22. Nowy początek

117 7 0
                                    

Kylie's POV

Przez dwa następne dni nie zjawiłam się w szkole. Wpadłam w dołek, z którego nie potrafiłam wyjść. Całymi dniami leżałam w łóżku i na przemian płakałam, spałam i oglądałam seriale. Jadłam to co Lucas przyniósł mi do pokoju, chociaż i tego nie spożywałam nawet w połowie. W nocy miałam napady jedzenia, które potem zwracałam w łazience. Sama siebie za to karałam, przyozdabianiem ciała siniakami przez szczypanie ud, podbrzusza i ramion. Znów nie patrzyłam w lustro, w obawie, że mogę je rozbić.

Odczuwałam ból nie tylko fizyczny, ale i psychiczny. Pustka wypełniała mój umysł. Brakowało mi pewnej części, ale wmawiałam sobie, że tak musi być, bo stwarzam innym zbyt wiele problemów, by mieć coś dobrego dla siebie.

Tylko Zoe wiedziała o całej sytuacji i mimo, że chciała przyjść i mnie pocieszać oraz rozszarpać Zacka, to zabroniłam jej czegokolwiek robić.

- Kylie? - zagaił Luca, wsuwając głowę między ścianę, a drzwi od łazienki. Odwróciłam wzrok od sufitu, w który się wpatrywałam, leżąc na moim rozkopanym łóżku i skierowałam na niego, kiedy wszedł i usiadł na skraju łóżka. - Nie wiem co zaszło między tobą, a Zackiem, ale możesz mi powiedzieć. Jeśli coś Ci zrobił, to będę mieć w dupie, że to mój kumpel. Ale wiem, że wypisuję do mnie od dwóch dni i nie daje żyć. Pyta co robisz, jak się czujesz, czy bierzesz leki, czy jesz. Już nie wiem jak go spławiać. Możeee.. porozmawiasz z nim? 

Przez chwilę milczałam, powracając umysłem do swojej pustki. Z westchnieniem przymknęłam powieki, ale tylko na moment, tylko aby przesunąć spojrzenie na czarny, męski pierścień, będący żmiją owiniętą wokół palca. Nie wiem dlaczego, i w którym momencie, ale w nocy naszła mnie niewytłumaczalna potrzeba założenia go na palec. Potrzebowałam go dotknąć, pogładzić palcem metalową imitację wężowej skóry i popatrzeć na niego. Chłód metalu wyczuwalny pod palcami, w których przekręcałam biżuterię od dobrych kilku godzin nie potrafił mnie otrzeźwić. Nie pamiętałam nawet dokładnie jak znalazł się w moich rękach i dlaczego nie potrafiłam go odłożyć. Może mi się podobał, a może potrzebowałam czegoś należącego do niego, co przypominało mi o naszych dobrych chwilach.

Z jednej strony chciałam do niego polecieć, przyczepić się jak rzep i wszystko wybaczyć, ale duma i uraza, że tyle lat mnie okłamywał mi nie pozwoliły.

- To raczej nie jest dobry pomysł, ale dziękuję Ci za to co dla mnie robisz. - wymusiłam na twarzy delikatny uśmiech, a kręgosłup zabolał mnie od długotrwałego leżenia w tej samej pozycji, kiedy poruszyłam ciałem, przekręcając się na lewy bok, jak co kilka godzin

- Przestań, jesteś moją siostrą. O siostry trzeba dbać. - potarł we wpierającym geście moją łydkę, pokrytą kołdrą. - Co za debil. - westchnął rozdrażniony, na co nawet parsknęłam cichym śmiechem. - Jak mocno w skali od jeden do dziesięciu zjebał? 

- Dwanaście. - rzuciłam z westchnieniem.

- Mogę go walnąć za bycie kretynem. - zaproponował.

- Nie rób tego. Nie chcę psuć kolejnej przyjaźni, więc nie zwracaj na mnie uwagi. Nie obrażę się jeśli wciąż będziecie się kumplować. - z trudem, ale powiedziałam to co było trzeba. Bo Lucas nie mógł tracić przyjaciela, tylko ze względu na dramaty siostry.

- Co ty. Jak ty go nie lubisz to i ja. Jesteśmy rodziną, a to niepisana zasada rodzeństwa. Serio mówię, zresztą głupio by mi było teraz się z nim spotkać. - rzucił luźno, a ja miałam ochotę go wyściskać. Pociągnęłam nosem, tym razem szczerze się uśmiechając, bo był w stanie stanąć za mną murem. Moje obolałe serce trochę rozgrzało się na jego postawę. - Młoda, mogę o coś spytać? - zaczął niepewnie.

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz