25.Pierwszy

162 7 7
                                    

Kylie's POV

W trakcie deseru sama nabrałam ochoty, żeby zlizać każdą drobinkę lukru czy innej masy pozostałej w kącikach ust Zacka. Naprawdę musiałam wykazać ogrom samokontroli żeby tego nie zrobić tu, przy wszystkich, przy stole. Dodatkowo nie pomagał fakt, że chłopak praktycznie siłą zamienił się z moim bratem miejscami i pod stołem muskał moje kolano, odziane w nic. Skóra paliła mnie w miejscu, gdzie jego palce głaskały tę część ciała.

Wujek Geogre właśnie pytał mnie o coś, ale nie potrafiłam sie kompletnie na tym skupić i na każde pytanie odpowiadałam zdawkowo, przytakując, bądź kręcąc głową. 

Czułam jakbym płonęła żywym ogniem, tak mi było gorąco. Na szczęście mogłam to zwalić na ciepło ognia z kominku, w którym drewno wydawało charakterystyczne dźwięki co jakiś czas. Na prawdę starałam się nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak, ale zielonooki obok uporczywie starał się abym się złamała. Kiedy pani Villin postanowiła zapytać czy mam chłopaka, Zack przesunął dłoń na wewnętrzną część mojego uda, pulsacyjnie zaciskając palce. Wstrzymałam na moment oddech i całą silną wolą jaką w sobie miałam udało mi się zmusić mózg do współpracy, który wysłał impuls do dolnej części ciała, abym zacisnęła nogi.

Kiedy tylko to zrobiłam, szatyn stanowczym ruchem rozchylił mi uda, a ja poczułam jak spiął mięśnie. Przełknęłam z trudem ślinę, czując jak robi mi się duszno. Żar palił mnie w poliki, a oddech stał się głębszy. Musiałam poważnie skupić myśli, aby skleić chociaż jedno normalne zdanie.

- Em.. Nie. Nie wiem.. to trochę skomplikowane. - dukałam, a zielonooki schodził dłonią coraz to wyżej. Z emocji podwinęłam palce u stóp, zwieńczenia układu nerwowego połaskotały mnie na całym ciele. W żołądku miałam istny huragan tych cholernych pasożytów.

- Znamy go? - dociekała, a ja czułam się tak otępiała, jakbym wybudziła się z kilkunastoletniej śpiączki. 

Z moich ust uciekło drżące westchnienie, kiedy chłopak obok postanowił posunąć się o krok dalej i praktycznie dotarł do zbiegu ud, najwrażliwszego miejsca kobiety. W skutek nagłego przypływu szarych komórek, zacisnęłam swoje drobne palce na jego nadgarstku, przez co, jego ręka zatrzymała się milimetry od mojej kobiecości. Wbiłam mu paznokcie w skórę, z trudem odpowiadając:

- Tak. 

- Zdradź, kto.. - urwała kobieta.

- Kochanie, daj jej spokój. - wtrącił ojciec Zacka, za co w duchu byłam mu niezmiernie wdzięczna. 

- Chciałam tylko spytać.. - znów nie pozwolił jej skończyć.

- Młodzi mają swoje życie i niech z niego korzystają. - stwierdził pan Villin.

- À propos młodych.. - kobieta nie dała za wygraną. - Zack, tak rzadko jesteś ostatnio w domu, chodzisz z głową w chmurach. Ty też chyba kogoś masz, prawda? - zapytała odrobinę zbyt ciekawsko. Nie dała mu nawet czasu na odpowiedź i z powrotem zabrała głos, a ja z jakiegoś powodu poczułam, że powiedziała do celowo. - Taka miła wysoka blondynka, pamiętasz? - ciągnęła, niezmiennie się w niego wpatrując.

Wysoka blondynka?

Chłopak na to pytanie wbił palce mocniej w moją skórę i chyba zrobił to nieświadomie. Kiedy spojrzałam na niego z zawodem, zacisnął mocniej szczękę, a mięsień na jego twarzy zadrżał.

- Pamiętam i.. - zaczął, ale mnie coś nieprzyjemnie ścisnęło w sercu.

Podniosłam się, wcześniej pewnie strącając dłoń chłopaka z mojej nogi. Ból przeszedł mnie po całym ciele, kończąc na opuszkach palców, ale nawet się nie skrzywiłam, wręcz przeciwnie. Przykleiłam do twarzy wyćwiczony uśmiech, który nie sięgał moich oczu. Zamierzałam wrócić do pokoju, zedrzeć z siebie tą cholerną sukienkę, która nagle zaczęła zbyt mocno opinać moje ciało i ukryć się przed światem.

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz