6. Ma boleć

135 9 0
                                    

Kylie's POV

- Że co, kurwa? - nie dowierzałam.

- Jesteś nawet ładna, a ja umiem ten przedmiot. - powtórzył. - Wystarczy, że dasz się przelecieć. - rzucił i potarł moje ramię, a ja miałem ochotę na niego zwymiotować i uciec. Uderzyłam go w dłoń, którą mnie dotykał i odsunęłam się o krok do tyłu.

Serio? Korki za seks? 

Obrzydliwe.

- Nie dotykaj mnie. - rozkazałam z odrazą.

- Nie udawaj. To tylko seks, a możesz dzięki temu zaliczyć semestr. - uśmiechnął się cwaniacko.

- Jesteś chory, jeśli myślisz, że mogłabym się na to zgodzić. - wycedziłam te słowa z obrzydzeniem. - Nie ma kurwa opcji. - wycedziłam, a nerwy mi już buzowały.

- Przemyśl to jeszcze. - powiedział na odchodne i z uśmiechem odszedł w przeciwna stronę. Ja za to poczułam jak cała zawartość żołądka podchodzi mi do gardła.

Stałam zszokowana patrząc w jeden punkt przed sobą. Po chwili otrząsnęłam się i ruszyłam korytarzem do szatni sportowej. Próbowałam wymazać z pamięci tę popieprzoną propozycję. Przebrałam się szybko w dresy i wiedziałam, że byłam już spóźniona. 

- O Jesteś. Ten gbur kazał mi cię pospieszyć. - poinformowała mnie Sophie, wchodząc do szatni.

- Tak, już idę. Rozmawiałam z profesorem. - wyjaśniłam, zakładając buty.

- W porządku? - spytała.

- Jest git. - skłamałam.

- Li, na pewno? Mam wrażenie, jakby coś cie trapiło. - drążyła, a ja uparcie starałam się nie patrzeć w jej oczy, bo bałam, że w moich może coś dostrzec.

- Serio, jest dobrze. - wymusiłam uśmiech, idąc obok niej korytarzem.

Weszłyśmy na salę, gdzie już wszyscy czekali, a trener znowu za coś ochrzaniał Willa i Matta. Stanęłam przy grupie dziewczyn, czekając, aż trener zacznie prowadzić lekcję. Na szczęście Max nie miał ćwiczeń w tym samym czasie co i ja, za co byłam wdzięczna komukolwiek kto układał plan zajęć, bo nie musiałam go oglądać.

- Dobra, skoro mamy już pełny skład to możemy zaczynać. Brown spóźnienie. - zwrócił się do mnie, a mną ta informacja tak wstrząneła, że nawet jeden mięsień mi na twarzy nie drgnął.

Wzruszyłam ramionami, a mężczyzna kontynuował. - Pierwsza informacja. Chłopaki jedziemy na te zawody z kosza, o których mówiłem. Turnus zaczyna się za dwa tygodnie i pierwszy mecz gracie tutaj z Bullsami. Dalej będą jeszcze trzydniowe wyjazdy, na dwa kolejne mecze. Wszystko rozumiecie? Tak? To zajebiście. - odpowiedział sam sobie. - Druga informacja. Będą potrzebne cheerleaderki. - oznajmij trener, a chłopaki jak to chłopaki zrobili jedno wielkie "uuuuu", a któryś z nich z tyłu nawet zagwizdał. Odwróciłam się i odszukałam wzrokiem Zacka, który głupio się szczerzył. Uniosłam brwi i mi drgnęły kąciki ust. - Boże za jakie grzechy ja się z wami męczę. - jęknął trener i przetarł twarz dłońmi. - Za parę dni będę organizował grupę. Macie dwa dni żeby się namyśleć, dodam że podwyższę wam oceny. - dorzucił, a ja poczułam stukanie w bark.

Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Zoe i Susan gapiące się na mnie, jak na złoto. - Nie ma chuja, nie idę na to. - zorientowałam się, co knują i zaprzeczyłam od razu.

- Oj weź, będzie fajnie. - namawiała Zoe.

- Chyba ci mózg od tego blondu wyparował. - dogryzłam jej, a ta otworzyłam usta.

- Nie bądź taka, będą chłopaki. - dodała Susan, poruszając zabawnie brwiami. To był najgorszy argument jaki mogła wybrać.

- I co z tego? - zmarszczyłam brwi. - Tobie tylko jedno w głowie. - przewróciłam oczami.

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz