Epilog

2K 56 125
                                    

Cztery lata później

-Cholera, tak! Proszę nie przestawaj! -krzyknęłam, jednak mój jęk został stłumiony przez dłoń chłopaka.

-Cii, słyszysz? To chyba Charlie, pójdę to sprawdzić- oznajmił, na co przewróciłam oczami, bo naprawdę byłam już blisko osiągnięcia orgazmu. 

Brunet szybko wskoczył w dół od piżam i udał się do pokoju naszej dwuletniej córeczki.

-Charlie płacze, bo usłyszała, że krzyczysz i myśli, że ktoś robi Ci krzywdę- oznajmił ze śmiechem, stając w progu naszej sypialni, z dziewczynką na rękach. 

-Chodź do mnie, kruszynko- szepnęłam, odbierając brunetkę Kylianowi. -Już wszystko dobrze, mamie nic nie jest- oznajmiłam, patrząc w jej piękne prawie czarne oczka, które zdecydowanie odziedziczyła po tacie.

-Co tu się dzieje?- cała nasza trójka spojrzała na Noah, który stał w progu naszej sypialni, przecierając zaspane oczy. -Słyszałem, jak krzyczałaś- dodał, a Kylian ponownie się roześmiał.

-Po prostu oglądałam, straszny film i trochę się przestraszyłam -skłamałam.

-Dobra, koniec tych pogaduszek, idziemy spać. Jutro musicie mieć dużo siły, bo czeka nas ważny dzień- oznajmił brunet, łapiąc chłopczyka i kładąc go po środku łóżka, zaraz obok Charlie. 

Nakryliśmy naszą dwójkę rozrabiaków kołdrą, a gdy zasnęli udaliśmy się na taras, by jeszcze chwilę porozmawiać.

"Tu zachęcam do włączenia sobie piosenki "You raise me up"

-Tutaj to wszystko się zaczęło- szepnęłam, spoglądając na ocean, który pięknie oświetlał księżyc. -Nie mogę uwierzyć, że po czterech latach, wracamy tutaj już nie w dwójkę, a w czwórkę. - dodałam, czując dłonie bruneta na swojej talii .

-A już jutro w końcu oficjalnie będę mógł Cię nazwać "żoną". Chociaż już na zawsze będziesz moją brzoskwinką -uśmiechnęłam się, odwracając się twarzą do Kylina, po czym złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

~*~

Obudziłam się bardzo wcześnie, przez stres, który opanował całe moje ciało. Otworzyłam oczy, spoglądając na całą trójkę, która smacznie spała i najciszej jak tylko się dało wyszłam z pokoju. Udałam się do kuchni, robiąc sobie kawę, z którą poszłam na taras, ciesząc się przepięknym słońcem, które budziło się do życia.

~*~

-Boże, Alice wyglądasz jak milion dolarów- krzyknęła Mindy, zjawiając się, akurat w momencie, gdy przeglądałam się w lustrze, dokonując ostatnich poprawek w swoim wyglądzie.

Długo myślałam nad wyborem sukni ślubnej, jednak gdy ostatecznie zdecydowaliśmy się na wzięcie ślubu na Seszelach, moje poszukiwania zawęziły się do takiej, w której przede wszystkim się nie ugotuje. Dlatego postawiłam na prostą, satynową suknię z odkrytymi plecami.

-Noah i Charlie już są gotowi?- zapytałam, czując, że moje dłonie coraz bardziej się pocą ze stresu.

-Tak, Alice. Wszyscy czekają już tylko na Ciebie, chodźmy. - wzięłam głęboki wdech, po czym złapałam Mindy pod rękę i wyszłyśmy z hotelu, udając się od razu na plażę, na której była zaplanowana cała ceremonia.

Die For You K.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz