Chapter XII

1.5K 43 28
                                    

-Kurwa, Alice mogę to wyjaśnić - posłałam brunetowi środkowy palec i ruszyłam schodami w dół nie chcąc czekać na windę. -Alice, zaczekaj, porozmawiajmy! Naprawdę mi na Tobie zależy. -nie chciałam tego słuchać jednak brunet złapał mnie w talii uniemożliwiając mi ucieczkę.

-Wiesz gdzie to mam?- zapytałam spoglądając na chłopaka - Tam gdzie obecnie mam Ciebie.- dodałam na co jego uścisk się poluźnił.

-W sercu?- zapytał sugestywnie poruszając brwiami, co doprowadziło mnie do szału.

-W dupie, Kylian! Mam Cię w  dupie- warknęłam wydostając się z uścisku chłopaka.

-Daj mi to wszystko wyjaśnić, a później obiecam, że dam Ci odejść jeśli tylko tego będziesz chciała- spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się we mnie błagalnym wzrokiem. 

-Kylian, tu już nie ma czego wyjaśniać. Widziałam jak patrzyłeś na Marie na imprezie, a dzisiaj zastałam ją w Twoim mieszkaniu, trzymała kwiaty, które wysłałeś MI. To serio popierdolone!- krzyknęłam, gestykulując rękoma. - Myślę, że obydwoje coś straciliśmy. Ty straciłeś mnie, a ja straciłam czas- oznajmiłam wzruszając obojętnie ramionami po czym ruszyłam do taksówki, która akurat podjechała.

W drodze powrotnej chciałam zawrócić tysiące razy, a w mojej głowie panował totalny chaos, w jednej chwili chciałam zapomnieć o Kylianie, a w drugiej chciałam rzucić się w jego ramiona wybaczając mu wszystko, co zrobił. Ostatecznie wygrał mój rozum, więc wróciłam do domu zasypiając niemalże od razu.

POV Kylian

Zaraz po tym jak Alice odjechała chciałem za nią pojechać jednak ostatecznie odpuściłem, bo wiedziałem, że jest w nas zbyt dużo negatywnych emocji, które do niczego dobrego nas nie doprowadzą. Wróciłem do mieszkania zastając w nim Marie, która przeglądała coś w telefonie.

-Po co to zrobiłaś? Po jaką cholerę wyszłaś z tymi kwiatkami, skoro wiedziałaś, że nie są dla Ciebie?- krzyknąłem, skupiając jej uwagę na sobie. -To jakiś rodzaj zemsty za to że powiedziałem Ci wprost, że już nic do Ciebie nie czuję?- zapytałem zaczynając nerwowo chodzić po całym salonie, próbując przy tym nie rozwalić żadnej z rzeczy, która stanęła mi na drodze.

-Naprawdę wolisz jakąś pierwszą lepszą laskę, która zapewne chce dostać się tylko do Twojego portfela zamiast mnie?- zapytała,  wlepiając swój wzrok we mnie.

-Myślę, że powinnaś już pójść- oznajmiłem, nie chcąc już dłużej słuchać brunetki po czym wskazałem ręką na drzwi wyjściowe. Widziałem złość i pewnego rodzaju rozczarowanie na jej twarzy i serio czułem się naprawdę chujowo traktując ją w ten sposób, ale nie zostawiła mi innego wyboru, wiedziałem, że jak dam jej chociaż cień szansy na to że możemy być nadal razem to zrobi wszystko by tego dopiąć.

Po wyjściu Marie postanowiłem udać się na siłownie by zagłuszyć wyrzuty sumienia, które narastały w mojej głowie w niebezpiecznie szybkim tempie. Zrobiłem krótką rozgrzewkę po czym ruszyłem na bieżnię biegnąc najszybciej jak tylko potrafiłem. Byłem zły na siebie za to co się stało, ale to wszystko uświadomiło mi jak ważną osobą stała się dla mnie Alice. 

Musisz ją odzyskać, idioto - pomyślałem przyśpieszając tempo.

POV Alice

Poniedziałek był dla mnie niesamowicie ciężkim dniem. Wstałam w złym humorze, w dodatku znowu padał deszcz przez co naprawdę miałam ochotę zostać w łóżku oglądając jakieś melodramaty na netfixie. Chwilę toczyłam walkę między sercem, które podpowiadało zostań, a rozumem, który mówił idź do pracy jednak ostatecznie wygrał rozum przez co o równej dziewiątej powitałam swoją pierwszą klientkę.

Die For You K.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz