8. Moje dziewczyny

127 9 3
                                    

Kylie's POV

W dniu, w którym lekarz postanowił wypisać mnie z więzienia zwanego szpitalem, wróciłam do domu. Rodzice szybko się po mnie zjawili, a mój ojciec był dziwnie miły. Jednak nie miałam zamiaru tego analizować, bo zapewne wybuchłaby mi głowa. Jednak o zrobienia sobie wolnego od szkoły na dłużej nie było nawet mowy, dlatego właśnie siedziałam na lekcji historii, a na krześle obok mnie przebywał jakiś chłopak, którego imienia nawet nie pamiętam. Chyba był tak znudzony tym przedmiotem, że zasnął. Jak połowa klasy. Ja siedziałam w telefonie, sprawdzając czy przypadkiem ktoś do mnie nie napisał.

Ale nie.
Nikt nie napisał.

Zack:
Wzięłaś leki?

Albo jednak napisał.

Kylie:
Tak tato

Zack:
Grzeczna dziewczynka

Kylie:
Dostanę loda w nagrodę?

Zack:
Ale lody czy loda?

Rozszerzyłam oczy, czytając wiadomość jeszcze raz.

Kylie:
Ok, wolę lizaka

Zack:
Jesteś pewna? Mam loda, ale jest dobry, że musimy się gdzieś schować żeby nikt nas nie zobaczył, bo też będą chcieli

Kylie:
Pedofil.

Zack:
Chcesz zobaczyć moje kotki w piwnicy?

Kylie:
Wolę lizaka

Zack:
Chodź pod salę gimnastyczną

Na szczęście moje męki ukrócił dzwonek lekcyjny, dając nam możliwość udania się na przerwę. Zabrałam plecak i wyszłam z sali sama, ponieważ ten przedmiot jako jedyna z naszej paczki miałam na tej lekcji. Zatem skierowałam się pod salę gimnastyczną.

- Masz. - kiedy podeszłam w wyznaczone miejsce, odezwał się głos za mną, od którego aż podskoczyłam przestraszona.

- Boże, nie strasz mnie. - powiedziałam do swojego przyjaciela, od razu jak się odwróciłam, zadzierając głowę do góry.

- Proszę. Chciałaś lizaka. - wręczył mi słodycz z uśmiechem.

- O jednak stwierdziłeś, że lizaka są lepsze od lodów? - zapytałam, unosząc brwi.

- Nie, nadal uważam, że z loda byłabyś bardziej zadowolona, ale chciałaś lizaka. - wyjaśnił, kiedy zaczęliśmy iść w stronę sali sportowej, ponieważ mieliśmy teraz wf.

- Zboczeniec. - rzuciłam i włożyłam, odpakowanego przed chwilą przez chłopaka, lizaka do ust.

- To ty pytałaś najebana w samochodzie czy zrobić mi loda. - dogryzł mi, a ja zmrużyłam na niego oczy, wchodząc do korytarza, który prowadził do szatni sportowych.

- Ta? Więcej nie zapytam. I nie pamiętam takich rzeczy. - odpowiedziałam.

- Oj cukiereczku, nie musisz pytać, masz moją pełna zgodę. - dodał, a ja nie wiedziałam już jak mu odpowiedzieć, więc po chwili pokazałam mu środkowy palec, na co ten głupek uśmiechnął się zwycięsko.

Chłopak zniknął za drzwiami męskiej szatni, z której dobiegały bliżej niezidentyfikowane odgłosy, których wolałam nie poznawać. Przeszłam kawałek dalej i weszłam do szatni damskiej, gdzie była już reszta dziewczyn. Przywitałam się z nimi i wyjęłam z plecaka strój sportowy. To jest, dresy i jakaś luźna koszulka.

Mimo mojego pełnego rozpaczy jęku, nie dostałam zwolnienia na lekcje wf-u, ponieważ lekarz uznał, że muszę się ruszać, dla własnego dobra. I co, mam się nie przemęczać, ale zapieprzać kółka wokół boiska to juz tak.

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz