-On tu jest.- Wypaliłam szybko, chwytając Pedriego za nadgarstek i ciągnąć go w stronę szatni.
-Co? Kto?- Zapytał zaskoczony, ale nie wyrwał swojej ręki z mojego uścisku. Nie odpowiedziałam mu. Dopiero, gdy znaleźliśmy się w szatni chłopaków, zatrzasnęłam za nami drzwi, opierając się o nie tyłem i łapiąc za głowę. Brunet nic nie mówiąc, stał na środku pomieszczenia czekając, aż zacznę mówić.
-Pedri, on tutaj jest.- Powiedziałam prawie szepcząc, unosząc wzrok na zdezorientowaną minę Hiszpana.
-Nie mam pojęcia o kogo ci...
-A to zapewne ten słynny Pedro, który tak bardzo zaprzyjaźnił się z Miler.- Usłyszeliśmy za nami, a ja chyba nigdy w życiu nie modliłam się tak bardzo jak w tym momencie, abym się przesłyszała. A było zostać w domu.
Powoli odwróciłam się w stronę, z której dobiegł głos, a widząc te tęczówki, poczułam jak tracę czucie w nogach. Jego ostry wyraz twarzy wpatrywał się w Gonzaleza tak, jakby mnie tam wcale nie było. Uśmiechał się, ale tylko ci którzy go dobrze znali dobrze wiedzieli, że nie jest to miły uśmiech.
Zerknęłam na Pedriego, który był zmieszany, ale po chwili zacisnął szczękę, również wpatrując się w bruneta.
Czy tylko ja czuje ostrą atmosferę?
-Neymar, zapewne.- Odpowiedział Hiszpan, a ja zmrużyłam brwi, bo chyba pierwszy raz usłyszałam tak szorstki ton chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę, ale nawet on nie spojrzał na mnie na chwilę. Jedynie wpatrywał się w Neymara, tak samo, jak Neymar wpatrywał się w niego. Jeździłam wzrokiem po mężczyznach, czując się dziwnie nie komfortowo.
-Czuje się tutaj nie potrzebna.- Podsumowałam, ale dalej żaden z nich nie zwrócił na mnie uwagi.
-Co, znudziła ci się gra z kolegami, czy wyjebali Cię w końcu?- Zapytał Gonzalez, a ja od razu wróciłam do niego wzrokiem. Pedri był osobą, która zawsze dla wszystkich była miła i nigdy nie przeklinała. I nigdy nie pokazywał złości, nie w ten sposób.
Po krótkiej chwili Neymar prychnął, co ani trochę nie zdziwiło Hiszpana.
Za to ja? Ja stałam tam jak kołek zastanawiając się co robię ze swoim życiem.
-A Ty już ją przeleciałeś czy jeszcze?
Wyszczerzyłam oczy i sama nie wiem czy dlatego, że tak ostre słowa padły z ust Brazylijczyka, czy przez to, że Pedri rzucił się w stronę Neymara z zaciśniętymi pięściami.
-Pedri!- Pisnęłam, przez co chłopak się zatrzymał. Spojrzał na mnie, a widząc moją przerażoną minę, jego oczy lekko się rozluźniły. Wrócił wzrokiem do blondyna, mierząc go od góry do dołu. Po chwili uśmiechnął się, ale to nie był uśmiech miłego, kochanego Pedriego. To był uśmiech pełen obrzydzenia, nienawiści...
Czy oni się już znali?
-Ja nie jestem męska prostytutką jak Ty, Neymar.- Powiedział, prawie wypluwając te słowa, po czym wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Zabrzmiało to jakby nawiązywał do jakiejś historii...
Stałam wpatrując się w drzwi, za którymi zniknął Hiszpan, analizując całą sytuację. Czy on jest normalny?!
-Czy ty jesteś normalny?!- Wrzasnęłam, wracając wzrokiem do brazylijczyka. Oczywiście, że nie zdziwiło mnie, że gapił się na mnie jak w obrazek z tym irytującym uśmieszkiem.
-Wyluzuj, Miler. On zaczął.- Wzruszył ramionami, po czym podszedł do torby sportowej całkiem mnie ignorując.
-To nie podstawówka Neymar, żeby mówić teraz kto zaczął a kto nie. Czy ty zawsze musisz zachowywać się jak dziecko? Jezu, jesteś dorosły, a zachowujesz się jak rozpuszczony bachor! Co ty sobie wyobrażasz?! Uciekłam od ciebie i tego miasta, a po dwóch pieprzonych latach ty wracasz żeby znowu rozjebać mi życie?!- Krzyczałam, wymachując rękami na każdą stronę. Nawet nie uważałam na słowa, mówiłam prosto z serca, ale gdy zauważyłam jak blondyn zastyga w miejscu, zrozumiałam, że niektóre kwestie mogłam zostawić dla siebie.
CZYTASZ
Perfect Mess - Neymar JR
Teen Fiction~Nie wiem, czym tak bardzo zgrzeszyliśmy, nie mam pojęcia, czemu to wszystko się tak potoczyło, ale proszę kochanie, pamiętaj o mnie w piekle.~ Zdanie o nim można by było wyrobić sobie na podstawie jego gry na murawie. Gdy wychodził na środek, szcze...