30. Burza

99 7 7
                                    

Kylie's POV

Spojrzałam na telefon, ignorując kolejną wiadomość z nieznanego numeru. Nawet już ich nie odczytywałam. Wychodziłam z założenia, że ktoś robi sobie głupie żarty i dziwiłam się, że jeszcze mu się to nie znudziło.

Do klubu wchodziliśmy w trzynaście osób, za to wychodziliśmy w dziesięć. Matt był prowadzony, albo bardziej ciągnięty przez Liv i Jamesa, Will niesiony przez dwóch chłopaków, którzy zaoferowali nam pomoc, ja trzymałam Zacka w pasie, bo lekko się chwiał, a Susan tak dała w palnik, że rzygała w krzakach. Drake trzymał jej włosy i mamrotał coś pod nosem, że karma ją dopadła i mogła tyle nie pić. Ja jedyna byłam trzeźwa, ale czułam się zupełnie jak pijana, tak udzielał mi się ich stan. 

Następnego większość leczyła kaca, więc niewielką grupą poszliśmy na obiad do hotelowego baru. Zacka wyjątkowo mocno bolała głowa, jak nigdy po alkoholu, dlatego kazałam mu zostać w łóżku i przyniosłam mu jedzenie do pokoju. Sama czułam się nie najlepiej, bo zgodnie z moimi przewidywaniami, dopadło mnie przeziębienie przez mój wczorajszy ubiór. Póki co ubrałam się grubiej, z głupią nadzieją, że oszukam chorobę i ta zniknie. 

Cicho otworzyłam drzwi naszej sypialni i weszłam do środka. W pomieszczeniu było całkiem ciemno, dlatego włączyłam telefon i podeszłam do lampki nocnej z mojej strony łóżka. Zapaliłam ją i sama usiadłam na materacu, opierając się o wezgłowie.

- Zack. - szepnęłam, przeczesując jego włosy palcami. - Zack, obudź się. - mruknął coś pod nosem i przysunął się tak, że przytulił się do mojego brzucha.

Zaśmiałam się cicho i poczułam jak te pasożyty w moim brzuchu robią przemeblowanie. Odkryłam, że trzymanie go w ramionach, w ogóle bycie blisko niego to zajebiście dobre uczucie. 

- Kylie.. - mruknął.

- Hej. - odpowiedziałam wesoło. - Przyniosłam ci obiad, zjesz? 

Uniósł na wzrok, a jego zaspane oczy były najsłodszym widokiem jaki kiedykolwiek widziałam. 

- Jesteś cudem, skarbie. - wzmocnił uścisk. - Ale to ja powinienem ci przynosić jedzenie do łóżka. 

- Przestań, ty kupiłeś rzeczy dla mnie do swojego mieszkania, więc ja mogę ci przynieść jedzenie do łóżka. - odparłam.

- Masz zimne ręce. - zauważył.

- Chyba wczoraj się przeziębiłam. - skrzywiłam się nieco.

- Właź pod kołdrę. - rozkazał i praktycznie wyciągnął materiał spod mojego ciała.

- Ale obiad.. - jęknęłam, ale uciszył mnie swoimi ustami na moich.

Miał wręcz gorące dłonie i własnie jedną powoli wsuwał pod gumkę jego dresów, które mu ukradłam. Mi również momentalnie zrobiło się cieplej. Pisnęłam w jego usta, kiedy zamiast dotrzeć dłonią do mojej kobiecości, gwałtownym ruchem ściągnął moje spodnie w dół.

- Miałeś zjeść obiad. - przypomniałam.

- Nie ucieknie. Ty zjadłaś? - uśmiechnął się chytrze, zawisając nade mną.

- Jesteś niemożliwy. Tak. Cały. - westchnęłam, kręcąc głową.

- A ty jesteś piękną. I moja. - odparł i całkiem zdjął ze mnie dolną część ubioru

- Ty jesteś mój. - przesunęłam palcami po jego umięśnionych ramionach.

- Zdecydowanie oszalałem na twoim punkcie. - powiedział, zanim zszedł w dół mojego ciała, moszcząc się między moimi udami. Zaczął je całował, aż dodarł do ich wewnętrznej strony.

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz