15.

1K 58 28
                                    

Wszystkie emocje, jakie do tej pory w sobie miałam, nagle ucichły. Poczułam się, jakbym przed chwilą przebiegła maraton i właśnie uświadomiła sobie, że to już koniec. Wpatrywałam się w wielki stadion, który od środka wydawał się jeszcze większy, niż na zewnątrz. Było to dla mnie niesamowite, to ile osób się tutaj znajdowało, mimo, że była jeszcze godzina do meczu. Wyłączyłam się na chwilę, ale gdy tylko mój mózg wrócił do żywych, wokół wszycsy rozmawiali, był chałas. Rozejrzałam się, przeskakują z nogi na nogę, bo poczułam, jak już trochę dretwieje. Widziałam wielu ochroniarzy i ludzi, o których pojęcia nie miałam. Rozponałam kilka twarzy zawodników, którzy się do mnie uśmiechali co chwilę. Mimo to, najbardziej czekałam na jedną osobę. Bardzo chciałam go zobaczyć, a szczególnie dlatego, że ostatnio prawie codziennie rozmawialiśmy i pisaliśmy, a dawno się nie widzieliśmy. Widziałam, że chłopak się starał. Często do mnie pisał, co ja uwielbiałam, bo świadomość, że mu na mnie zależy i to, że tego nie ukrywał, często kuła mnie w dole brzucha. Kochałam, gdy ludzie nie kryli się z tym, często pisali, rozmawiali i wykazywali chęć kontaktu. Brunet wiedział o mnie już całkiem dużo. Nawet dziwię się, że byłam w stanie mu tak zaufać od samego początku. Stanowił dla mnie jakiegoś rodzaju schronienie, bezpieczną strefę, osobę, której mogę się wygadać, gdy tylko chce.

Rozglądałam się co chwilę, skacząc wzrokiem po ludziach. Niektórzy w koszulkach klubu rozmawiali między sobą, inni byli ubrani na galowo, a jeszcze inni stali gdzieś z boku z słuchawką w uch, w garniturach i coś do niej mówili. Zaczęłam skubać skórki u rąk. Nawet nie wiem, kiedy dokładnie zaczęłam. Często miałam z tym problem, gdy się stresowałam albo po prostu z przyzwyczajenia zaczynałam to robić.

Nagle poczułam za sobą tors i ciemność przed oczami, gdy pewna osoba zasłoniła mi oczy rękami. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, gdy usłyszałam jego melodyjny głos.

-Zgadnij kto.- Zaśmiał się, a do moich nozdrzy dotarły jego perfumy i ciepło bijące od jego ciała.

-Hm, no nie wiem. Chyba Lady Gaga.- Wypaliłam, powstrzymując chęć parsknięcia, na co poczułam jak Kylian za mną wydaje odgłos oburzenia, odsuwając się delikatnie.

Odwróciłam się do niego, od razu wybuchając śmiechem, gdy tylko zobaczyłam jego minę, po czym rzuciłam mu się w ramiona, a on zamykając mnie w silnych ramionach obkręcił mnie wokół własnej osi.

- Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. Trener chciał z nami pogadać.- Ukazał rząd białych zębów, na co ja pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Zaczęliśmy się kierować w nieznanym mi kierunku, dlatego, gdy tylko skręciliśmy w jakieś boczne drzwi, zmarszczyłam brwi. Nie widziałam wcześniej tego wejścia. Gdy chłopak otworzył mi drzwi, przepuszczając mnie, podziękowałam mu cicho. Mój wzrok od razu przykuł ładny wygląd korytarza, a po chwili wielkie drzwi z napisem "Szatnia". Spojrzałam na bruneta, który wyszczerzył się, gdy tylko zobaczył moje przerażone spojrzenie. Fakt, niektórych członków zespołu zdążyłam poznać, ale nie wszystkich. Było to stresujące, nawet jak dla mnie. Od zawsze uważałam, że lepiej nie wcinać się w sprawy Messiego i jego kolegów, a jedynie siedzieć cicho z boku i trzymać kciuki za przyjaciela. 

Gdy drzwi otworzyły się, mój wzrok od razu spoczął na przebierających się mężczyznach. Pisnęłam cicho, po czym zakryłam sobie oczy dłonią. Usłyszałam, jak obok mnie Kylian prycha, a w szatni nastaje cisza. Zaczęłam wyklinać chłopaka i wszystkich, przez których znalazłam się w tej sytuacji. 

Stałam właśnie przed nagimi członkami PSG, w ich szatni, słysząc tylko stłumiony śmiech Mbappe. Nie powinno mnie tu być, więc czemu tu przyszłam? Czemu chłopak skazał mnie na takie zażenowanie? Miałam ochotę go udusić, tu i teraz, własnymi rękami. 

Perfect Mess - Neymar JROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz