chapter X

1.5K 50 19
                                    

-Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby iść z Kylianem na tą imprezę. -oznajmiłam wychodząc z przyjaciółką ze studia. -Poza tym nikogo tam nie znam, a znając życie to Kylian będzie tam rozchwytywany przez, co cały wieczór spędzę samotnie.- dodałam, na co przyjaciółka przewróciła oczami.

-Boże, Alice, ale wymyślasz!- warknęła. -Poza tym skoro Cię zaprosił to z pewnością chce spędzić ten wieczór w Twoim towarzystwie.- dodała, próbując mnie jakoś pocieszyć.

-A, co jeśli tak nie będzie?- zapytałam, czując jakieś dziwne uczucie stresu.

-To zrobisz mu na złość i wyrwiesz jakiegoś jego kumpla z drużyny- oznajmiła, ze śmiechem, wzruszając ramionami. -Alice, proszę Cię jesteś piękną, inteligentną kobietą, facet musiałby być gejem, żeby nie zwrócić na Ciebie uwagi. -zaśmiałam się słysząc słowa przyjaciółki po czym mocno ją przytuliłam.

-Dziękuję, Mins- szepnęłam. -Bardzo Cię kocham- dodałam, po czym ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego, aby poprawić sobie humory nowymi ciuchami.

Na samym początku odwiedziłyśmy sephorę, w której zakupiłam swoją ukochaną perfume Tom'a Forda "Lost cherry", później odwiedziłyśmy Victoria's Secret, w której zaopatrzyłam się w kilka kompletów bielizny oraz kilka balsamów do ciała, które po prostu uwielbiałam. Oczywiście zahaczyłyśmy też o lush'a, w którym zrobiłam zapas kuli do kąpieli, a następnie udałyśmy się do kilku sklepów odzieżowych.

-Boję się sprawdzać stan mojego konta- oznajmiłam przyjaciółce, w międzyczasie czekając aż Pani zapakuje moją nową torebkę prady, która po prostu wołała do mnie z wystawy.

-Boże, Alice! Pracujesz na to bardzo ciężko, do grobu tych pieniędzy nie weźmiesz- przewróciłam oczami słysząc głos brunetki, jednak wiedziałam, że ma poniekąd rację. Po prostu do dwudziestego roku życia nie miałam większych pieniędzy i teraz gdy się ich dorobiłam to żal mi ich było wydawać. Typowy syndrom biednego człowieka.

W galerii zeszło nam około trzy godziny i dziękowałam w duchu tym dwóm klientkom, które zrezygnowały z zabiegów dzięki czemu mogłyśmy wyjść szybciej ze studia. W innym wypadku w życiu nie wyrobiłabym się na imprezę, która zaczynała się o dwudziestej.

Postanowiłam ubrać stanową sukienkę w kolorze beżowym/złotym, do tego ubrałam białe sandałki i oczywiście mój nowy nabytek tj. torebkę od prady. Kończyłam właśnie układać włosy, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Wow...Po prostu wyglądasz, wow...- przewróciłam oczami obserwując jak brunet lustruje mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Ciebie też miło widzieć, Kylian- dodałam złośliwie, wciągając bruneta do środka. -wchodź zanim jakiś mój sąsiad Cię zobaczy.

-Ktoś tu chyba nie ma humorku- oznajmił brunet, ściskając moje policzki swoimi dłońmi, co było całkiem słodkie.

-Stresuję się- szepnęłam, wbijając swój wzrok w podłogę. -Boję się, że nie wpasuję się w Twoje towarzystwo- dodałam, na co brunet podniósł mój podbródek tak, że byłam zmuszona popatrzeć na niego.

-Nie masz się wpasować, masz być sobą, brzoskwinko, bo taką Cię uwielbiam- uśmiechnęłam się słysząc słowa bruneta i właśnie wtedy przypomniałam sobie, o co miałam zapytać bruneta.

-Właściwie dlaczego nazwałeś mnie "brzoskwinką"- wypaliłam.

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, Alice- oznajmił z cwaniackim uśmiechem, przez co dostał ode mnie kuksańca w bok. -Kiedyś Ci powiem, obiecuję- szepnął atakując moje usta.

-Um, musimy już iść -szepnęłam, wyrywając się z uścisku chłopaka

~*~

-O cholera, ta posiadłość naprawdę robi wrażenie- oznajmiłam podziwiając olbrzymią willę do której właśnie zmierzaliśmy. -Kto tu mieszka?- zapytałam bruneta, który chyba był tu stałym bywalcem, bo dobrze wiedział gdzie ma iść.

Die For You K.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz