19.

1K 53 52
                                    

Chyba każdy zgodzi się z tym, że życie kolorowe zawsze nie jest. Zawsze coś się musi psuć, każdy ma jakieś zmartwienia czy problemy. Dziś, nasze społeczeństwo dzieli się na dwie grupy. Pesymistów i optymistów. Pesymiści zazwyczaj są postrzegani jako smutni ludzie, którzy nie uważają świata za najlepsze miejsce, a ich egzystencja sama w sobie nie jest najlepszą stroną. Za to optymiści są zawsze uśmiechnięci, zawsze potrafią znaleźć jakieś pozytywy w danej sytuacji i potrafią grać w życie z uśmiechem.

Nigdy nie rozumiałam optymistów. Jak bardzo trzeba mieć nudne życie, żeby wszędzie widzieć same pozytywy? Miejsce na którym żyjemy jest bezwartościowe, prawda jest taka, że ludzie są potworami, którzy wykorzystują innych aby zadowolić się swoim żywotem, co tak w ścisłości i tak nigdy im nie wychodzi. Nie wiem, jakim cudem oni postrzegają wszystko z taką... energią do życia. Serio, podziwiam ich.

Ja sama nawet nie wiem do jakiej grupy się zaliczam. Przez większość życia wierzyłam, że kiedyś będzie lepiej, ale gdy po którejś próbie się nie udało, odpuściłam i po prostu straciłam wiarę. Może dlatego, że było to łatwiejsze, a może dlatego, że tak było lepiej.

Po wczorajszym wyznaniu Neymara miałam lekki mętlik w głowie, jeśli tak to w ogóle można nazwać. Jego słowa były... szczere. Tego byłam pewna. Nie rozumiałam jedynie, czemu właśnie jego to wszystko obchodzi. Byłam przekonana, że chłopak nie pali do mnie wielką sympatią, a wręcz przeciwnie. Tyle razy utrudniał mi życie, to się po prostu nie łączyło.

Nigdy nikt nie widział moich zachowań. Tak szczerze, wystarczyło spojrzeć na moje dłonie, oczy czy usta, mowę albo ruchy i już można było wywnioskować wszystko. Ale ludzie nie widzieli, albo udawali, bo nie chcieli widzieć.

Zaczęłam skubać skórki u palców, zerkając gdzieś w bok. Od rana byłam jakaś nie żywa i to nie była wina kaca po dzisiejszej nocy, bo jego praktycznie nie czułam. Po prostu moje myśli ciągle latały obok tych jego oczu, tego uśmiechu i ust, które kilkoma zdaniami zawróciły mi w głowie. To było tak głupie.

-Hejka ślicznotko.- Usłyszałam nad uchem, dlatego odwróciłam głowę w stronę głosu, a gdy moje oczy ujrzały Messiego, słabo się uśmiechnęłam. Ułożył swoje ręce na moich barkach, a zaraz potem poczułam jak jego podbródek ląduje na mojej głowię.- Co jest?

-Jak to co? Nic się nie dzieję przecież.- Skwitowałam szybko, przełykając ślinę. Poczułam jak chłopak lekko się miesza, po czym odchodzi ode mnie. Odsunął krzesło obok mnie, a po chwili usiadł na nim i przybliżył się marszcząc brwi.

-Chodzi o Neymara?- Zapytał, a ja momentalnie uniosłam na niego wzrok. Zmarszczyłam brwi, gapiąc się na nieodgadniony wyraz twarzy Argentyńczyka. Chłopak widząc moją minę lekko się zaśmiał, po czym głośno westchnął.- Słuchaj, mała. Junior jest... specyficzny. I trudny. Czasem jest cholernym egoistą, burakiem, często śmierdzi, jest głupi i...

-Tyle zdążyłam zauważyć.- Parsknęłam, na co brunet pokiwał głową.

-Po prostu, jest człowiekiem. Nie jest idealny i czasem wystarczy czas, aby do niego dotrzeć i go zrozumieć. Gdy się przed tobą otworzy może nawet zobaczysz w nim odrobinę człowieczeństwa. Dba o swoich przyjaciół, jest kochany i potrafi zabić, jeśli ktoś zrobi coś jego bliskim.

Słuchałam słów Leo z lekko zmarszczonymi brwiami. Fakt, Argentyńczyk zawsze doceniał dobro w ludziach, ale nie rozumiałam po co mi to mówił. Neymar mu coś powiedział? O co tu chodzi?

-Leo...- Zająkałam się, ale chłopak uniósł rękę w górę, aby dać mi znać, żebym mu nie przeszkadzała. Poprawiłam się lekko na krześle, po czym spojrzałam na moje śniadanie, które leżało nie tknięte na stole. Dzisiaj też nic nie zjem.

Perfect Mess - Neymar JROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz