26.

616 32 44
                                    

Czasem psułam wszystko jednym słowem. Dosłownie, nie wiem, czy istniała na tym świecie osoba, która umiała zepsuć coś tak szybko, jak ja. Najgorsze jest to, że zazwyczaj wychodzi to przypadkiem, nie robię tego celowo, a kończy się na tym, że czuje, że wszystko zepsułam. Nienawidzę tego uczucia, szczególnie gdy chodzi o bliskie osoby, gdy widzę, że ich zawiodłam, że są na mnie źli, mam ochotę skoczyć z okna.

W sumie, zachaczając o temat samobójstwa, zdecydowanie powinnam to zrobić w tym momencie.

-Navi, przysięgam! Nie chciałam mu tego powiedzieć, a patrząc na jego reakcje... zraniłam go?- Jęknęłam, rzucając się plackiem na dużym łóżku.

-Słońce, nie przejmujesz się tym za bardzo? To Neymar, on nie ma uczuć, wątpię, że zraniły go takie słowa. Może bardziej coś na wzór zaskoczenia.- Powiedział, wzdychając lekko. Usłyszałam ciche szelesty dobiegające z telefonu, więc zerknęłam na wyświetlacz aby sprawdzić, czy Włoch się nie rozłączył. Podniosłam się do siadu, podkulając kolana.

-Dlaczego to zrobił?- Wyszeptałam przybita, ale na tyle głośno, aby chłopak mógł mnie usłyszeć.

Wstałam z łóżka, podchodząc do lustra. Spojrzałam na swoje odbicie i poprawiłam lekko włosy, zastanawiając się po raz kolejny dzisiejszego ranka, czy może nie przebrać się w inny strój. Końcowo, za namową mojego przyjaciela, zostałam w zwykłych spodniach i mojej ulubionej bluzie.

-Byliście pijani, a ty nigdy z nim o tym nie pogadała tak szczerze. Skąd wiesz, że był to dla niego tylko seks, który mógł uprawiać z każdą pierwszą laską?

-Bo to Neymar!- Odpowiedziałam, wyrzucając ręce w powietrze, mimo, że blondyn nie mógł tego zobaczyć.- On zawsze uprawiał seks z pierwsza lepszą dziewczyną, Navi. W czym ja miałabym być wyjątkowa?- Dodałam nieco ciszej, przygryzając lekko policzek od wewnętrznej strony.

-Powinnaś przestać tyle myśleć. Za trzydzieści minut masz spotkanie z dawnym przyjacielem, o to się martw.- Wypalił, a ja mogłam przysiądz, że przewraca oczami. Ja też miałam często dość moich myśli.- Chce znać wszystkie szczegóły!- Dodał, gdy podeszłam do telefonu. Uśmiechnęłam się lekko, wiedząc, że mam w nim wsparcie. W tym momencie było mi ono bardzo potrzebne.

-Jasne, jak zawsze. Napiszę potem, kocham!- Powiedziałam i nie czekając na odpowiedź przyjaciela, rozłączyłam się od razu wsadzając telefon do kieszeni spodni. Wyprostowałam się, biorąc głęboki oddech, po czym ruszyłam w stronę wyjścia z mojego pokoju.

Zbiegłam szybko po schodach, czując nie przyjemny skurcz w brzuchu. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać i co może paść z ust Sergio po naszym spotkaniu po wielu latach, ale czułam, że nic dobrego.

-Wychodzę!- Krzyknęłam będąc przy drzwiach, aby moja mama mnie usłyszała. Gdy nikt mi nie odpowiedział, zmrużyłam brwi. Miałam już zamiar ruszać do salonu, aby kogoś poszukać, ale znikąd nagle przede mną pojawiła się moja babcia. Wzdrygnęłam się, łapiąc się za klatkę piersiową.- Wystraszyłaś mnie.

-Gdzie się panienka wybiera?- Zapytała, a ja dopiero po chwili zauważyłam, że w jej ręce tli się papieros.

-Na spotkanie z... kolegą.- Odpowiedziałam, unikając wzroku starszej kobiety. Co jak co, ale ona, mimo wieku, była strasznie spostrzegawcza. Potrafiła wykryć kłamstwo z daleka, choć wbrew pozorom, chyba nie kłamałam, prawda?

-Tak, a potem skończę z wnukami.- Burknęła, wywracając oczami.- U mnie też był tylko kolega, a potem skończyłam z dwoma dziećmi i mężem.

-Babciu, muszę iść.- Powiedziałam, zerkając na zegarek. Kocham tą kobietę, ale czasem specjalnie się ze mną drażniła. Odkąd pamiętam, nigdy nie lubiła żadnego z moich kolegów, ani chłopaków. Do dnia dzisiejszego nie wiem, czym jest to spowodowane. Adelé machnęła na mnie ręka, kierując się do kuchni. Pożegnałam się z nią, po czym biegiem wyszłam z domu.

Perfect Mess - Neymar JROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz