13. Noir

488 84 56
                                    

Yoongi stał pod salą, trzymając ręce w kieszeniach swoich gładkich, eleganckich spodni. Zaraz potem oderwał się od ściany i w zniecierpliwieniu spojrzał na stojący w hallu zegar. Kiedy zdał sobie sprawę, że zajęcia przedłużyły się nieznacznie, jego twarz wykrzywił surowy grymas. Zacisnął wargę, na powrót przybierając zamyśloną pozę. Wyglądał... drogo. Nieskazitelnie biała koszula opinała się na torsie i świetnie kontrastowała z ciemnym, idealnie skrojonym mundurkiem. Chłopak miał wątłą posturę, ale przez to, że chodził dumny i wyprostowany, sprawiał wrażenie postawniejszego niż był w rzeczywistości. Jego nieprzyjazny wzrok napawał lękiem, a wiecznie zaciśnięte usta wyrażały cichą pogardę dla otoczenia.

Znużony zmrużył oczy i raz jeszcze zerknął na znajdującą się w rogu, pięknie rzeźbioną „kukułkę". Właśnie wtedy drzwi do sali otwarły się z hukiem, a ze środka wylał się tłum podnieconych studentów. 

Nie czekał dłużej. Gdy już namierzył odpowiednią osobę, od razu ruszył z miejsca.

— Widzisz tego niskiego blondyna przy wejściu do stołówki? — zaczął bez zbędnych wstępów.

Seokjin odwrócił się gwałtownie i zmarszczył brwi w wyrazie niemego zdziwienia.

— Wiesz... za informacje się płaci — odparł starym zwyczajem, po czym zaniósł się śmiechem. Kiedy jednak ujrzał przed sobą pomarańczowy banknot, momentalnie zamilkł.

— Chcę wiedzieć o nim wszystko: co robi po zajęciach, z kim się spotyka, które gabinety odwiedza i ile w nich przesiaduje — kontynuował Yoon z niewzruszoną powagą, trzymając w ręku pokaźną sumę gotówki.

Student łapczywie przyjął pieniądze, ale nie umiał poskromić ciekawości.

— Tylko... — ciągnął zmieszany.

— Nie płacę ci za zadawanie pytań — przerwał mu ostro pianista, nerwowo spoglądając na zegarek. — Za tydzień chcę dostać szczegółowe sprawozdanie. Resztę kasy otrzymasz po wszystkim — oświadczył stanowczo. — Sam cię znajdę — rzucił na odchodnym i odszedł bez pożegnania.

Jin wpatrywał się w chłopaka z szeroko otwartymi oczami i dopiero, jak jego postać zniknęła w gęstwinie korytarzy, odważył się wypuścić powietrze.

••.•'¯'•.••

Namjoon siedział na łóżku z opasłą książką na kolanach. To jeden z tych leniwych, sobotnich wieczorów, które miał w zwyczaju przeznaczać na drobne przyjemności. Za oknem panowała iście świąteczna aura. Mróz wciąż nie puszczał, a drobne płatki śniegu wirowały na wietrze, od razu ginąc pod białą kołderką. Głośno westchnął i otulił się szczelniej puchatym kocem. Był całkowicie zatopiony w lekturze. Obok, na biurku, paliła się lampka, sprawiając, że pokój tonął w ciepłym, nastrojowym świetle. Chłopak zakaszlał i w przelocie spojrzał na zegar. Widząc, że ma jeszcze dwie godziny spokoju, z ulgą powrócił do czytania. Długo nie nacieszył się jednak samotnością — już po chwili w pomieszczeniu rozległo się głośne pukanie do drzwi. Podniósł się z wysiłkiem i niechętnie nacisnął na klamkę. Yoon stał oparty o futrynę, patrząc na niego spod półprzymkniętych powiek. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, pianista rozsunął poły swojej marynarki, tak by można było dostrzec ukrytą pod spodem butelkę brandy. Nam zlustrował go ponurym wzrokiem, ale ostatecznie cofnął się do środka, robiąc mu przejście.

Wolnym krokiem podszedł do biurka, wyjął dwa głębokie kubki i przesunął je w kierunku Yoongiego. Min wlał do nich jasny, złotobrązowy napitek, zupełnie nie zwracając uwagi na zasady savoir-vivre'u. Musiał przystać na skromne, uniwersyteckie warunki, które równały się z piciem piekielnie drogiej wódki w nieporęcznych, mocno podniszczonych kuflach.

Ivre de musique | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz