4. Jedno jasne miejsce

154 9 4
                                    

Kylie's POV

Sobota w zasadzie minęła mi na leczeniu kaca, zarówno tego który wywoływał moje złe samopoczucie i ból głowy oraz tego moralnego, dlatego jedyne co robiłam to spałam albo leżałam w łóżku. Musiałam jednak w końcu wziąć się za szkołę, więc siadłam do biurka i wzięłam potrzebne książki. Robiłam właśnie zadania z matmy, która tylko potęgowała mój ból głowy. Może nie szła mi najlepiej, ale czasem było w porządku. Nie minęło dużo czasu i usłyszałam kroki taty na schodach. Wiedziałam że idzie do mojego pokoju, bo zazwyczaj siedział w swoim gabinecie na parterze lub w salonie. Otworzył z hukiem drzwi i wszedł do pokoju.

- Znowu dostałaś z fizyki jedynkę?! - powiedział głośno oskarżycielskim tonem.

- Nie byłam przygotowana, że mnie spyta. Przyczepił się do mnie. - burknęłam. Bałam się nawet spojrzeć w jego stronę.

- A może nie uczysz się, tylko siedzisz z tym telefonem i Bóg wie co jeszcze robisz?!- zarzucił.

- Przecież poprawie to. - dodałam, próbując załagodzić sytuacje.

- Nawet nie będę słuchać tego głupiego tłumaczenia. Łazisz po nocach gdzieś, nie wiadomo co robisz, jeszcze pewnie ćpasz. - powiedział, a gniew aż wypływała mu z oczu.

- Nic takiego nie robię! - odpowiedziałam zdenerwowana.

- Nie kłam, wieczne problemy z tobą są. Potrafisz tylko japę umalować i nic więcej! Nie jesteś w stanie się chociaż na dwóje nauczyć! - rzucił z pogardą, a ja starałam się pokazać, że jego słowa nie robią na mnie wrażenia. Ale robiły.

- Przestań się na mnie drzeć. - powiedziałam wprost po chwili ciszy, której potrzebowałam, aby się nie rozpłakać. Nie przy nim. Przy ojcu nie mogę być słaba, bo wiem, że to wykorzysta.

- Nie pyskuj. I zacznij myśleć. Posprzątaj tu, bo wygląda jak w chlewie. - dodał rozglądając się po pokoju. Fakt, że na fotelu było parę ubrań z szafy, które wyjęłam szykując się, ale większego bałaganu nie było. Nie odpowiedziałam na jego rozkazy i tylko patrzyłam na jakiś punkt przed sobą, modląc się aby łzy nie wypłynęły mi spod powiek. - Mam Cię już dosyć. Masz zakaz przekraczania progu tego pokoju, poza szkołą, dopóki się nie poprawisz. - powiedział, a mimo wszelkich starać pojedyncza łza niekontrolowanie spłynęła po moim policzku. Zaciskałam dłonie, wbijając paznokcie w skórę, by ukryć ich drżenie i rozładować jakoś negatywne emocje. Ból był w tym najlepszy. - Nie rycz, żadna krzywda Ci się nie dzieje. - dodał i wyszedł z pogardą w oczach.

Kiedy tylko zamknął drzwi, zsunęłam się z krzesła i oparłam się plecami o łóżko, a słona ciecz popłynęła z moich oczu, mocząc mi policzki. Dłonie mi się trzęsły, a oddech miałam urywany. Dławiłam się łzami, łkając najciszej jak potrafiłam, aby nikt nie słyszał, tego jak słaba jestem.

Przecież to jedna jedynka, nic nie zmienia, a poprawie ją. I nie biorę narkotyków, nawet nie palę zioła. Wiem, że nie jestem taka, jakby chciał tego ojciec. Ciągle go zawodzę, a chce tylko, żeby po prostu był jak kiedyś, taki kiedy byłam małym dzieckiem. Ale może ma rację, może jestem problematyczna i mogłabym się bardziej postarać. Ale rzecz w tym, że staram się ile mogę, a i tak nie jestem wystarczająca. Fakt, że kiedyś traktował mnie jak księżniczkę boli jeszcze bardziej, bo tęsknię za tym.

Skuliłam się, a mój oddech stał się płytki. Tylko ściany tego pokoju widziały mój płacz, nie chciałam nikomu innemu pozwolić zobaczyć te emocje. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk powiadomienia telefonu.

Leżał na biurku, więc sięgnęłam po niego i powróciłam na podłogę, opierając się o łóżko. Oczy miałam opuchnięte, a obraz rozmazywał mi się przez łzy. Nawinęłam rękaw bluzy na dłoń i otarłam twarz. Odblokowałam telefon i sprawdziłam powiadomienie, które okazało się wiadomością od Zack'a. Weszłam w konwersacji i przeczytałam co napisał.

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz