-Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby iść z Kylianem na tą imprezę. -oznajmiłam wychodząc z przyjaciółką ze studia. -Poza tym nikogo tam nie znam, a znając życie to Kylian będzie tam rozchwytywany przez, co cały wieczór spędzę samotnie.- dodałam, na co przyjaciółka przewróciła oczami.
-Boże, Alice, ale wymyślasz!- warknęła. -Poza tym skoro Cię zaprosił to z pewnością chce spędzić ten wieczór w Twoim towarzystwie.- dodała, próbując mnie jakoś pocieszyć.
-A, co jeśli tak nie będzie?- zapytałam, czując jakieś dziwne uczucie stresu.
-To zrobisz mu na złość i wyrwiesz jakiegoś jego kumpla z drużyny- oznajmiła, ze śmiechem, wzruszając ramionami. -Alice, proszę Cię jesteś piękną, inteligentną kobietą, facet musiałby być gejem, żeby nie zwrócić na Ciebie uwagi. -zaśmiałam się słysząc słowa przyjaciółki po czym mocno ją przytuliłam.
-Dziękuję, Mins- szepnęłam. -Bardzo Cię kocham- dodałam, po czym ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego, aby poprawić sobie humory nowymi ciuchami.
Na samym początku odwiedziłyśmy sephorę, w której zakupiłam swoją ukochaną perfume Tom'a Forda "Lost cherry", później odwiedziłyśmy Victoria's Secret, w której zaopatrzyłam się w kilka kompletów bielizny oraz kilka balsamów do ciała, które po prostu uwielbiałam. Oczywiście zahaczyłyśmy też o lush'a, w którym zrobiłam zapas kuli do kąpieli, a następnie udałyśmy się do kilku sklepów odzieżowych.
-Boję się sprawdzać stan mojego konta- oznajmiłam przyjaciółce, w międzyczasie czekając aż Pani zapakuje moją nową torebkę prady, która po prostu wołała do mnie z wystawy.
-Boże, Alice! Pracujesz na to bardzo ciężko, do grobu tych pieniędzy nie weźmiesz- przewróciłam oczami słysząc głos brunetki, jednak wiedziałam, że ma poniekąd rację. Po prostu do dwudziestego roku życia nie miałam większych pieniędzy i teraz gdy się ich dorobiłam to żal mi ich było wydawać. Typowy syndrom biednego człowieka.
W galerii zeszło nam około trzy godziny i dziękowałam w duchu tym dwóm klientkom, które zrezygnowały z zabiegów dzięki czemu mogłyśmy wyjść szybciej ze studia. W innym wypadku w życiu nie wyrobiłabym się na imprezę, która zaczynała się o dwudziestej.
Postanowiłam ubrać stanową sukienkę w kolorze beżowym/złotym, do tego ubrałam białe sandałki i oczywiście mój nowy nabytek tj. torebkę od prady. Kończyłam właśnie układać włosy, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Wow...Po prostu wyglądasz, wow...- przewróciłam oczami obserwując jak brunet lustruje mnie wzrokiem od góry do dołu.
-Ciebie też miło widzieć, Kylian- dodałam złośliwie, wciągając bruneta do środka. -wchodź zanim jakiś mój sąsiad Cię zobaczy.
-Ktoś tu chyba nie ma humorku- oznajmił brunet, ściskając moje policzki swoimi dłońmi, co było całkiem słodkie.
-Stresuję się- szepnęłam, wbijając swój wzrok w podłogę. -Boję się, że nie wpasuję się w Twoje towarzystwo- dodałam, na co brunet podniósł mój podbródek tak, że byłam zmuszona popatrzeć na niego.
-Nie masz się wpasować, masz być sobą, brzoskwinko, bo taką Cię uwielbiam- uśmiechnęłam się słysząc słowa bruneta i właśnie wtedy przypomniałam sobie, o co miałam zapytać bruneta.
-Właściwie dlaczego nazwałeś mnie "brzoskwinką"- wypaliłam.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Alice- oznajmił z cwaniackim uśmiechem, przez co dostał ode mnie kuksańca w bok. -Kiedyś Ci powiem, obiecuję- szepnął atakując moje usta.
-Um, musimy już iść -szepnęłam, wyrywając się z uścisku chłopaka
~*~
-O cholera, ta posiadłość naprawdę robi wrażenie- oznajmiłam podziwiając olbrzymią willę do której właśnie zmierzaliśmy. -Kto tu mieszka?- zapytałam bruneta, który chyba był tu stałym bywalcem, bo dobrze wiedział gdzie ma iść.
CZYTASZ
Die For You K.M
FanfictionKylian jest świetnym piłkarzem, który konsekwentnie realizuje każdy swój cel. Jest również cholernie przystojny i bogaty przez, co dziewczyny rzucają mu się do stóp. Alice prowadzi dobrze prosperujący salon beauty w centrum Paryża. Jest pewną siebie...