23. La pomme

403 82 121
                                    

— Jak zasypiasz co noc? — wyszeptał pytająco Min.

Jimin lekko odchylił twarz i osunął się łagodnie na ramiona pianisty. Obce ręce błądziły po jego ciele, niby od niechcenia zahaczając o uda, pośladki i płaski brzuch. Jeszcze nigdy nie był tak podniecony. Z rozkoszy przymknął powieki, a następnie przywarł plecami do klatki piersiowej bruneta. Szumiało mu w głowie. Czuł gorąc i jakiś nieokreślony lęk. Wokół unosił się słodki, ciężki zapach, który przypominał woń dojrzewających jabłek. Jasnowłosy jęknął i odrobinę rozchylił usta. Miał wrażenie, jakby porwał go nurt brudnej, niespokojnej rzeki.

A kieruje tobą ciekawość czy... inna potrzeba? — zapytał, z trudem łapiąc oddech.

Yoongi nie odpowiedział. Przeniósł dłoń na kark chłopaka i przesunął palcami po miękkiej, gładkiej skórze. Z tej perspektywy widział wszystkie niedoskonałości — piegi, pieprzyki i lekkie zaczerwienia. Nie zastanawiając się, zbliżył swoje wargi do szyi młodszego i zassał się na niej z taką siłą, że aż pojawiły się siniaki. Złote loczki łaskotały go po czole, zostawiając po sobie przyjemny, truskawkowy zapach. Było w tym coś kojącego i okropnego jednocześnie.

— Obrzydzam cię? — zaczął znienacka Park, poddając się z rozkoszą chaotycznym pocałunkom.

— Tak.

Min nie kłamał. Naprawdę czuł do niego instynktowną nienawiść — bezpodstawną, ale jednak nienawiść. Mimo to i tak potajemnie fantazjował o nim — zupełnie bez udziału swojej woli. Teraz też odnosił wrażenie, jakby trzymał w rękach zgniły kąsek, który co gorsza próbował ze smakiem. Nie mógł tego zrozumieć. Wiedział tylko jedno: pragnął zrobić z jasnowłosym wszystko, co podsuwała mu chora wyobraźnia.

— Skrzywdziłbyś mnie? — kontynuował niższy.

— Tak.

Nie kłamał. To drobne ciałko aż prosiło się o baty. Yoon próbował wyrzucić z głowy tego typu obrazy, lecz spaczony umysł i tak roztaczał przed nim podobne wizje. Pulchne usta nastolatka działały jak narkotyk — wprowadzały go w dziwny stan, gdzie podniecenie mieszało się z rozdrażnieniem, złością i chęcią zadawania bólu.

— Pociągam cię? — ciągnął niezrażony blondynek, pojękując cichutko od czasu do czasu.

— Nie — odparł pianista stanowczo, by nie powiedzieć brutalnie.

Kłamał. Nigdy nie przyznałby tego na głos, ale Jimin podobał mu się tak bardzo, że musiał mocno powściągać własne reakcje, by nie zdradzić się bodaj gestem czy słowem. Próbował walczyć z tą słabością, jednak bezskutecznie. Na widok chłopaka coś się w nim burzyło i szukało ujścia w gniewie. Taki rodzaj obrony miał pewne plusy, bo stawiał go w pozycji atakującego — dzięki temu mógł z łatwością uwiarygodnić swoją przewagę.

— Chcesz mnie dotykać? — nie dawał spokoju Park, a kiedy poczuł na brzuchu kościste palce muzyka, odniósł wrażenie, jakby coś oślizgłego sunęło mu po ciele. Uwielbiał ten dotyk. Był niezgrabny, gwałtowny i chaotyczny — dokładnie tak jak lubił.

Po chwili jęknął i odwrócił się przodem do bruneta. Przez sekundę wędrował wzrokiem po jego obliczu, aż w końcu uniósł rękę i zaczął muskać nią po gładkim, przeraźliwie bladym policzku. Odkąd poznał Mina, nie umiał wyrzucić go ze swojej głowy. Nie był zakochany, a raczej zafascynowany. Szkoda tylko, że ta fascynacja przybierała niekiedy chorobliwą postać.

— Zrób mi krzywdę — odezwał się nieoczekiwanie.

— Co przez to rozumiesz? — zapytał Yoon.

— To zależy od twojej wyobraźni.

Yoongi spojrzał na swojego rozmówcę i odkrył w nim coś niepokojącego. Usta blondynka milczały, ale cała jego postawa krzyczała, że chce więcej, bardziej, intensywniej. A starszy nie miał w sobie na tyle autodyscypliny, żeby walczyć z pokusą.

Ivre de musique | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz