chapter XXI

1.3K 47 68
                                    

Obudziłam się, z ogromnym bólem głowy, niechętnie otworzyłam oczy po czym spojrzałam w bok zastając tam śpiącego Kyliana. Najdelikatniej jak tylko się dało, uniosłam rękę bruneta, która szczelnie oplatała moją talię, po czym ruszyłam do kuchni, by poszukać jakiejś tabletki, której jak na złość nigdzie nie mogłam znaleźć. 

-Gdzie one do cholery są?- szepnęłam, sama do siebie, przeszukując dokładnie każdą z szafek, trafiając w końcu na opakowanie doliprane. Zażyłam od razu dwie tabletki po czym udałam się do łazienki by wziąć kąpiel. Wrzuciłam do wanny swoją ulubioną kule z lush'a i zanurzyłam się w wannie wypełnionej po brzegi pianą.

Leżałam tam dobrą godzinkę, jednak mój relaks przerwał cudowny zapach dobiegający z kuchni. Wytarłam swoje ciało ręcznikiem,  po czym założyłam szlafrok i wyszłam z łazienki, zastając Kyliana, który stał oparty o kuchenkę, jednocześnie przewracając naleśniki i nucąc jakąś piosenkę, która akurat leciała w radiu.

-Dzień dobry, ranny ptaszku- uśmiechnęłam się słysząc niski głos bruneta, a następnie podeszłam do niego, całując go w policzek.  -Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada- przewróciłam oczami, czując na sobie wzrok chłopaka.

-Jest w porządku, tylko strasznie boli mnie głowa- oznajmiłam. -Ale wzięłam już tabletki, więc za chwilę powinno być dobrze.- dodałam, po czym usiadłam, czekając na posiłek, który brunet dla nas przygotował.

~*~

-Myślisz, że to pasuje?- zapytałam, wskazując na białą bluzkę i beżowe spodnie, a brunet o mały włos nie wyszedł z siebie.

-Alice, ile razy mam Ci powtarzać, że wyglądasz pięknie!- warknął, przewracając oczami, podczas gdy ja zakładałam kolejny zestaw ubrań. -Poza tym to tylko rodzinny obiad, a nie spotkanie z prezydentem Francji- dodał, całując mnie w policzek.

-Stresuję się- szepnęłam, wbijając swój wzrok w podłogę.

-Hej, spójrz na mnie- poczułam jak brunet unosi mój podbródek palcami. -Wszystko będzie dobrze, będę cały czas przy Tobie.- oznajmił, całując mnie w czoło.

Do rodzinnego domu Kyliana dojechaliśmy spóźnieni o jakieś dwadzieścia minut, co tylko spotęgowało mój stres, który czułam od samego rana. Szybkim krokiem udaliśmy się do drzwi, po czym nie czekając na nikogo weszliśmy do środka, zastając całą rodzinę Kyliana przy stole.

-Dzień dobry. - oznajmiłam, skupiając wzrok wszystkich obecnych osób na sobie.

-Mamo, tato, to właśnie jest Alice- uśmiechnęłam się do rodziców chłopaka, po czym uścisnęłam ich dłonie w geście przywitania, a następnie wręczyłam kwiaty mamie Kyliana.

-Miło nam Cię w końcu poznać, jestem Wilfried- oznajmił, ojciec Kyliana. -A to moja żona, Fayza.

-Mi również miło państwa poznać. Kylian bardzo dużo o państwu opowiadał. -szepnęłam, po czym usiadłam na wolnym miejscu, zaraz obok Ethana, który po przywitaniu się ze mną wrócił do przeglądania czegoś na swoim telefonie.

-Cóż, kochana, chciałabym powiedzieć to samo jednak my o Tobie niestety dowiedzieliśmy się z gazet. -przegryzłam wargę, słysząc głos Fayz'y i spojrzałam morderczym wzrokiem na Kyliana, który od razu zabrał swoją matkę do kuchni, wymieniając z nią kilka zdań.

Spojrzałam w ich stronę, zauważając złość, która była wypisana na ich twarzach i wiedziałam, że to moja wina chociaż totalnie nie miałam pojęcia, co takiego złego zrobiłam. W pewnym momencie obydwoje podeszli do mnie i przysięgam, że poczułam jak śniadanie podchodzi mi do gardła. 

Die For You K.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz