Jimin oddychał ciężko, a różowe plamy na jego skórze zdradzały, że był autentycznie przerażony. W tej chwili nie wiedział już, co budziło w nim większy niepokój: rozwścieczony współlokator czy obecność wykładowcy, który najpewniej dostrzegł w tej sytuacji kolejny pretekst do zaznaczenia swojej uprzywilejowanej pozycji. Nauczyciel posłał mu tylko jedno przelotne spojrzenie, ale to wystarczyło, by ten zrozumiał, w jak kiepskim położeniu się znalazł. Zdawał sobie sprawę, że powinien czym prędzej wstać i doprowadzić się do ładu, jednak teraz nie był zdolny do takiego wysiłku. Strach całkowicie go sparaliżował.
Namjoon stał z opuszczoną głową, z trudem łapiąc powietrze. Widok przyjaciela na kolanach Mina wywołał w nim taki gniew, że nieczuły na wszelkie znaki ostrzegawcze, po prostu rzucił się na pianistę. Dopiero później pojął, co tak naprawdę zrobił. Zawsze brzydził się przemocą — nie miał w zwyczaju wdawać się w rękoczyny, a tym bardziej atakować znienacka. Gdy cała złość uleciała z niego jak za dotknięciem różdżki, ogarnął go wstyd. Bezradnie opuścił dłonie, wpatrując się w podłogę z totalną pustką w oczach.
Yoongi podniósł się z łóżka, a kiedy poczuł na ustach coś ciepłego, przysunął rękę do pokiereszowanej twarzy. Krwawił. Nie chcąc pobrudzić ubrania, wyjął z marynarki chusteczkę i ze spokojem przyłożył ją do nosa. Mimo że przed momentem dość mocno oberwał, wcale nie wydawał się poruszony. Jak gdyby nigdy nic wytarł stróżkę krwi, a następnie przeniósł uwagę na wściekłego Jeongguka.
— Nie będę próbował zgadywać — zaczął gniewnym tonem Jeon. — Zapytam wprost: co to ma znaczyć?
Nam zacisnął wargę, lecz nie wydał z siebie ani słowa. Jimin i Yoon także milczeli jak zaklęci — ten pierwszy z przejęcia, a drugi, by zyskać trochę więcej czasu na obmyślenie strategii.
— Jeżeli któryś zaraz się nie odezwie, wylądujecie wszyscy na dywaniku u dyrektora.
Namjoon westchnął ciężko, ale już po chwili zabrał głos:
— Naskoczyłem na kumpla. To wszystko — wyjaśnił pobieżnie.
— Naskoczył pan na kumpla... — powtórzył ironicznie wykładowca, zbliżając się do biurka. — A ten alkohol skąd? — maglował dalej, biorąc butelkę do rąk. — Z tego, co mi wiadomo, elfy nie przychodzą do tak dużych chłopców, dlatego ponawiam pytanie: co tutaj zaszło?! — zagrzmiał, mocno akcentując każde słowo.
— Min wpadł do mnie z procentami, pokłóciliśmy się i puściły mi nerwy — odparł ponownie Kim.
— A puściły panu nerwy, bo?
— Męskie porachunki.
— Yhymn... — wykrztusił znacząco Jeongguk. — A czy te męskie porachunki nie zaczynają się przypadkiem na literę „J"?
— Jimin nie miał z tym nic wspólnego.
— Rozumiem, że pan Park nie umie mówić za siebie? — kontynuował zaczepnie nauczyciel, kierując swoją uwagę na skulonego w rogu chłopaka.
Blondynek przełknął zbierającą się w ustach ślinę i z przestrachem spojrzał na Namjoona. Ten widząc autentyczny lęk na jego twarzy, od razu przystąpił do wyjaśnień.
— Jimin wszedł dosłownie przed panem. Nie wiedział, co tutaj zaszło.
— Yhymn... — przytaknął Jeon, a potem nagle zbliżył się do Parka, chwycił jego ramię i nim ktokolwiek zdążył zareagować, pociągnął go ku sobie. — Skąd te siniaki? — zapytał, trzymając drżącego ucznia w żelaznym uścisku.
— Poszedłem spać w biżuterii — wymamrotał najmłodszy, zwieszając głowę.
— Panie Park, chyba nie sądzi pan, że uwierzę w tę bajeczkę? Pytam raz jeszcze, kto panu to zrobił?! — wrzasnął Jeongguk, wskazując palcem na jego posiniaczoną rękę.
![](https://img.wattpad.com/cover/328927216-288-k963121.jpg)
CZYTASZ
Ivre de musique | Yoonmin
FanfictionBo uczucia i konflikty rodzą się tam, gdzie w grę wchodzi muzyka. Jimin nie gardzi efektem. Lubi mocne wejścia, dramatyczne gesty i dwuznaczności. Gdy dołącza do Ecole De Musique de Paris, najlepszej uczelni muzycznej w Paryżu, budzi poruszenie, zg...