Pierwszy krok.
Przepadłam.
Drugi krok, bardziej chwiejny.
Jakieś głosy?
Trzeci krok.
Przepadłam, przez siebie dla niego.
Czwarty krok... dotyk. Chyba na ramieniu.
Oczy. Te śliczne oczy.
Patrzą na mnie.
Na mnie?
Dlaczego na mnie? Ja dalej tu jestem? Może to nie ja?
Wołają mnie. Nie, woła, ktoś. Znam ten głos. Skąd go znam?
Znam go... to mój ulubiony głos. Dlaczego mnie woła?
Muszę otworzyć oczy. Muszę.
On mnie potrzebuję.
Chwila, gdzie on zniknął? Dlaczego już go nie słyszę?
Nie pamiętam, jak ten głos ma na imię... nie mogę go zawołać.
Dlaczego nie mogę?
Otwórz oczy!
Nie, to nie mój głos. Co się dzieje? Gdzie ja jestem?
Gray, musisz otworzyć oczy, proszę.
Kim jesteś?
-Gray, błagam.
Głos stał się bardziej wyraźny. Już nie słyszę go zza ściany. Jest... przede mną.
-To ja. Proszę, otwórz oczy. Spójrz na mnie.- Głos. Albo to tylko moja wyobraźnia? Nie, czuje dotyk.- Kurwa mać, dlaczego mi to robisz?
W jednej sekundzie poczułam wszystko. Odzyskałam czucie w ciele... ktoś mnie dotykał w ramię. Moja głowa bardzo pulsowała, ale dalej nie mogłam otworzyć oczu. Nic nie rozumiałam.
-Przepraszam. Przepraszam za wszystko, ale nie mogę znowu cię stracić. Nie dam rady.- Płakał. Czy... Neymar płakał? Dlaczego płakał? Chyba czułam jego mokre łzy, moczące mój zimny policzek.- Przysięgam, kurwa, że jak umrzesz, to cię zabiję. Znajdę cię, chociażbym miał kurwa przeszukać niebo i piekło, więc otwórz te jebane oczy!
Poczułam nagłą chęć uniesienia powiek, więc też tak zrobiłam. W pierwszym momencie jasność mnie oślepiła, więc lekko je przymrużyłam. Poczułam smród. Pomrugałam powiekami, a gdy obraz mi się wyostrzył... cóż. Powiedzieć, że widok przede mną mnie zdziwił, to tak, jakby właściwie nie powiedzieć nic. Przede mną klęczał Neymar ze zwieszoną głową, a z jego oczu płynęły małe kropelki łez.
-Ktoś umarł, że płaczesz?- Zapytałam mocno zachrypniętym głosem. Mimo, że gardło paliło mnie żywym ogniem, nie skrzywiłam się. Obserwowałam jak chłopak podnosi głowę, a następnie wyszczerza oczy. Obserwował dokładnie moją twarz, jakby chciał się upewnić, że żyje. W jednym momencie ulga w jego oczach zgasła, a zamiast tego pojawiła się... furia.
-Miler.- Zaczął, tak pustym głosem, że miałam ochotę jednocześnie uciekać i się zaśmiać.- Lepiej uciekaj.- Warknął, na co wyszczerzyłam swoje zęby. Kosztowało mnie to sporo wysiłku, ale widząc jego w takiej postaci przede mną, miałam ochotę tylko się uśmiechać. Stał przede mną bezbronny. Zdjął wszystkie swoje maski, które nosił, bo tak bardzo zniszczył go świat. Był taki piękny i taki... wolny. Wyglądał pięknie.
-Dlaczego? Dopiero zmartwychwstałam, a ty chcesz mnie znowu zabić? Daj mi się jeszcze nacieszyć życiem...- Mruknęłam, lekko unosząc się do siadu. Przymknęłam powieki gdy poczułam silny ból głowy.
CZYTASZ
Perfect Mess - Neymar JR
Teen Fiction~Nie wiem, czym tak bardzo zgrzeszyliśmy, nie mam pojęcia, czemu to wszystko się tak potoczyło, ale proszę kochanie, pamiętaj o mnie w piekle.~ Zdanie o nim można by było wyrobić sobie na podstawie jego gry na murawie. Gdy wychodził na środek, szcze...