19. Coś nielegalnego

144 7 0
                                    

Kylie's POV

Na szczęście droga powrotna do Jefferson minęła mi stosunkowo szybko i bez większych problemów. Oprócz tego, że Blake i Drake rzygali przez jedną trzecią drogi, bo ochlali się piwa, było fajnie. 

Tym razem miałam więcej energii niż poprzednio, bo byłam niesamowicie wyspana, ale i tak nauczona wcześniejszymi doświadczeniami, zdrzemnęłam się parę razy. Zack nie byłby sobą gdyby nie dopilnował wcześniej, abym zjadła porządne śniadanie, które sam mi zrobił i zażyła leki na moją chorobę. Zoe była aż nad wyraz szczęśliwa, przez co wywnioskowałam, że noc musiała być upojna. O moich nocnych przeżyciach postanowiłam nikomu nie opowiadać. Miało to zostać między mną, a moich najlepszym przyjacielem. 

Przeglądałam zdjęcia, jakie udało nam się zrobić. Śmiałam się nie raz z zielonookiego, ponieważ na niektórych fotkach wychodził jak naburmuszone dziecko, a na innych jakby popuścił w gatki. Moich głupich min też nie brakowało. Naszych wspólnych, uroczych zdjęć również było nie lada. Z radością odkryłam, że tapeta, którą ustawił Zack przed jednym z meczy koszykówki, dalej tam jest, co naprawdę mnie rozczuliło. Myślałam, że zmieni ją od razu następnego dnia. Ale nie. On ją sobie zostawił. Tym razem sama zaproponowałam żebyśmy usiedli razem, na co z chęcią się zgodził. Oczywiście najpierw musiała odezwać się ta larwa Seven i o to zapytać, ale na nic jej starania. 

Kiedy ona zrozumie, że nie zdobędzie Zacka? Teraz jestem tego pewna, chociaż za każdym razem kiedy przypadkowo przypomnę sobie sytuację z klubu, robi mi się nieco przykro, to wiem, że szatyn ma ją w głębokim poważaniu. Szczególnie po tym, jak wrzuciła mnie do wody. 

Jak się okazało, wujek z ciocią podczas naszej nieobecności przywieźli więcej rzeczy mojego brata. Chyba miał zostać na naprawdę długo, ale nie narzekałam. Nawet cieszyłam się, ale przecież nigdy mu tego nie powiem, bo ego wyjebałoby mu poza kosmos, a tego nikt nie chce. Ten wyjazd, mimo paru epizodów mojej histerii czy rozpaczy, jak najbardziej mogę zaliczyć do udanych. Dzięki niemu przynajmniej dużo wyjaśniłam sobie z Zackiem. Nadal nie uważam, że to tylko, a może aż przyjaźń, a nasze zbliżenia były chwilą słabości.

- Sprawdź walizkę. - usłyszałam przy uchu szept mojego przyjaciela. Odwróciłam się do niego, ale ten już odchodził i tylko puścił mi oczko z zadziornym uśmieszkiem.

***

Ciekawość zżerała mi powoli każdy organ. Nie mam w sobie najmniejszego grama cierpliwości. Naprawdę zaraz wstanę i wyjdę. Zmieniałam już pozę, co chwilę inaczej układałam dłonie, stukałam paznokciami w stół, mordowałam zębami dolną wargę, szczypałam się, a i tak mało mnie nie skręciło od środka przez niewiedzę, co takiego jest w mojej walizce.

No błagam, oszaleje!

Najpierw moim rodzicom zebrało się na wypytanie nas, jak było na wycieczce. Och, gdybyście tylko wiedzieli ile się działo.. Nawet ojciec wydawał się zainteresowany. Mówił raczej Lucas, bo jemu to lepiej wychodziło. Oczywiście zgrabnie ominęliśmy temat zabawy w klubie, alkoholu i wszystkich innych nielegalnych rzeczy. A o moim ataku histerii i prawie zaciągnięcia do łóżka naszego przyjaciela, nawet pluszakowi bałabym się powiedzieć. Podkoloryzowaliśmy nieco informacje o tym, jak dużo zwiedziliśmy i jak trener nas pilnował, bo chyba byśmy dostali szlaban na cały rok, jak nie dłużej, za nasze wybryki. Zresztą trener straciłby pracę, a mimo że go nie lubię, wolę jego, niż jakiegoś nadgorliwego sportowca.

- Kylie, co się tak wiercisz? - spojrzała na mnie mama, ciekawskim wzrokiem.

- A no.. no zmęczona jestem. - wymyśliłam na poczekaniu.

- Faktycznie, dwunasta w nocy zaraz. Idźcie do łóżek natychmiast. Późno już. - stwierdził ojciec, brodą wskazując na schody. Był miły.

Cisza przed burzą?

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz