-Dobra, teraz kilka kółkek wzdłuż boiska, a potem pachołki.- Powiedziałam, przywracając kolejną karetkę w notesie trenera. Ostatnio często się zdarzało, że zastępowałam go na treningach z chłopakami. Odkąd Neymar dołączył do klubu trochę mniej mnie to cieszyło, ale zawsze Pedri robił wszystko, żebym się z nim nie kłóciła, a Gavi sprzedawał blondynowi cięte riposty, co nie koniecznie mi się podobało, ale jak sam powiedział - nawet sam prezydent nie ma prawa mnie dotknąć, gdy on jest obok. Nie podważałam jego zdania, w końcu nastolatkowi do rozumu nie dojdziesz.
Zerknęłam na chłopaków, którzy posłusznie zaczęli wykonywać moje polecenie, więc zadowolona oparłam się o duży słupek. Co prawda, moje metody nieco różniły się od metod trenera, bo on wolał na nich krzyczeć i bardzo dosadnie oznajmiać piłkarzom, że grają gorzej jak jego babcia, a ja wolałam ciężka pracę i technikę, bez krzyków. Mnie przynajmniej słuchali, a ja starałam się udawać, że wcale nie wiem, że to dlatego iż trener straszy ich wyrzuceniem z klubu, gdyby zamierzali być dla mnie nie mili.
Niestety, nie tyczyło się to jednego chłopaka, bo on i tak robił co chciał.
Po dziesięciu minutach, w których uzupełniałam głównie papiery, zauważyłam nad soba duży cień, na który zmrużyłam oczy unosząc je na osobę przede mną.
-Gonzalez?- Zapytałam, a gdy moje oczy zaczęły kierować się na jego klatkę piersiową, która widocznie odbijała się od koszulki przez pot, zagryzłam środek policzka od razu wracając wzrokiem do jego oczu. Właśnie, skup się na jego oczach.
-Hej, Pani kierownik. Jak tam papierkowa robota?- Zapytał, ale wyglądał jakby wcale nie o to mu chodziło.
-Cóż...- Wymamrotałam, wstając na równe nogi, bo dziwnie czułam się, gdy chłopak był o wiele wyżej niż ja. Odłożyłam plik kartek na miejsce w którym przed chwilą siedziałam, i wrociłam oczami do twarzy chłopaka.- Skończyłam. Coś się stało?
-Myślałaś może nad naszą randką?- Zapytał, ukazując swój głupi uśmieszek, na co ja wywróciłam oczami.
-Znowu zaczynasz? Miałeś biegać. Na randki to po lekcjach, kolego.
-Ohoho, Pani kierownik bawi się w nauczycielkę? I co, jeszcze ukarasz mnie jedynką?- Zapytał, wybuchając śmiechem.
-Nie, ale mogę przypadkowo powiedzieć trenerowi, że jeden niegrzeczny zawodnik jest bardzo upierdliwy.- Odpowiedziałam zwycięsko, unosząc lekko kącik ust. Pedri spojrzał na moment gdzieś za mną, zaraz po tym wracając do mnie oczami z wielkim uśmiechem na ustach.
-Co ty kombinu...- Sapnęłam, ale gdy poczułam jak jego ręce lądują na mojej talii, a sam przybliża się jeszcze bardziej, wstrzymałam powietrze, zerkając spanikowana na jego twarz, która świeciła od satysfakcji.
-Taka kara będzie odpowiednia?- Zapytał przyciszonym głosem, nie odrywając wzroku od moich oczu.
-Zależy dla kogo kara.- Odpowiedziałam, mrużąc brwi.
Kolejny się w Neymara bawi.
-A wy musicie się lizać nawet na środku boiska, gdy jest trening?- Usłyszeliśmy za sobą, przez co ja od razu odskoczyłam od bruneta, poprawiając po drodze włosy, które opadły mi na twarz.
Neymar.
-A co, zazdrosny?- Prychnął Pedri, na co ja zacisnęłam szczękę, patrząc się na niego morderczym wzrokiem. Spojrzałam na Neymara, którego mięśnie były całe spięte, a pogarda którą obdarzał Hiszpana świeciła mu w oczach.
-O nią?- Zaśmiał się, podchodząc nieco bliżej nas. Dopiero wtedy zauważyłam, że jego włosy znów są brązowe. Mimo to, on nie zwracał na mnie za dużej uwagi.- Wiesz co, Gonzalez?
CZYTASZ
Perfect Mess - Neymar JR
Teen Fiction~Nie wiem, czym tak bardzo zgrzeszyliśmy, nie mam pojęcia, czemu to wszystko się tak potoczyło, ale proszę kochanie, pamiętaj o mnie w piekle.~ Zdanie o nim można by było wyrobić sobie na podstawie jego gry na murawie. Gdy wychodził na środek, szcze...