chapter XVIII

1.4K 46 78
                                    

KYLIAN POV

Tydzień wakacji minął nam dosłownie jak jeden dzień. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak zrelaksowany i wypoczęty. Nie chciałem żeby się to kończyło, bo wiedziałem, że trzeba będzie w końcu zejść na ziemię i stawić czoła temu wszystkiemu, co czekało mnie i Alice po powrocie i serio byłem tym w cholerę zestresowany. Gdy pilot oznajmił, że wylądowaliśmy, zabrałem nasze torby i wziąłem kilka głębokich wdechów po czym złapałem Alice za rękę by dodać jej otuchy i weszliśmy na lotnisko, w którym było mnóstwo paparazzi.

-Boże, jak wsiadałam do samolotu tydzień temu to czułam się jak w pieprzonym Greyu, a teraz witają mnie tłumy jakbym była królową Elżbietą- zaśmiałem się, słysząc słowa blondynki, bo naprawdę to wszystko tak wyglądało.

Kylian, od jak dawna jesteście razem? Kim dla Ciebie jest Alice? Jak było na wakacjach? Czy nadal zostajesz w PSG? - mijaliśmy tłumy dziennikarzy, którzy nie odstępowali nas na krok, zadając masę pytań i w tym momencie naprawdę dziękowałem sobie za to że zadzwoniłem wcześniej po ochronę, która pomogła wydostać nam się z tego tłumu.

-Obiecuję, że w najbliższym czasie odpowiem na wszystkie pytania- oznajmiłem, po czym wsiadłem do samochodu, który już czekał na nas.

Podałem kierowcy adres po czym ruszyliśmy w kierunku mieszkania Alice. 

-Nie zostaniesz?- pokręciłem przecząco głową, stawiając obok dziewczyny ostatnią walizkę.

-Muszę zawieźć swoje rzeczy do domu, a później obiecałem rodzicom, że wpadnę, bo jutro już wyjeżdżamy -oznajmiłem, przytulając blondynkę do siebie. -Ale może wieczorem uda mi się wpaść. - dodałem, przez co na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech.

~*~ 

Do swojego mieszkania wpadłem tylko po to by zostawić walizki i wziąć szybki prysznic po czym od razu wsiadłem w samochód i ruszyłem do rodzinnego domu.

-Wujek Kylian, wujek Kylian przyszedł- od wejścia słyszałem krzyk Isayah'a, który rzucił się na mnie, gdy tylko przekroczyłem drzwi wejściowe. Przywitałem się z nim wręczając mu jego ulubione słodycze po czym obydwoje ruszyliśmy do salonu, w którym akurat wszyscy kończyli posiłek.

-Cześć wszystkim- krzyknąłem, zbijając "piątkę" z braćmi i z ojcem. Uśmiechnąłem się widząc ich wszystkich razem, jednak mój uśmiech zniknął, gdy zobaczyłem minę swojej rodzicielki.

-Myślałam, że w tej rodzinie nie mamy przed sobą tajemnic- oznajmiła, zbierając puste talerze po czym ruszyła w kierunku kuchni.  Wziąłem głęboki wdech, bo wiedziałem, że ta rozmowa nie będzie łatwa po czym ruszyłem za nią.

-Przepraszam mamo, nie chciałem żeby tak to wyszło- zacząłem, odruchowo drapiąc się po karku, co jej moim tikiem nerwowym. 

-Synu, mówiłeś, że jedziesz na wakacje ze znajomymi, a później widzę Twoje zdjęcia z jakąś półnagą dziewuchą! Naprawdę rozumiem, że masz swoje potrzeby, ale na litość boską możesz nie pokazywać się z tego typu dziewczynami w miejscach publicznych?- uniosłem brew zaskoczony tym, co usłyszałem od matki.

-Tego typu dziewczynami? Co masz na myśli?- zapytałem, starając się opanować swoje nerwy.

-Dziwkami, Kylian!- krzyknęła tak, że zapewne słyszeli ją nawet sąsiedzi.

-Alice nie jest żadną dziwką- warknąłem, starając się nie rozwalić talerzy, które akurat znajdowały się obok mnie. -Jest moją dziewczyną- oznajmiłem nieco spokojniej -I wiesz, co? Może i popełniłem błąd nie mówiąc Ci wszystkiego, ale Ty również nie powinnaś wierzyć we wszystko, co czytasz w internecie.- dodałem, po czym ruszyłem w kierunku wyjścia.

Die For You K.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz