Rozdział 4

1.2K 27 53
                                    

Wstałam o godzinie 7:55, czułam, że mój organizm potrzebuje jeszcze chwilę snu, ale niestety nie mogłam usunąć ponownie, więc podnosiłam się z łóżka i poszłam do ubikacji umyć zęby, uczesać włosy i zrobić pielęgnację skóry. Kiedy już ogarnęłam to podeszłam do mojej szafy, wybrałam krótki biały top na ramiączkach i do tego czarne szorty, które były do połowy moich ud. Zeszłam powoli po schodach na dół, aby zjeść śniadanie, w kuchni siedział mój tata i Gavi.

- Cześć córeczko - powiedział mój tata, uśmiechając się do mnie promiennie.

- Hej Maddi - rzekł Gavi, uśmiechnęłam się do ich dwójki i odpowiedziałam:

- Hejka, co jest dzisiaj na śniadanie? - zapytałam lekko ziewając.

- Gofry z bitą śmietaną i borówkami - odpowiedział tata. - A od kiedy ty tak wcześnie wstajesz? - zaśmiał się.

- HA HA, ale śmieszne - przekręciłam oczami.

Czy serio musiał to powiedzieć przy Gavim?! Teraz pewnie ma mnie za jakiegoś ogromnego Lenia. Masakra.

- Żartowałem, już się tak nie oburzaj - zaśmiał się pod nosem i postawił mi na wyspie kuchennej śniadanie obok bruneta.

- Dziękuję tato.

- No więc dzisiaj zaczynają się wakacje, macie jakieś plany na dzisiaj? - zapytał się z ciekawością mój ojciec.

- Ja idę na plażę z chłopakami - odpowiedział chłopak.

- Ja na dzisiaj jeszcze nie mam żadnych planów - odrzekłam i zaczęłam wsadzać do buzi mały kawałek gofra.

- A może zabierzesz, ze sobą Maddison? - spytał się  mój tata Gaviego. Zjednej strony mnie to ucieszyło, bo zapewne nudziło by mi się w domu, ale nie chciałam iść z nim na plażę, jeśli nie chciał ze mną iść.

- Jeśli tylko chce to czemu nie - gdy odpowiadał widziałam po jego twarzy, że nie był zadowolony z tej propozycji, znają życie zapytał się mnie tylko dlatego, bo nie odmówił by tego przy swoim trenerze. Szczerze zabolało mnie to.

- Wiesz co, ja chyba zostanę w domu, nie chce mi się narazie nigdzie wychodzić, najwyżej wieczorem pójdę na jakiś spacer po Barcelonie - zobaczyłam jak chłopakowi ulżyło, gdy wypowiedziałam te słowa. Okej czyli nie chciał ani trochę mojej obecności na plaży.

- Jeśli tak chcesz, to rozumiem, ale obiecaj mi, że będziesz częściej wychodzić z kimś z domu, bo podobno we Francji byłaś aspołeczna... - rzekł mój zmartwiony tata.

- Spokojnie tato, tutaj zaczynam nowe życie, tam byłam nękana a tutaj ludzie wydają się bardzo mili i uprzejmi a nie tak jak tam - powiedziałam.

- Ważne, żebyś była szczęśliwa - czułam od taty ogromną troskę, w jego towarzystwie wyczuwałam bezpieczeństwo. Popatrzyłam się na Gaviego i ujrzałam na jego twarzy przejęcie wypowiedzianymi przez tatę słowami. Czyżby się o mnie martwił? Ale odrazu wybiłam sobie te słowa z głowy, pewnie sobie coś ubzdurałam.

W między czasie z góry zeszło moje rodzeństwo, przywitało się z nami wszystkimi i dosiadło się do posiłku. Chwilę porozmawialiśmy wszyscy razem i poszłam do pokoju poczytać książkę po czym poprzeglądałam media społecznościowe.

Tak już minęło 9 godzin, była godzina 17:00, zgłodniałam trochę, więc zeszłam na dół zjeść coś lekkiego. Nikogo nie słyszałam ani nie widziałam w domu, okazało się, że jestem sama w domu. Najwidoczniej Gavi już poszedł na plażę.

  Nagle zadzownił do mnie mój kuzyn Thomas, który mieszka również w Barcelonie.

- Cześć Madduś - powiedział mój kuzyn.

Will I love you? | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz