chapter VI

1.8K 51 46
                                        


-Bardzo Panią przepraszam to zajmie minutkę- oznajmiłam udając się do biurka na którym od pół godziny non stop wydzwaniał mój telefon. Szybkim ruchem dłoni wystukałam numer Kyliana, który odebrał praktycznie od razu.

-Umierasz? Jesteś w drodze do szpitala? Czy zwyczajnie Ci się nudzi? - zapytałam zirytowanym tonem.

- Przykro mi ale żadno z wyżej wymienionych, słonko. Poza tym kto pracuje w piątek po siedemnatej?

-Hmm, no nie wiem może ten kto nie ma współpracy z nike, fifą i diorem, piłkarzyku?- warknęłam już poważnie zirytowana.

-Widzę, że odrobiłaś lekcje, Alice - usłyszałam śmiech bruneta w słuchawce.

- Boże, Kylian czego chcesz? Naprawdę nie mam czasu

-Um, tak właściwie to chciałem Ci powiedzieć, że zostałem wrobiony w opiekunkę do dzieci, więc muszę odwołać naszą randkę.. No chyba, że chcesz razem z nami przeżyć cudowny, spokojny wieczór to przyj... -Lana, mówiłem, że nie możesz skakać po sofie! Wybacz Alice, adres Ci wyślę smsem- nie zdążyłam nic powiedzieć, bo połączenie zostało przerwane. Odłożyłam telefon, wcześniej wyciszając dźwięki i wróciłam do klientki.

Było około dwudziestej gdy wyszłam z salonu. Byłam padnięta po całym dniu pracy, jednak postanowiłam chociaż na chwilę zajrzeć do Kyliana. Droga uberem do mieszkania bruneta zajęła mi jakieś czterdzieści minut i gdy tylko wyszłam z samochodu odebrało mi mowę. To była zdecydowanie jedna z najbogatszych dzielnic Paryża, a jej mieszkańcy wieże Eiffla mieli na wyciągnięcie ręki.

-Bogaci ludzie- westchnęłam i weszłam do budynku, w którym znajdował się apartament Kyliana. Oczywiście musiałam się wylegitymować, a ochroniarz od razu wykonał połączenie do chłopaka.

-Zapraszam do windy, ostatnie piętro.- wymusiłam uśmiech, wyciągając ochroniarzowi z dłoni swój dowód osobisty i ruszyłam w kierunku windy.

-Hej, myślałem, że już nie przyjdziesz- spojrzałam na bruneta, który na nodze miał "uwieszonego" chłopczyka, a na rękach trzymał dziewczynkę. Już chciałam coś powiedzieć, ale dzieci zasypały bruneta milionem pytań o mnie. -To jest Alice, moja...

-Hej, jestem koleżanką Kyliana- odpowiedziałam widząc zakłopotanie chłopaka. -Mam coś dla Was, maluchy- oznajmiłam wyciągając z torebki przeróżne słodycze, które dzieciaki od razu wzięły i pobiegły z nimi przed telewizor, na którym leciała jakaś nieznana mi bajka.

Nagle na biodrach poczułam dłonie bruneta -A dla mnie coś masz? - poczułam jego oddech przy moim uchu przez co na całym ciele miałam gęsią skórkę.

-A Ty przypadkiem nie jesteś za stary na słodycze? -zapytałam przekręcając się tak, żeby wiedzieć twarz chłopaka.

Na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek -to zależy o jakich słodyczach mówimy- szepnął mocno ściskając moje pośladki i nagle poczułam jak jego usta dotykają moich.-Boże, czekałem na to od środy- wyszeptał, jeszcze bardziej pogłębiając nasz pocałunek, co nie powiem było takie dobre, że zapomniałam o całym świecie.

-Wujek się całuje, wujek się całuje! - kurwa, przeklnęłam w myślach, zauważając kontem oka dwójkę maluchów stojących obok mnie i Kyliana. Szybko odsunęłam się od chłopaka i poprawiłam koszulkę, która przez wędrujące ręce bruneta odkrywała więcej niż powinna.

-wujku, jestem głodny !- oznajmił Isayah -Wujku, ja się nudzę! -dodała Lana.

Spojrzałam na Kyliana, który o mały włos nie wyszedł z siebie. W sumie to mu się nie dziwię, zajmowanie się dziećmi szczególnie takimi energicznymi jest ciężkim zadaniem.

Die For You K.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz