Przez moment panowała nieznośna cisza. Profesor Jungkook wpatrywał się czujnie w swoich uczniów, a z jego twarzy bił pewien rodzaj triumfu. Niebo zasnuły ciemne chmury. Lekki podmuch wiatru poruszył rosnącymi obok krzewami, ale zaraz ulotnił się niepostrzeżenie. W oddali zamajaczyły światła latarni — ich nikły blask rozświetlił skrawek ogrodu i wyostrzył niewyraźne sylwetki chłopaków.
— Właśnie pocieszałem kolegę — przerwał milczenie Hoseok i drgnął nieznacznie.
— Pocieszał Pan kolegę... — powtórzył donośnym głosem Jeon. — Pierwszy raz widzę, by studenci „pocieszali się", wykonując przy tym tak jednoznaczne gesty — dodał oschle i obrzucił rudzielca znaczącym spojrzeniem.
— Nie rozumiem — odparł młodszy, a w jego postawie pojawiła się groźna stanowczość.
Jimin przerzucał wzrok z jednego na drugiego i nawet nie próbował wcinać się w dyskusję. Na razie.
— Panie Jung, zawsze brakowało Panu bystrości umysłu, a ta sytuacja tylko to potwierdza — rzekł nauczyciel ze złośliwym uśmiechem, po czym zbliżył się niespiesznie. — Na Pana miejscu nie obnosiłbym się tak otwarcie ze swoimi sympatiami.
Rudowłosy skrzywił się mimowolnie i nerwowo splótł dłonie.
— Z całym szacunkiem, ale nie widzę w swoim zachowaniu nic niestosowanego.
— To tylko dowodzi, jak mało w Panu przenikliwości — oświadczył wykładowca ze źle skrywaną satysfakcją.
Światło powoli zbladło, a ciemność wokół nich jeszcze bardziej zgęstniała. Park zadrżał z zimna i niespokojnie poruszył się na schodach. Nie musiał nawet spoglądać na Hobiego, by wiedzieć, jak bardzo był zmieszany.
— Na czym w takim razie polegał mój błąd? — zapytał student po chwili wahania, mimo że nie do końca chciał znać odpowiedź.
— Oświecę Pana. To uczelnia o męskim profilu. Męskim. Nie ma tutaj miejsca na romanse, a tym bardziej na tego rodzaju zboczenia — oznajmił Jeon, a jego usta wykrzywił brzydki grymas.
— Zboczenia? — zdziwił się Hoseok. — Proszę wybaczyć, ale chyba się Pan trochę zagalopował — rzucił bez zastanowienia i posłał rozmówcy nieuprzejme spojrzenie.
— Panie Jung, takie zachowania nie przystoją mężczyźnie. W ten sposób tylko podważa Pan swoją moralność.
Park prychnął pod nosem, a następnie wstał i wtrącił niespodziewanie:
— Przepraszamy. To się więcej nie powtórzy — mówiąc to, popatrzył w oczy swojemu wykładowcy i nawiązał z nim krótki, ale intensywny kontakt wzrokowy.
— Jimin, co ty... — zaczął skonsternowany rudzielec, lecz blondyn nie dał sobie przerwać.
— Hoseok, daj spokój. Pan Profesor ma rację — odrzekł jasnowłosy, posławszy mu wymowny uśmiech.
Jungkook przyjrzał się badawczo jednemu i drugiemu, jednak nie odpuścił. Zrobił krok naprzód, wsparł się o drewniany słup, który podtrzymywał zadaszenie, a potem rzucił bez przekonania:
— Panie Park, chyba nie sądzi Pan, że uwierzę w tę nagłą przemianę.
— A ja wcale nie zamierzam Pana w tym przekonaniu utwierdzać — wypalił młodszy z udawanym spokojem, po czym skrzyżował ręce na piersi.
Nauczyciel oderwał się z miejsca i podszedł do pierwszoklasisty. Zmierzył go kpiącym spojrzeniem, ale zachował milczenie. Jimin pozostał niewzruszony. Jego twarz przybrała woalkę obojętności, lecz postawa jasno wskazywała, że gdyby mógł, bez wahania wystrzeliłby z pistoletu.
CZYTASZ
Ivre de musique | Yoonmin
FanficBo uczucia i konflikty rodzą się tam, gdzie w grę wchodzi muzyka. Jimin nie gardzi efektem. Lubi mocne wejścia, dramatyczne gesty i dwuznaczności. Gdy dołącza do Ecole De Musique de Paris, najlepszej uczelni muzycznej w Paryżu, budzi poruszenie, zg...