wzroku od ekranu zaczął jeść kanapki. Stanęłam zaraz za nim, pilnując, aby wszystko zjadł i nie udławił się nimi przypadkiem. Cóż, syn samego Lionela Messiego był mniejszą jego wersją. Mieli te same oczy, a nawet podobne gesty czy mowę. Zawsze, gdy coś im nie pasowało, tak samo zaciskali usta i spoglądali gdzieś w bok. Gdyby przyjrzeć się z boku, było można powiedzieć, że malec wcale nie jest synem Antoneli, a samego Leo.
Nagle, mój telefon zawibrował, a ja nie odrywając wzroku od Mateo odebrałam połączenie, nawet nie patrząc kto dzwoni.
-Boże! Grayson! Jak dobrze, że odebrałaś. Bardzo cię przepraszam, że Leo wczoraj nie odebrał Mateo, ale miał trening do późnej godziny, a ja byłam daleko za miastem. Potem musiał jechać coś załatwić i wrócił o północy. Dzisiaj za to od rana znowu miał wycisk, a ja właśnie teraz wracam do miasta. Za niedługo powinnam być po malca.
-Spokojnie Antonela, zajęłam się nim. Myślę, że całkiem mu sie podobało. Po za tym to nie wasza wina, a ja całkiem lubię spędzać z nim czas.
-A ja z ciocią, mamo!- Krzyknął chłopczyk z drugiego końca pokoju, na co Antonela się zaśmiała.
-Dobrze, w takim razie za niedługo będę i nie pogardze dobrą kawą!- Pisnęła, a ja zaprosiłam ją chętnie do mojego domu gdy podjedzie po Mateo i się rozłączyłam.
Messi był moim przyjacielem odkąd pamiętam. Trzydziestolatek zawsze przy mnie był, tak samo jak jego żona. Uwielbiałam ich mała rodzinkę. Dużo osób mnie pytało, czy skoro znam Lionela to czy znam również graczy PSG, całą kadrę, ich trenera i samego Neymara Juniora czy Kyliana Mbappe. Prawda była dość zaskakująca, ponieważ nigdy nie miałam okazji ich poznać. Nie żelażało mi na tym, a po za tym było mi jakoś nie po drodze. Wystarczyło mi że mogłam słuchać opowiadań Messiego z tego co codziennie wyprawia drużyna.
~~~
Spojrzałam w lustro, dotykając mojego brzucha. Cóż, dużo osób powiedziałoby, że jest dość ładny i chciałoby taki mieć. Niestety, ja widziałam to inaczej. Gdy byłam w liceum, miałam spory kompleks. Praktycznie popadłam w zaburzenua odżywiania. Według mnie nie miałam jakiejś cudownej figury. Mimo to wiele osób w moim wieku mi jej zazdrościło. Podobno miałam piekne długie nogi, ładną talie. Ja tego w każdym razie nie widziałam.
Nagle mój telefon zawibrował, a ja byłam przekonana, że znowu napisał do mnie Navi z paniką, w co on ma się niby ubrać. Jakie było jednak moje zdziwienie, gdy na wyświetlaczu pojawiło się imię mojego brata?
CZYTASZ
Perfect Mess - Neymar JR
Teen Fiction~Nie wiem, czym tak bardzo zgrzeszyliśmy, nie mam pojęcia, czemu to wszystko się tak potoczyło, ale proszę kochanie, pamiętaj o mnie w piekle.~ Zdanie o nim można by było wyrobić sobie na podstawie jego gry na murawie. Gdy wychodził na środek, szcze...